Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Z wodą za pan brat

Data publikacji: 2015-09-17 13:58
Ostatnia aktualizacja: 2015-09-17 13:58
Z wodą za pan brat
 

Na basenie pamiętają go jeszcze z czasów, gdy był „małym szkrabem”. Ratownikiem został jako nastolatek. Zachęcił go do tego tata. Dzisiaj szefuje świnoujskiemu WOPR-owi oraz prowadzi szkołę pływania. To jego pasja i jego chleb. Nie wyobraża sobie, żeby mieszkać gdzie indziej niż nad morzem.

Na basen zabrał go tata
Mowa o Jarosławie Włodarczyku ze Świnoujścia. Na tutejszym basenie znają go od lat. Jeszcze jako sześcioletni chłopiec przychodził tutaj popływać z tatą. 
- Na pływalni stawialiśmy się o godzinie 7 rano. Tata później miał pracę. Gdy podrosłem i byłem już nastolatkiem zaproponował, żebym zrobił kurs ratownika. I tak to wszystko się właśnie zaczęło - opowiada.
W wieku 15 lat można było wówczas zrobić papiery młodszego ratownika i od razu zacząć pracę na plaży (dzisiaj takiej możliwości już nie ma - przyp. red.). Nastoletni J. Włodarczyk skorzystał z tej możliwości. Pilnując plaży połknął bakcyla. Do rozwijania się w ratowniczym fachu zachęcili go starsi koledzy. 
- Jako młody ratownik najwięcej nauczyłem się od Edwarda Jańczaka, dzisiaj już emerytowanego ratownika. To bardzo wartościowy i fajny człowiek, który przekazał mi sporo wiedzy. Zanim zacząłem kierować plażą i zajmować się WOPR-em pracowałem pod jego skrzydłami - opowiada J. Włodarczyk.
Dzięki regularnym treningom na basenie od najmłodszych lat pływał świetnie. Jeździł na zawody i zdobywał medale oraz puchary. Do dzisiaj niektóre można podziwiać w gablotach miejskiego basenu w Świnoujściu.

Pokonać lęk przed morzem
Kiedyś w Świnoujściu nie było prywatnej nauki pływania. Była luka pod tym względem. Pojawiła się możliwość, żeby zrobić kurs instruktorski i uzyskać stosowne uprawnienia. Tak narodził się pomysł, żeby założyć szkółkę pływania. - Gdy startowaliśmy z projektem szkółki pływania, to nie spodziewałem się, że z biegiem lat rozrośnie się to wszystko do tego, co mamy dzisiaj - zdradza nasz rozmówca. 
Towarzystwo Wszechstronnego Rozwoju Collegium to pół tysiąca dzieci oraz około 100 seniorów z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, a także 20 do 30 dorosłych osób, które szlifują swoje umiejętności pływania. 
- Od tego roku rozpoczęliśmy również zajęcia akrobatyki sportowej, na które zapisała się ponad setka dzieci oraz Akademię Malucha, czyli zajęcia ogólnorozwojowe dla dzieci do trzech lat - dodaje J. Włodarczyk - Jeżeli chodzi o dorosłych, to zazwyczaj przychodzą do nas osoby, które mają złe doświadczenie z wodą. Za młodych lat topiły się w morzu lub w jeziorze. W pierwszej kolejności pomagamy pokonać im lęk. Druga grupa to ci, którzy mają problemy z kręgosłupem i zalecenie od lekarza, żeby pływać. Najmniej jest tych, którzy po prostu chcą poprawić technikę. Przechodzą kolejne etapy: uzyskują kartę pływacką, żółty czepek, później kursy ratownicze oraz kursy nurkowania - mówi J. Włodarczyk.

Plaża też wychowuje
Praca na kąpielisku kształtuje charakter. Ratownicy, którzy strzegą plaży nie raz mieli okazję się o tym przekonać. Jarosław Włodarczyk nigdy nie zapomni swojej pierwszej akcji ratunkowej. 
- Wyjęliśmy z wody starszą osobę. Nie udało się nam jej uratować. Było to brutalne zderzenie rzeczywistości z tym, czego nauczyliśmy się na treningach i szkoleniach. Wtedy miałem moment zwątpienia. Pytałem siebie, czy się do tego nadaję. Walczyłem sam ze sobą. Podobne, ciężkie chwile przechodzą także inni ratownicy. Dużo moich kolegów rezygnowało, chociaż byli świetni w swoim fachu - opowiada J. Włodarczyk. 
Nie poddawał się. Wspinał się w ratowniczej hierarchii - od młodszego ratownika po koordynatora całego kąpieliska i w końcu szefa tutejszego WOPR. Przyznaje, że kocha pracę na plaży. Za całokształt działań na płaszczyźnie społecznej w WOPR został odznaczony brązowym krzyżem zasługi przez Prezydenta RP.
- Żałuję, że sezon nie trwa ośmiu miesięcy, a tylko dwa miesiące, bo w innym przypadku poświęciłbym się ratownictwu całkowicie i tylko z tego żył - zdradza „Kurierowi”.
Ratownicy w Świnoujściu pracują jednak także poza sezonem. Są to szkolenia na basenie, różnego rodzaju akcje profilaktyczne oraz pogadanki w szkołach. 
- Wspólnie udało się nam stworzyć grupę ratowników, która działa nie tylko na kąpielisku i nie tylko latem. Stało się to możliwe m.in. dzięki zmianom na szczeblach centralnych i wojewódzkich WOPR. Prezesami zostali nasi rówieśnicy i pojawiła się płaszczyzna do rozmów. Dzisiaj pozyskujemy nowy sprzęt, a z policją i Strażą Graniczną organizujemy wspólne patrole. Jedną z naszych wspólnych akcji było poszukiwanie śmieci oraz złomu, które zagrażały żegludze - mówi nasz rozmówca.
Świnoujski WOPR będzie obchodził w grudniu swoje dziesięciolecie. Ratownicy z wysp cieszą się dobrą renomą. Niektórzy turyści co roku pojawiają się w bazie, żeby podziękować im za pomoc kiedyś udzieloną. Sporo ratowników ze Świnoujścia pracuje po niemieckiej części wyspy Uznam. Jeden z nich żartuje, że właściwie nie musi komunikować się w Wasserwachcie w języku niemieckim, bo tam obowiązuje język polski. 
- Idea jest taka, żeby nie było podziału na polskie i niemieckie kąpielisko. Już teraz zresztą ratownicy strzegący kąpieliska w Świnoujściu współpracują z Wasserwachtem - mówi J. Włodarczyk.

Tylko Świnoujście i tylko morze!
Na koniec pytamy J. Włodarczyka, czy myślał kiedyś, żeby robić coś innego. Odpowiedział, że nawet nie wyobraża sobie, żeby mógłby mieszkać gdzie indziej niż tutaj, w Świnoujściu. 
- Na wyspach znalazłem sobie sposób na życie. Prawie wszystko, co robimy w WOPR, to działania typowo społeczne, za które nie bierzemy wynagrodzenia. Od niedawna mamy przyzwoity sprzęt i korzystamy z unijnego dofinansowania. Kiedyś szczytem rarytasu były dwie koszulki, czapka i gwizdek. Dzisiaj są firmy, które chcą nas sponsorować. Od niedawna mam mniej czasu na to wszystko, bo założyłem rodzinę i pojawiło się dziecko. Ale nadal kocham to, co robię i jedyne, czego żałuję to fakt, że nie mam więcej czasu, żeby pogodzić pasję z życiem rodzinnym - mówi „Kurierowi”. ©℗

Tekst i fot. Bartosz TURLEJSKI

Na zdjęciu: Jarosław Włodarczyk patrolujący świnoujskie akweny. Ratownikiem został jeszcze jako nastolatek. Dzisiaj szefuje świnoujskiemu WOPR-owi i prowadzi szkołę pływania, do której uczęszcza kilkuset członków. Za całokształt działań na płaszczyźnie społecznej w WOPR został odznaczony brązowym krzyżem zasługi przez Prezydenta RP.