Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

W Starej Rzeźni o kapitanach żeglugi wielkiej

Data publikacji: 2022-08-18 10:49
Ostatnia aktualizacja: 2022-08-18 13:40
Kapitan Danuta Kobylińska-Walas m swoją tablicę na skwerze Kapitanów obok CKE Stara Rzeźnia Fot. Elżbieta KUBOWSKA  

W sierpniu w Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia na szczecińskiej Łasztowni odbędą się dwa spotkania poświęcone wyjątkowym ludziom morza, związanym ze Szczecinem. Przybliżone zostaną sylwetki kapitanów żeglugi wielkiej: Danuty Kobylińskiej–Walas oraz Antoniego Halki Ledóchowskiego.

Pierwsza dama oceanów

Już w najbliższy wtorek, 23 sierpnia, o godz. 18  red. Krystyna Pohl i przewodnik miejski Ludmiła Kopycińska zapraszają na opowieść o pierwszej Polce, która została kapitanem żeglugi wielkiej i dowodziła statkami.

– Pani kapitan od dawna mieszka w Warszawie i nie bywa w Szczecinie, a my chcemy przypomnieć szczecinianom pierwszą damę oceanów, opowiedzieć o jej niezwykle ciekawym życiu na morzu i na lądzie – zachęcają prelegentki.

Danuta Kobylińska-Walas urodziła się 27 listopada 1931 r. w Kozietułach na Mazowszu. Od 1946 roku mieszkała w Szczecinie. Ukończyła Państwową Szkołę Morską (w 1951 r.) jako jedna z pierwszych kobiet. Pracowała na holownikach i statkach ratowniczych, ale przez cały czas zabiegała u władz i w ministerstwie o stały angaż do pracy na morzu. Zatrudniona w szczecińskim kapitanacie portu, pływała jako pilot na Odrze. Potem na „Pannie Wodnej” między Gdynią, Helem i Ustką. Następnie pracowała jako inspektor bhp w Centralnym Urzędzie Marynarki Handlowej w Gdańsku, a od 1953 r. w Bazie Zdawczej Stoczni Gdańskiej jako III oficer. Później zaś w Szczecińskiej Bazie Zdawczej. Po 1965 r. była asystentem pokładowym na parowcu „Wrocław”. W latach 1957-60, wspólnie z mężem, pływała jako III i II oficer na s/s „Szczecin”, s/s „Kalisz”, w 1961 r. jako I oficer na „Tczewie” i „Sanie”.

Uprawnienia kapitana uzyskała 16 lutego 1962 roku. Dowodziła statkami: „Kopalnia Wujek”, „Kołobrzeg II”, „Toruń”, „Bieszczady”, „Powstaniec Wielkopolski”, „Budowlany”, „Uniwersytet Toruński”, „Jarosław”, „Malbork” (ostatni rejs). Polska Żegluga Morska powierzyła jej nadzór budowlany nad „Kołobrzegiem II” w Warnie (w 1965 r.), nad „Bieszczadami” w Stoczni Szczecińskiej (w 1968 r.), a po śmierci męża przejęła kontrolę nad 14-tysięcznikiem „Budowlany”.

W 1972 roku uratowała „Kopalnię Miechowice” z załogą i ładunkiem. W grudniu 1970 r. pod jej dowództwem statek „Bieszczady” przebywający w Stoczni Szczecińskiej dostarczał jedzenie z kuchni okrętowej strajkującym robotnikom.

W latach 1981-86 przebywała na placówce w Tunisie jako przedstawiciel PŻM. Pomogła wyczarterować promy „Pomerania” i „Silesia”, pływające do 1986 r. po Morzu Śródziemnym. Na emeryturze przebywa od 27 listopada 1986 roku.

Jest pierwszą kobietą, która osiągnęła sukces w w zawodzie marynarza, dochodząc do stanowiska kapitana. Nosiła przydomek „Żaba”.

Otrzymała wiele nagród i odznaczeń, poświęcono jej szereg publikacji.

Od 50 lat na wiecznej wachcie

Z kolei na 29 sierpnia, również o godz. 18, zaplanowano prelekcję Ludmiły Kopycińskiej z cyklu dotyczącego historii polskiej gospodarki morskiej i szkolnictwa morskiego. Tym razem bohaterem wspomnieniowego spotkania będzie legendarny kapitan żeglugi wielkiej Antoni Halka Ledóchowski. W poniedziałek, 22 sierpnia, minie 50. rocznica jego śmierci. 

Kapitan Antoni Ledóchowski był jednym z pierwszych polskich oficerów marynarki wojennej i handlowej, a także najmłodszym współorganizatorem pierwszej polskiej szkoły morskiej, czyli Państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie. Opracował dla niej podstawy programowe i naukowe.

– Był twórcą polskiego słownictwa morskiego – przypomina L. Kopycińska. – Tłumaczem i autorem wielu podręczników z zakresu nawigacji, wykładowcą Szkoły Morskiej w Tczewie, Gdyni i Szczecinie, wychowawca niezliczonych oficerów floty handlowej. Stosował zasadę jedności nauki, dydaktyki i wychowania. Przekazywał studentom oprócz olbrzymiej wiedzy zawodowej także wartości niezbędne w życiu każdego człowieka: uczciwość, odpowiedzialność, umiłowanie zawodu, który wykonuje. Wychowankowie nazywali go z sympatią Tosiem. Wspominają kapitana A. Ledóchowskiego z ogromnym szacunkiem.

Został on upamiętniony w CKE Stara Rzeźnia, gdzie w w Mesie Kapitańskiej odsłonięto jego portret – umieszczony obok wizerunku kpt. ż.w. Konstantego Maciejewicza, z którym się przyjaźnił.

Korzenie rodu Ledóchowskich sięgają XV wieku. W Rzeczypospolitej Obojga Narodów uznano ich za wybitnych Polaków, a pod zaborami byli także bardzo znani w Austrii. Dzisiaj mieszkają również we Francji, Anglii, Niemczech, na Ukrainie, w RPA i w Abu Dhabi. Z rodu Ledóchowskich wywodzi się wiele znakomitych postaci, m.in. posłów na Sejm, generałów, duchownych, powstańców. Jak wspominał syn Wincenty, Antoni Ledóchowski był bardzo skromnym człowiekiem i nigdy nie podkreślał swojego arystokratycznego pochodzenia.

Urodził się 9 czerwca 1895 r. na Morawach. Był absolwentem elitarnego liceum jezuickiego w Chyrowie (tego samego, które ukończył Eugeniusz Kwiatkowski), a w 1913 r. wstąpił do austro-węgierskiej Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej CK Austrii w Puli, którą ukończył już po wybuchu I wojny światowej. Służył na hulkach „Feuerspeier” i „Custozza”, pływał na torpedowcach i krążowniku „Seida”. W 1918 r. otrzymał awans na porucznika na pancerniku „Prinz Eugen”. Już w wolnej Polsce został zweryfikowany jako porucznik marynarki, a następnie kapitan polskiej marynarki wojennej w stanie spoczynku.

W PSM w Tczewie wykładał astronomię i nawigację. Brał też udział w rejsach szkoleniowych na żaglowcu „Lwów”. W 1930 r. przeniósł się z rodziną do Gdyni, prowadząc wykłady (poza astronomią i nawigacją) także z zakresu matematyki i fizyki. Pełnił funkcję profesora – kierownika Wydziału Nawigacyjnego. Podczas II wojny światowej został aresztowany i trafił do obozu koncentracyjnego Stutthof. Dzięki heroicznym staraniom żony Matyldy zwolniono go. Już w kwietniu 1945 roku wraz z kpt. ż. w. Konstantym Maciejewiczem przejęli gmachy Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. Kapitan Maciejewicz został dyrektorem, a Ledóchowski zajął się Wydziałem Nawigacyjnym. Dwa lata później wydział ten przeniesiono do Szczecina. Tu obu kapitanom powierzono misję utworzenia szkoły morskiej.

Jednym z pierwszych problemów, z jakim się zmierzył kpt. Ledóchowski, było żądanie wydawnictwa, aby kolejne edycje jego książek były upartyjnione. Nie godził się na to. W 1953 r. zlikwidowano PSM w Szczecinie. Wykładowców zwolniono, nie proponując kapitanowi Ledóchowskiemu innej pracy. Obwołano go wówczas wrogiem klasowym. Musiał opuścić mieszkanie profesorskie, zaczęły się kłopoty finansowe. Kapitan – wychowawca i nauczyciel oficerów nawigatorów w polskiej flocie handlowej – nie otrzymał prawa do pływania. Dopiero pod koniec 1953 r. pozwolono mu się zatrudnić w Urzędzie Morskim, gdzie został… kierownikiem motorówki inspekcyjnej. Kontrolował stan oznakowania toru wodnego na Zalewie Szczecińskim. Jak wspomina jego syn Mieczysław, gdy Tosio pływał na motorówce, tradycją Szczecina stało się pozdrawianie „łupinki” dźwiękami syren oceanicznych statków podążających do portu nadzorowanym przez kapitana szlakiem.

Po październikowej odwilży w 1956 r. trafił do Działu Korekty Map Urzędu Morskiego, a Ministerstwo Żeglugi wyznaczyło go na delegata ministra i skierowało do pracy w Komisji Weryfikacyjnej Marynarzy i Rybaków Dalekomorskich. Według syna Wincentego, otrzymał początkowo propozycję objęcia teki ministra żeglugi, którą odrzucił. W 1957 r. zwolnił się z Urzędu Morskiego i mając prawo do pływania, od 1958 r. pracował w Polskiej Żegludze Morskiej. Początkowo pływał jako oficer, a następnie na stanowisku kapitana. Później znów były szykany. Pływał do 1962 r. Wtedy to powstała Państwowa Szkoła Rybołówstwa Morskiego. Powrócił w niej do ulubionego zajęcia wykładowcy. Uczył astronawigacji. W roku 1969 odszedł na emeryturę, ale jeszcze wykładał na kursach kapitańskich, pracował w komisjach egzaminacyjnych. Brał udział w sympozjach i konsultacjach.

Odszedł na wieczną wachtę 22 sierpnia 1972 r. Pochowano go w Alei Zasłużonych Cmentarza Centralnego w Szczecinie.

W lutym 1972 r. podniesiono banderę na szkolnym statku m/s „Kapitan Ledóchowski”. Postać kapitana doczekała się monografii pt. „Kapitan Żeglugi Wielkiej Antoni Halka-Ledóchowski, Dziadek”, autorstwa Franciszka Semera. Pojawia się też we wspomnieniach wielu wilków morskich. Jego imię noszą planetaria uczelni morskich, ulice w Szczecinie i Gdyni. Patronuje też szczecińskiej SP nr 37.

Elżbieta KUBOWSKA