Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Wizytówka polskiej kultury

Data publikacji: 29 grudnia 2016 r. 13:11
Ostatnia aktualizacja: 29 grudnia 2016 r. 13:11
Wizytówka polskiej kultury
Fot. Marek FIAŁEK  

Dla większości uczestników festiwalu polenmARkT to dziesięć-dwanaście dni dobrej zabawy i ciekawych spotkań, to także wymiana doświadczeń i poglądów między artystami a publicznością. Dla nas, organizatorów, to zakończenie żmudnych przygotowań przy jednoczesnym rozpoczęciu prac nad kolejną edycją. Mimo ograniczonych środków tegoroczny festiwal udał się. Frekwencja była nawet większa niż rok temu.

Przygotowania do festiwalu, który odbywa się co roku jesienią, trwają ponad rok. W styczniu program jest prawie gotowy i składane są ostatnie wnioski finansowe. Niewątpliwie dużą część naszej energii i pracy poświęcamy na zdobywanie środków z różnych źródeł, co niestety staje się coraz trudniejsze. Fundacje nie są skłonne do stałego finansowania ciągle tych samych wydarzeń. Oczekują, że uznany i wciąż rozbudowujący się festiwal stanie się „dorosły” i usamodzielni się. Jak? – tego nikt nie chce nam zdradzić. Zapomina się również o dziewiętnastoletniej tradycji festiwalu, jak również o tym, że w ciągu dwóch dekad Greifswald stał się miastem ważnym dla relacji polsko-niemieckich i że niewątpliwie przyczynił się do tego polenmARkT. Festiwal rozszerza się również geograficznie. Głównym jego miejscem jest Greifswald, lecz w bieżącym roku byliśmy także w Stralsundzie i Löcknitz, gdzie mieszka tak wielu Polaków.

Gdy przychodzą odmowy dofinansowania, zaczyna się szukanie oszczędności w budżecie, np. zapraszanie artystów mniej znanych, co nie znaczy gorszych. Na koncerty polskich gwiazd, takich jak np. VooVoo czy Możdżer, nie zawsze przychodzi w Niemczech wielu ludzi. Na greifswaldzkich koncertach Huberta Szczęsnego, zespołów: The Sunlith Erth, Ma, Klezmafour czy Shivers&Shakers bywały tłumy. Wielką popularnością cieszą się filmy animowane, zrealizowane przez studentów krakowskiej ASP, a w Polsce mało kto je widział. Sukces w Polsce nie zawsze oznacza popularność w Niemczech. Dlatego polenmARkT co roku na własną rękę poszukuje nowych talentów, np. na Famie w Świnoujściu, w klubach i na ulicach Poznania, Gdańska czy Krakowa. Festiwal to również gratka dla miłośników polskiej literatury, która nieśmiało próbuje się przebić w Niemczech. Niestety, ciągle jest za mało przekładów, za mało wieczorów autorskich. Mimo licznych spotkań z autorami książek dla dzieci i dorosłych, polenmARkT nie jest w stanie wypełnić tej luki.

Największy festiwal kultury polskiej w Niemczech, który sześć lat temu doceniono Polsko-Niemiecką Nagrodą Pomerania Nostra, nie dożyje być może kolejnych lat, jeżeli nie zmieni się sposób jego finansowania, a przede wszystkim, jeżeli nie uda się stworzyć etatu dla osoby, która mogłaby się zająć zawodowo jego przygotowaniem, promocją, rozliczaniem wniosków, utrzymywaniem kontaktów z artystami i sponsorami. To cud, że tak wielki festiwal przez tyle lat przygotowywany jest w czynie społecznym. Wielu jego założycieli wyjechało już z Greifswaldu, aktywnych członków stowarzyszenia polenmARkT, które firmuje festiwal, można policzyć na palcach jednej ręki, a i oni są już zmęczeni nieustanną walką z wiatrakami. Dwudziestolecie festiwalu, które według planu odbędzie się 16-25 listopada 2017 roku, nie jest więc wcale takie oczywiste. Dodam, że nie tylko ze względu na finanse.

Tekst i fot. Marek FIAŁEK

* * *

Trzeba wierzyć, że polenmARkT, największy festiwal kultury polskiej i jej wizytówka w Niemczech (w tym roku odbył się po raz dziewiętnasty) przetrwa trudny czas (ze względów tak finansowych, jak politycznych). Być może w rozwiązaniu jego problemów finansowych mogłyby pomóc samorządy lokalne i regionalne. Szczecin i Greifswald należą do Euroregionu Pomerania i są miastami partnerskimi, a Zachodniopomorskie i Meklemburgia-Pomorze Przednie są partnerskimi regionami. Czy wsparcie polenmARkT-u nie powinno też być ich powinnością? W ciągu dziewiętnastu lat działalności festiwal zdobył  dużą renomę. Nie może zniknąć z kulturalnej mapy pogranicza.

Bogdan TWARDOCHLEB

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA