Rozmowa z Januszem Żmurkiewiczem, prezydentem Świnoujścia
– Z historycznej perspektywy – najpierw był port, potem miasto. Jak dziś mieszkańcy Świnoujścia postrzegają tę zależność?
– Dla osób, które osiedlały się tu po wojnie i pierwszych pokoleń, które w Świnoujściu się rodziły, było oczywiste, że najpierw był port i niewielka ludzka osada. Port rozwijał się znacznie szybciej od Świnoujścia, ale też wpływał na rozwój miasta. To u nas działało m.in. Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Odra”. Dziś młodym osobom ta nazwa niewiele mówi, ale to był jeden z największych armatorów, którego trawlery pływały po najdalszych łowiskach mórz i oceanów. Przedsiębiorstwo dawało zatrudnienie tysiącom pracowników ze Świnoujścia i z całej Polski. Przyjeżdżali do ciężkiej, ale dobrze płatnej pracy. Wówczas wiele osób było w pewien sposób związanych z gospodarką morską. Port, armatorzy, stocznia – ta branża dominowała. Każdy miał kogoś z rodziny pracującego w gospodarce morskiej. Turystyka raczkowała, nie było wiele hoteli, obiektów zachowanych z czasów przedwojennych, które zaczęły funkcjonować najczęściej jako zakładowe domy wczasowe. Dziś niektórzy nie doceniają gospodarki morskiej, ale to właśnie ona stanowiła podstawę funkcjonowania tego miasta.
– Te proporcje się zmieniły…
– To prawda. I cieszę się, że rozwój Świnoujścia nie opiera się na jednej nodze. Mamy nad Bałtykiem miasta oparte wyłącznie na uzdrowiskach i turystyce. Pandemia sparaliżowała te branże. Są w bezruchu, a miasta zamarły. A przecież wirus to nie jest jedyne zagrożenie. Co się stanie, jeśli na Bałtyku rozbije się tankowiec i zanieczyści nasze wody? Pamiętam, jak nieczystości, które dostały się do Bałtyku rzekami, uniemożliwiły kąpiel w Międzyzdrojach i pobliskich miejscowościach. Kto przyjedzie do Świnoujścia, jeśli nie będzie można korzystać z plaż, wejść do wody? Jesteśmy jednym z tych miast, które mają część turystyczną – uzdrowiskową oraz portową. Stoimy na dwóch nogach. Dziś ta gospodarcza część funkcjonuje mimo pandemii. Rzeka Świna w naturalny sposób dzieli miasto. Wyspa Wolin zawsze stała gospodarką, rozwojem portów i firm branży morskiej. Lewobrzeże, wyspa Uznam, pełni wyłącznie funkcje turystyczno-uzdrowiskowe. I jeśli dzisiaj ktoś sugeruje, że na wyspie Wolin będzie się rozwijała turystyka, żeby budować tam np. hotele, powiem, że jest w błędzie. Hotele możemy budować, ale daleko od portu i jego otoczenia. Mam satysfakcję, że w okresie, kiedy sprawuję funkcję prezydenta, udało się ukierunkować rozwój miasta i te branże nie kłócą się ze sobą, nie kolidują, wspierają się. Dziś atrakcją turystyczną jest nie tylko latarnia morska, forty, ale również gazowce, które przypływają do terminalu LNG, stoją na redzie, a potem w porcie. Z falochronu możemy podziwiać te olbrzymie statki, które tylko w Świnoujściu można zobaczyć.
– Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście zaczyna realizować projekt głębokowodnego terminala kontenerowego w Świnoujściu. Czy terminal jest potrzebny?
– Świnoujście jest wręcz predestynowane do tego typu przedsięwzięć, a ja zawsze byłem, jestem i będę zwolennikiem inwestycji, które służą naszemu miastu. W Szczecinie takich inwestycji zrealizować się nie da. Leży zbyt daleko od redy portu w Świnoujściu, statki muszą pokonywać wiele mil, przez wiele godzin, by dopłynąć do tego portu. I duże statki do Szczecina nie dopłyną. A Świnoujście to port zewnętrzny, do którego zawiną największe statki, jakie pływają po Bałtyku. Koszty utrzymania portu zewnętrznego są nieporównywalnie mniejsze niż wewnętrznego. Wspierałem koncepcję budowy terminala gazowego. Gazoport funkcjonuje, służy Polsce i miastu. Teraz jest rozbudowywany. Nie miałem wątpliwości, że to była właściwa decyzja. Terminal LNG w znaczący sposób zasila też budżet Świnoujścia. Podobnie podchodzę do dalszego rozwoju portu i wybudowania obok gazoportu terminala kontenerowego. Terminal kontenerowy obsługuje ładunki najbezpieczniejsze ze wszystkich, jakie mogą być obsługiwane w porcie. To po prostu czysty ładunek. Kolejny istotny aspekt to ranga miasta i portu. Jeżeli port będzie się rozwijał, będzie coraz większy, będziemy widoczni na mapie jako jeden z większych rozwijających się portów nad pięknym Bałtykiem.
– Są obawy samorządu, mieszkańców?
– Nie mam obaw. Patrzę w szerszej perspektywie. Jeżeli mówimy o budowie portu kontenerowego, to wiem, że trzeba stworzyć odpowiednie warunki, by mógł funkcjonować. To jak w przypadku gazoportu. Mówiąc kolokwialnie, nie jest to rura z gazem. Trzeba będzie stworzyć układ drogowy, połączenia kolejowe, drogi wodne, zapewnić transport kontenerów do mniejszych portów. Droga krajowa nr 3 jest modernizowana i za chwilę będzie drogą ekspresową. Będzie służyć również transportowi kontenerów. Po drugie – układ kolejowy jest modernizowany, realizowane są potężne inwestycje związane z dojazdem do portu. Miasto realizuje inwestycję infrastrukturalną za ponad 120 mln zł. Co więcej, modernizowany jest tor wodny Świnoujście – Szczecin. W perspektywie jest przywrócenie żeglugi Odrą w górę rzeki, w kierunku południa kraju, by część ładunków transportować barkami. Planowane są nowe nabrzeża do transportu kontenerów. To są inwestycje już realizowane, niezbędne do tego, by terminal kontenerowy mógł normalnie funkcjonować. Argumenty osób kontestujących projekt budowy terminala, np. obawa przed wycinką 400 hektarów lasu w dzielnicy Warszów, były nieprawdziwe i wyolbrzymione. ZMPSiŚ wystąpił do miasta z wnioskiem o rozszerzenie granic portu, by realizować zadania infrastrukturalne, doprowadzić drogi do portu, który tak naprawdę będzie funkcjonował na wodzie. W rzeczywistości chodziło jedynie o 30 ha gruntów niezbędnych do budowy infrastruktury i skomunikowania terminala.
– Oczekiwania?
– Narzekamy, że społeczeństwo się starzeje, młodzi wyjeżdżają. Dlaczego? Bo nie ma dobrze płatnej pracy. Port kontenerowy ją zapewni. Terminal przyciągnie do Świnoujścia wielu młodych ludzi, wykształconych, których nam bardzo tutaj potrzeba. Przy porcie pojawią się mniejsze firmy, które będą świadczyć usługi okołoportowe itd. Brakowało takiego magnesu. To jest czynnik absolutnie rozwojowy dla miasta. Liczymy też na działania na rzecz społeczności lokalnej ze strony inwestora. Oczekiwania wyartykułowaliśmy w piśmie przesłanym do ZMPSiŚ. W ofercie przetargowej znalazł się punkt, w którym inwestor ma je wskazać. Liczymy chociażby na wsparcie w zakresie pozyskania wody pitnej, która przecież będzie potrzebna także portowi kontenerowemu.
– Niebawem część wypoczynkowo-uzdrowiskową i portową połączy tunel. Otworzy zupełnie nową perspektywę rozwoju Świnoujścia…
– Tunel, most w swojej istocie łączą brzegi. My dzisiaj łączymy miasto, wyspy Wolin i Uznam. I dzięki temu stwarzamy doskonałe warunki do rozwoju Świnoujścia. Kończy się katorga, którą przez dekady przeżywali mieszkańcy miasta, codziennie przeprawiając się z lewobrzeża na prawobrzeże do pracy, jeżdżąc do szkoły, tracąc czas na promy. Jest też aspekt finansowy – utrzymanie przepraw kosztuje nas rocznie 40 mln zł. Ale to się skończy. Tunel ożywi nam prawobrzeże, obszar o ogromnym potencjale. Są tu tereny należące do miasta, osób prywatnych, których atrakcyjność przy stałym połączeniu automatycznie wzrośnie. Stałe połączenie to również ogromna szansa rozwoju miejscowości położonych w pobliżu Świnoujścia, Międzyzdrojów. Gmina Wolin w krótkim czasie może stać się sypialnią Świnoujścia, dysponuje przecież terenami pod tanie budownictwo mieszkaniowe. W Świnoujściu ziemi jest mało i jest bardzo droga. Mając tunel, z centrum Wolina do centrum Świnoujścia dojedziemy w 15 minut. To już nie będzie żadna bariera.
– Dziękuję za rozmowę.
(pj)