Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Mówmy ciekawie

Data publikacji: 30 czerwca 2016 r. 11:32
Ostatnia aktualizacja: 30 czerwca 2016 r. 11:32

Być może Wielka Brytania wróci do Unii Europejskiej po kolejnym referendum, a być może Zjednoczone Królestwo się rozpadnie i do Unii wstąpi niepodległa Szkocja. Wtedy być może Irlandia Północna połączy się z Irlandią, jak tego już chciała przed czterdziestoma laty, gdy toczyła się w niej wojna między anglikanami a katolikami i gdy IRA terroryzowała Londyn. Gdyby tak się stało, mógłby to być początek katastrofalnej bałkanizacji Europy.

Wierzyć trzeba, że Unia Europejska wyjdzie z kryzysu, a to znaczy, że politycy ją z kryzysu wyprowadzą. Lecz jaka będzie? Źle byłoby dla Polski, czyli dla nas, którzy tu mieszkamy, gdyby zacieśniła współpracę wyłącznie w ramach strefy euro albo zamknęła się w granicach dawnej Wspólnoty Węgla i Stali.

Niestety, głos Polski w sprawach Unii i pokonywania obecnego kryzysu nie wywołuje w Europie rezonansu, bo kilka miesięcy temu Polska usadowiła się na marginesie Unii – intelektualnie i faktycznie. Oczywiście może wrócić do jej decyzyjnego centrum, lecz tego musi chcieć polski rząd. Jeśli nadal będzie kierował się kompleksami i narodowym egoizmem, Polska zdryfuje na aut. Wtedy zdryfujemy wszyscy, którzy Polskę tworzymy, niezależnie od politycznych i światopoglądowych preferencji. A Unia pójdzie swoją drogą.

Unia – to nie jest Bruksela, choć wielu tak sądzi, lecz my, wszyscy obywatele państw leżących między Tallinem, Bugiem a Atlantykiem. Na ogół mało o Unii wiemy i dlatego łatwo o niej opowiadać głupstwa, a nam łatwo w nie wierzyć.

Unia Europejska jest najpiękniejszą ideą, jaką można było wymyślić dla Europy po dwóch wojnach światowych, które zaczęły się w Europie. Jak każda idea wymaga ustawicznego przekonywania ludzi do niej. Ustawicznego, a zarazem rozsądnego i ciekawego. Nie może to być hałaśliwa propaganda ani tandetne slogany powtarzane na okrągło. Instytucje unijne właśnie tego zaniedbały najbardziej – przekonywania obywateli do idei Unii Europejskiej.

Bruksela mówi na ogół drętwo. Nie zaciekawia, lecz zniechęca, ba! – swoim żargonem odpycha. A jeśli Unia ma przetrwać, a powinna, politycy w Brukseli i wszystkich unijnych instytucjach muszą zacząć dbać o to, jak prezentować Unię tzw. przeciętnym obywatelom. Bo to przeciętni obywatele, a nie polityczne elity, stanowią wyborczą większość i w demokracji są największą siłą. Nie wolno ich zaniedbywać, lecz trzeba przekonywać i pozyskiwać. Zwykłych obywateli.

W Polsce również nieciekawie mówi się o Unii. Może zmieni to obecny lęk przed jej rozpadem albo fatalną marginalizacją Polski. Bo Unia to nie jest biurokracja, projekty, aplikacje, cała ta drętwa nowomowa.

To my jesteśmy Unią – mówmy i myślmy o sobie ciekawie. Wtedy trudniej będzie o tandente argumenty, narodowe egoizmy i kompleksy, kolejne secesje.

Bogdan TWARDOCHLEB

 

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA