24 września odbędą się w Niemczech wybory do Bundestagu. W ogólnoniemieckiej kampanii uczestniczą 33 partie, lecz na miejsca w parlamencie może liczyć sześć. Spotkania z kandydatami bywają gorące. Kto wygra?
Według aktualnych prognoz chadecy (CDU/CSU), którzy otrzymają 37,8 proc. głosów (o 3,7 proc. mniej niż 4 lata temu), za nimi będą socjaldemokraci (SPD) z wynikiem 23,5 proc. głosów. Liberałowie (FDP), którzy chcą wrócić do parlamentu, mogą liczyć na 9,5 proc. wyborców, Lewica – na 9 proc., Alternatywa dla Niemiec (AfD) – na 8,5 proc., Zieloni – na 7,8 proc. Wszystko wskazuje więc na to, że po wyborach powstanie jakaś koalicja i że kanclerzem nadal będzie Angela Merkel, która sprawuje swój urząd już 12 lat. I choć lider socjaldemokratów Martin Schulz stwierdził niedawno w „Berliner Morgenpost”, że jednak to on wygra wybory, bo o wynikach nie zdecydują sondaże, lecz wyborcy, to jego wygrana jest mało prawdopodobna. Rzecz bowiem w tym, że większość obywateli RFN nie oczekuje dziś specjalnych zmian w polityce, lecz kontynuacji. Do takich wniosków skłania m.in. niedawny raport Fundacji Bertelsmanna, wykazujący, że Niemcy patrzą dziś w przyszłość bardziej optymistycznie niż obywatele innych dużych państw Europy. Ze stanu demokracji w państwie jest zadowolonych 63 proc. Niemców, 77 proc. uważa, że sytuacja gospodarcza kraju albo się poprawiła, albo jest stabilna, 70 proc. chce pozostać w Unii Europejskiej, a 80 proc. orientuje się ku politycznemu centrum, a więc partiom dziś najsilniejszym. Zasadniczej zmiany chcą ludzie o poglądach skrajnie prawicowych i populistycznych. Jest ich 7 proc.
Batalia o kraj lepszy
Niemcy są więc dziś, mimo kryzysu uchodźczego, najbardziej stabilnym państwem Europy. Co więcej – uchodźców przybywa, a niemiecka gospodarka przyspiesza jak nigdy wcześniej. Nawet kontrkandydat kanclerz Merkel, Martin Schulz, przyznaje w cytowanym już wywiadzie: „Mamy dziś w Niemczech niezwykły dobrobyt”. Zaraz dodaje jednak: „Ale jestem przekonany, że Niemcy mogą więcej”. Umożliwi to – według Schulza – jego wygrana i odejście kanclerz Merkel, która jego zdaniem nie rozumie nowej współczesności, zwłaszcza nowych technologii, a to one są dziś głównym motorem gospodarki.
Tymczasem program wyborczy CDU/CSU zaczyna się zdaniem: „Żyjemy dziś w piękniejszych i lepszych Niemczech niż kiedykolwiek”. I dlatego „trzeba szybko iść do przodu, by kraj był jeszcze piękniejszy i lepszy”.
I Angela Merkel, i Martin Schulz prowadzą bardzo intensywną kampanię. Schulza, biegłego w technologiach IT, popiera wielu wyborców młodych, a młodość chce zmian. Ale kanclerz Merkel też świetnie czuje się wśród wyborców, także młodych, m.in. gdy uosabia to co wrażliwe i dobre. Niedawno była na spotkaniu w hali widowiskowej w Lubece. Nagle nastoletnia dziewczyna z zespołem Downa zapytała ją, co sądzi o przerywaniu ciąży w sytuacji, gdy badania prenatalne wykażą u dziecka zespół Downa, bo ja – powiedziała – jestem szczęśliwa, że żyję na tym pięknym świecie. Angela Merkel podeszła do trybun, uścisnęła dziewczynę i powiedziała: – „Dziękuję, że pani tu jest”. Wybuchły owacje.
Gdy w Saksonii i Saksonii-Anhalt zagłuszano jej przemówienia – robiła swoje. Mówiła o przyjmowaniu uchodźców, o tym, że trzeba im pomagać. Mówiła, że uchodźcy wywołują obawy, lecz większe – nienawiść wobec nich wśród niemieckich radykałów.
Dzieci, wiedza, IT
Programy czterech partii (CDU/CSU, SPD, FDP, Zieloni) są na tyle bliskie, że pozwalają na dywagacje o powyborczych koalicjach. Raczej nie bierze się w nich po uwagę Lewicy, a na pewno antyeuropejskiej i nacjonalistycznej AfD.
Cztery główne partie piszą w swoich programach, że chodzi im o jeszcze lepsze państwo, a to znaczy skuteczniejszą kontynuację rozwoju. W programie CDU/CSU czytamy, że partii chodzi o dobrobyt i bezpieczeństwo wszystkich obywateli, o zadowolenie, że żyją właśnie w Niemczech. Główne partie akcentują konieczność rozwoju gospodarczego, zwłaszcza poprzez ulepszanie prawa, warunków życia i bezpieczeństwa, a przede wszystkim inwestycje w oświatę, naukę i szeroko rozumianą branżę IT, czyli budowę społeczeństwa informatycznego.
Dla SPD, CDU/CSU i liberałów pierwszoplanowa jest polityka prorodzinna. Chadecy piszą w programie, że dzieci są fundamentem społeczeństwa i chcą ich prawa wpisać do konstytucji państwa. Największe partie obiecują podwyższenie zasiłków na dzieci, poprawę systemu opieki zdrowotnej, a SPD i CDU/CSU takie zwiększanie zatrudnienia, że w 2025 r. zniknie bezrobocie. Chcą umacniać rodziny, lecz nie postulują jednego ich modelu (nawet chadecy). Liberałowie piszą: „Kogo kochamy i jak kochamy (…) – w tym wszyscy musimy być wolni”.
Socjaldemokraci obiecują zainwestować 30 mld euro w darmowe przedszkola i lepsze wyposażenie szkół, inwestycje w naukę i przyśpieszenie informatyzacji kraju. Chadecy chcą powołać federalne ministerstwo informatyzacji i narodową radę informatyczną, objąć cały kraj superszybkim internetem, nasilając jednocześnie powszechną ofensywę edukacyjną na rzecz informatyzacji. Liberałowie chcą ujednolić w całym państwie standardy edukacyjne (to w ramach federacji nie byłoby proste) i doprowadzić do tego, aby niemiecki system edukacji był najlepszy na świecie. Trzy partie są za stabilizacją systemu emerytalnego, przy koniecznych reformach jego finansowania. Liberałowie chcą, aby każdy, kto osiągnie 60 lat, mógł przejść na emeryturę. Sam jednak decydowałby o tym, kiedy miałoby to nastąpić.
Pomagać uchodźcom, wspierać Afrykę
Największe partie są za humanitarną polityką wobec uciekinierów, ale też za tym, aby wszystkie kraje UE solidarnie ich przyjmowały. Chadecy piszą, że sytuacja z 2015 r., kiedy Niemcy przyjęły milion uciekinierów, nie może się powtórzyć. Zapewniają, że będą skuteczniej weryfikować uchodźców, odsyłać tych, którzy nie mają prawa azylu, ale podkreślają też, że będą zapobiegać migracjom zwłaszcza poprzez mocne wspieranie rozwoju Afryki, która ma stać się jednym z głównych obszarów zainteresowania niemieckiej polityki zagranicznej. Liberałowie przypominają, że prawo azylu jest w Niemczech nienaruszalne, a partia Zielonych chce zapewnić uciekinierom w Niemczech „opiekę i ojczyznę”.
Na marginesie warto podać, że w krytycznym 2015 roku do Niemiec napłynęło nie milion, lecz 2 mln imigrantów. Milion to uciekinierzy spoza Europy, pokazywani w mediach, a drugi milion to obywatele państw Europy, w tym Polacy, którzy w RFN wciąż są w czołówce imigrantów. Niemieckie Kościoły chrześcijańskie są jednoznacznie za przyjmowaniem uchodźców, a biskupi katoliccy wzywają rząd, aby skuteczniej przekonywał wszystkie kraje UE do solidarności w tej sprawie.
Główne partie są za umacnianiem Unii Europejskiej, NATO, uważają, że głównym sojusznikiem RFN są Stany Zjednoczone. W programie CDU/CSU można przeczytać, że Niemcy powiązane takimi sojuszami będą w Europie „kotwicą światowego pokoju”. Obiecują zwiększenie środków na bezpieczeństwo wewnętrzne, rozbudowę sił policji, skuteczniejsze zapobieganie terroryzmowi, zwalczanie przemocy i przestępczości m.in. poprzez skuteczniejszy monitoring miejsc publicznych i uszczelnianie granic zewnętrznych UE. SPD chce budować Europejską Unię Obronną, Europejskie Centrum Antyterrorystyczne, armię europejską.
Równe prawa – równe zarobki
Partia Zielonych mocniej niż inne akcentuje równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Chce natychmiastowej rezygnacji z węgla jako surowca energetycznego i przejścia do 2030 r. wyłącznie na energię ze źródeł odnawialnych. Chce też zakazu stosowania jakichkolwiek trucizn w rolnictwie. Lewica idzie do wyborów pod hasłem: „Bezpieczeństwo socjalne. Prawo. Pokój. Dla wszystkich”. Akcentuje znaczenie rodziny, edukacji i nauki, chce wprowadzić płacę minimalną do 12 euro za godzinę, znieść zapomogi Harz IV, a zapewnić każdemu mieszkańcowi RFN miesięczny dochód 1050 euro. Zapewnia, że skończy z odsyłaniem uciekinierów i ich dyskryminacją, postuluje konieczność nowego startu UE, chce nowych układów, zwiększenia solidarności między państwami członkowskimi, zrównania praw socjalnych i zarobków. Równe zarobki w UE to również hasło SPD („Taka sama płaca za takie same obowiązki i taką samą pracę”).
Osobność AfD
Najbardziej osobną partią jest antyislamska Alternatywa dla Niemiec (AfD). Obiecuje wprowadzić liczbowe kwoty przyjmowania azylantów w Niemczech, renegocjować konwencję genewską o uciekinierach i inne międzynarodowe układy, wrócić do debaty o euro i obecności Niemiec w UE. Również akcentuje wagę polityki prorodzinnej. Na jednym z plakatów umieściła kobietę w ciąży (raczej jej brzuch) i hasło: „Nowi Niemcy? Zrobimy to sami”.
Problem Polski
Po wyborach zwycięskie partie przystąpią do tworzenia koalicji. Może to trwać nawet kilka miesięcy, co w RFN nie będzie nowością. W wyniku wyborów ma powstać rząd silny społecznym poparciem, zapewniający politykę kontynuacji. W ramach partii CDU/CSU, SPD, FDP i Zieloni możliwe będą różne koalicje.
W niemieckiej kampanii przedwyborczej Polska nie istnieje, nie ma też hasła „reparacje”. Kanclerz Merkel powiedziała kiedyś, że uznaje sprawę za zakończoną i tego się trzyma. O problemie pisze prasa, czasem wypowiadają się niemieccy politycy, lecz na ogół wtedy, gdy pytają ich o to polscy dziennikarze. Można odnieść wrażenie, że Niemcy dają do zrozumienia: dziś wyzwania świata są takie, że trzeba iść do przodu, a Polska chce Europę złapać za plecy i cofnąć do czasów niezorganizowanej po 1945 roku konferencji pokojowej. Opinia o dzisiejszej Polsce (nie o Polakach!) jest w Niemczech zła. Można też odnieść wrażenie, że według Niemców jest to problem wyłącznie Polski, nie ich.
Tekst i fot. Bogdan TWARDOCHLEB