Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Zajrzeć pod pokład Nawigatora XXI

Data publikacji: 19 stycznia 2017 r. 11:46
Ostatnia aktualizacja: 21 listopada 2017 r. 18:23
Zajrzeć pod pokład Nawigatora XXI
 

„Nawigator XXI” od prawie 20 lat, gdy tylko nie wypływa w rejs, jest stałym elementem panoramy nabrzeża Wałów Chrobrego w Szczecinie. Okazja do wejścia na jego pokład nie trafia się jednak zbyt często, więc podczas niedzielnego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy postanowiło skorzystać z niej wielu szczecinian.

Szkolno-badawczy statek Akademii Morskiej to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli uczelni. Swoje pierwsze morskie szlify w dwóch ostatnich dziesięcioleciach zdobywało na nim wielu oficerów, którzy pracują dziś na morzach całego świata.

Bezpieczeństwo na pokładzie

Niedzielne zwiedzanie jednostki rozpoczynało się od górnego pokładu, na którym znajdują się dwie łodzie ratownicze. Pierwsza z nich służy przede wszystkim do szkolenia studentów z zakresu morskiego ratownictwa. Druga może być wykorzystywana w poważnych akcjach tego typu na morzu. Jej atutem jest mocny silnik, który pozwala łodzi na rozwijanie prędkości do 80 kilometrów na godzinę.

Do ratowania życia załogi w sytuacjach zagrożenia służy zaprezentowana podczas zwiedzania tratwa ratunkowa. Można ją zwodować i otworzyć ręcznie, pociągając za specjalną linkę. Wtedy urządzenie się rozkłada i samoczynnie pompuje. Ma zadaszenie oraz podstawowy zapas wody i żywności w postaci proteinowych batoników. Na wyposażeniu jest też nóż przydatny np. do odcięcia splątanych linek i leki, w tym aviomarin łagodzący objawy choroby morskiej. Tratwa może dać schronienie 15 osobom.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku gwałtownej katastrofy, podczas której nie ma czasu na ręczne otwieranie środków ratunkowych. Gdy tratwa znajdzie się metr pod wodą, specjalne urządzenie tzw. zwalniacz hydrostatyczny odcina mocującą ją linkę i otwiera się ona automatycznie. Dzięki temu mogą się do niej dostać i uratować członkowie załogi, którzy znaleźli się w wodzie. W ich namierzeniu pomóc może specjalna bojka, która po zatonięciu statku wypływa na powierzchnię i zaczyna nadawać sygnał odbierany przez system alarmowy znajdujący się w  Anglii.

– W takim przypadku w ciągu kilku minut na całym świecie będzie wiadomo, że ze statkiem coś złego się dzieje. Środków ratunkowych mamy zawsze na tyle osób, ile znajduje się na burcie. „Nawigator” jest bardzo bezpiecznym statkiem – podkreślał członek załogi, który oprowadzał zwiedzających.

W fotelu kapitana

Najważniejszym miejscem na statku jest oczywiście mostek kapitański. Zostały zgromadzone na nim urządzenia, które służą nawigacji, szkoleniu studentów i wypełnianiu różnych zadań badawczych. Mapa elektroniczna pozwala nawigatorowi pracować bez użycia tradycyjnych map papierowych. Interesujące elementy może on zaznaczyć i wyświetlić dodatkowe informacje na ich temat.

Kolejne zaprezentowane urządzenie to radar. Można było dostrzec na jego ekranie sylwetkę statku, zarys Wyspy Grodzkiej, Łasztowni, Trasy Zamkowej i nabrzeża Wałów Chrobrego. Centrala sterowania napędem pozwala natomiast sterującemu statkiem oficerowi precyzyjnie określić prędkość, z którą płynie jednostka do przodu lub do tyłu. W ten sposób steruje się potężnym silnikiem znajdującym się na dole, którego gabaryty są zbliżone do samochodu. Z mostku obsługuje się też ster strumieniowy. Jest to po prostu rura zamontowana w dziobie statku, przez którą zależnie od ustawienia silnik przepycha strumień wody w lewo lub w prawo. Dzięki temu można wykonywać precyzyjne manewry podczas przybijania do nabrzeża.

Największe zainteresowanie wśród zwiedzających wzbudzał jednak ster, którym można było nawet zakręcić.

– Dużo mniejszy niż na pirackim statku – zauważył jeden z młodszych gości „Nawigatora”.

Sporą atrakcją była też możliwość usadowienia się w fotelu, w którym podczas rejsu zasiada dowódca statku. Jego polecenia wykonuje członek załogi obsługujący ster, którym podczas szkolnych rejsów często jest student.

Dwie dekady „Nawigatora XXI”

Pod pokładem trasa wycieczki wiodła przez kajuty załogi i studentów – te ostatnie wieloosobowe z piętrowymi łóżkami. Można było zwiedzić także mesy – tę lepiej wyposażoną przeznaczoną dla załogi i drugą mającą zdecydowanie bardziej roboczy charakter, w której jedzą i uczą się studenci. Na ścianach pomieszczeń znajdują się zdjęcia i pamiątki z prawie 20-letniej historii statku.

Pieniądze na budowę „Nawigatora XXI” uczelnia zebrała dzięki wpłatom wielu darczyńców. Od początku założenie było takie, żeby stworzyć nowoczesny statek, który będzie odpowiadał potrzebom szkolnym i badawczym na miarę XXI wieku. Jednostka została zbudowana w Gdańskiej Stoczni Remontowej. Zwodowano ją 24 maja 1997 r., a jej matką chrzestną została żona ówczesnego prezydenta Jolanta Kwaśniewska. Bandera na „Nawigatorze XXI” została podniesiona w styczniu 1998 r.

Statek jest przeznaczony przede wszystkim do monitorowania stanu wód morskich, głównie Bałtyku. Został wyposażony w nowoczesną aparaturę do badań hydrograficznych, ma m.in. wysokiej klasy echosondę wielowiązkową. Potrafi pobierać próbki z różnych głębokości, a także z morskiego dna. Co ważne, materiał może być analizowany od razu w tutejszym laboratorium, z którego wyniki wykorzystuje się do dalszych prac na statku albo wysyła na zewnątrz.

Podstawowym zadaniem „Nawigatora XXI” jest jednak szkolenie studentów z zakresu nawigacji, obsługi urządzeń pokładowych, bezpieczeństwa i ratownictwa morskiego oraz współpracy przy prowadzonych badaniach naukowych. Żaków na jego pokładzie jednorazowo może przebywać 30. W okresach intensywnej eksploatacji jednostka spędza w morzu nawet 300 dni w ciągu roku i wykonuje w tym czasie prawie 30 rejsów.

(mak)

Fot. Marcin KUBERA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

TwojStary
2017-11-21 17:55:52
Praktyka na tym statku byla tak krotka, ze kompletnie z niej nic nie pamietam. Dziekuje za uwage. Czesc i do zobaczenia.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA