Artur Giza-Zwierzchowski, terapeuta par i małżeństw z Pracowni Psychoedukacji przy ul. Jagiellońskiej w Szczecinie:
Zakochując się i wiążąc ze sobą, na ogół zakładamy realizację przedsięwzięcia długodystansowego na lata, dziesięciolecia lub do grobowej deski. O tym, jak wymagające bywa to zadanie, przekonujemy się zwykle dopiero w trakcie realizacji naszego ambitnego planu. Terapia par w swej dziedzinie może niekiedy działać profilaktycznie, ostrzegając przed mieliznami, zanim małżeński statek na nich osiądzie. Dokładnie tak rzecz się przedstawia z zagadnieniem monotonii małżeńskiej. Z jednej strony stabilizacja jest elementem nierozerwalnie wiążącym się z partnerstwem, zwłaszcza traktowanym jako wstęp do budowania rodziny. Kiedy już rodzinna podmiotowość zostaje przypieczętowana pojawieniem się dzieci, element powtarzalnej codzienności staje się zwykle faktem. Karmienie, przewijanie, nocne pobudki, nieco później odwożenie i odbieranie z przedszkola czy w końcu pomoc w zadaniach domowych. W swej podstawie jest to zdrowy fundament umożliwiający szczęśliwe współżycie wszystkich członków rodziny. Jeśli jednak nie zadbamy o zachowanie równowagi pomiędzy stabilnością związku a jego ożywianiem, możemy się znaleźć w pułapce monotonii.
W oczywisty sposób dotykamy delikatnej kontrowersji wokół istoty związków. Istnieją osoby stojące na stanowisku, że związek, o który trzeba się starać, nie jest już właściwie związkiem. Zdecydowanie przestrzegam przed tego rodzaju pomysłami na relacje. Ich źródeł można poszukiwać w naiwnej koncepcji romantycznej miłości zsyłanej przez Amora i tym samym niezależnej od nas. Skoro zaś niezależnej, to i niepodatnej na nasze starania. Słowem, co Amor dał, to Amor zabrał.
Ja jednak, zgodnie z kanonem współczesnej wiedzy i praktyki relacji małżeńskich, stanowczo zachęcam wszystkich do przejęcia odpowiedzialności za swoje związki. Żywię głęboką nadzieję, że powinno okazać się to tym łatwiejsze, że w przedmiocie dzisiejszego tematu może być całkiem przyjemne.
Oto w opozycji do spoczywania na laurach codzienności, wprawdzie przytulnej i bezpiecznie znajomej, mamy możliwość zmierzenia się z nowymi inspirującymi doświadczeniami. Ich przedmiot pozostaje otwarty i zależny w zasadzie głównie od naszej pomysłowości. Nie ma większego znaczenia, czy postanowimy wspólnie rozpocząć przygodę z bieganiem, zapisać się do drużyny smoczych łodzi czy uczęszczać na zajęcia lepienia w glinie. Ważne, aby podjęte działania miały charakter inspirujący i przyjemnie rozwijały nasze upodobania. Szczególnie istotne może okazać się organizowanie niespodzianki w postaci zaproszenia swoich partnerów do wzięcia udziału w przedsięwzięciu, o którym marzą, lecz z różnych powodów odmawiają go sobie. Dla pań elementem takim często bywają różnorodne kursy tańca, o których zwykły myśleć, że ich partnerzy żadną siłą nie pozwolą się na nie zaciągnąć. Dla większości panów tego rodzaju zajęciami może być kurs spadochronowy lub szkolenie z technik doskonalenia jazdy samochodem. Oddzielny rozdział stanowi ożywienie związku w sferach intymnych, zasługujące na szczególną uwagę i wyważenie. Przepis najlepiej działający we własnym związku każdy musi odnaleźć samodzielnie. Ważne, byśmy nie pozwolili zanadto usypiać się rytuałom codzienności.
Masz pytanie do terapeuty par i małżeństw? Prześlij je pocztą na adres redakcja@kurier.szczecin.pl.
Fot. Dariusz Gorajski, Ryszard Pakieser