Środa, 04 grudnia 2024 r.  .
REKLAMA

Zarybiamy sandaczem

Data publikacji: 10 czerwca 2020 r. 12:54
Ostatnia aktualizacja: 10 czerwca 2020 r. 15:59
Zarybiamy sandaczem
 

Zarybiamy sandaczem – jeszcze nie swoim, a kupionym, ale to tylko kwestia czasu. Wcale nie za długiego, bo w chwili, kiedy piszę te słowa to zaledwie kilka dni. No, ale od początku.

W ostatnim tygodniu maja ichtiolodzy, pracownicy Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie i oczywiście jak zawsze niezawodni członkowie kilku kół wpuszczali do naszych wód narybek letni sandacza. Jeśli ktoś nigdy jeszcze tak małych rybek z bliska nie widział, to warto spojrzeć na zdjęcia. Dość powiedzieć, że ma mniej więcej jedną trzecią długości palca męskiej dłoni i jest jeszcze, przynajmniej w części, przezroczysty. Wpuszczaliśmy go do wody w dwóch partiach. Stu trzydziestu tysięcy oraz siedemdziesięciu tysięcy sztuk. Jak łatwo policzyć, 200 tysięcy małych sandaczyków trafiło do Odry, ale też do 11 jezior. Pluskają się teraz w jeziorach: Koprowo, Żółcińskie, Kołczewo, Ostrowo, Piaski k. Wolina, Rokity, Czarne, Trzygłowskie, Trzcińskie, Sierakowskie i Kościuszki.

Ci, którzy pilnie śledzą nasze okręgowe nowości, z pewnością pamiętają, że przed tygodniem złożyłem wizytę w Ośrodku Hodowlano-Zarybieniowym w Goleniowie. Jego szef Marcin Klupś powiedział mi wówczas, że tarlaki sandaczy są w dwóch stawach. I właśnie z nich, już nie z zakupów, pochodzić będzie kolejna partia do zarybień letniego narybku sandaczy. Podczas tego typu zarybień członkowie lokalnych kół wędkarskich dość często pytają – a kiedy sandacze trafią do naszych jezior? Okazuje się, że to nie takie proste. Gdyby było to tylko możliwe, pracownicy okręgu z pewnością zarybiliby wszystkie. A tu klops. Są jeziora linowo-szczupakowe, są też sandaczowe. Szczupaki można wpuścić do tych drugich, ale odwrotnie jest to mało możliwe. Nie ma więc sensu wpuszczać sandaczy tam, gdzie nie ma dla nich odpowiednich warunków i nie będą się rozwijały.

esox

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA