Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Ludzie z dalszych szeregów

Data publikacji: 2015-08-31 13:07
Ostatnia aktualizacja: 2015-08-31 13:07
Ludzie z dalszych szeregów
 

Sierpień czy "Solidarność" to nie tylko liderzy, których nazwiska przeszły do historii, ale także miliony zwyczajnych ludzi. W większości anonimowych, często rozczarowanych wolną Polską, o którą walczyli. Gdy upamiętniamy Porozumienia Sierpniowe, powinniśmy pamiętać także o nich.

Henryk Michałowski, dziś działacz stowarzyszenia Kontra 2000, do "Solidarności" zapisał się, gdy tylko pozwolono ją założyć. W roku 80 brał udział w strajku.

- Pracowałem wtedy w Państwowym Przedsiębiorstwie Usług Transportowych "Wuteh", tam strajkowaliśmy - wspomina. -  Nie jeździły wtedy tramwaje, obraz, który mocno wrył mi się w pamięć, to zardzewiałe szyny. Na pewno była wtedy między ludźmi prawdziwa solidarność. Na zakładzie nikt nie pił alkoholu. Ludzie sami z siebie postanowili, że nie będą tego robić. A dla niektórych niepicie alkoholu przez dwa tygodnie to było naprawdę duże wyrzeczenie... Ludzie byli dla siebie życzliwi, pomagali sobie bezinteresownie. Odczuwaliśmy mieszaninę lęku i nadziei. Pamiętaliśmy rok 70. Wiedzieliśmy, że jak się zadrze z władzą, to może się to różnie skończyć.

Z jego opowieści wynika, że większość jego kolegów w duchu marzyła o tym, żeby komunizm padł, żeby system zmienił się na bardziej ludzki. Ale na zewnątrz udawali, że wierzą partii. Pracownicy "Wutehu" mieli swojego przedstawiciela w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w stoczni, więc byli w miarę na bieżąco z wydarzeniami. Gdy dowiedzieli się o podpisaniu porozumień, byli szczęśliwi, że skończyło się to wszystko właśnie w taki sposób, bez rozlewu krwi.

 - Nie było żadnego karnawału "Solidarności" - zastrzega Michałowski. -  Może był dla tych, którzy się potem obłowili. Wiedzieliśmy o niesnaskach między przywódcami protestów. Choć ich samych znaliśmy słabo. W gruncie rzeczy mało mnie to obchodziło. Pamiętam Mariana Jurczyka, jak jeździł citroenem, miał swojego kierowca. Nosił się jak dygnitarz. Ciężko było dostać się do niego z jakąś sprawą. Z drugiej strony pewnie był mocno zajętym człowiekiem.

13 grudnia nie do końca była dla Michałowskiego zaskoczeniem. Spodziewał się, że coś się wydarzy. W zakładzie przy Mieszka I rozpoczął się strajk, który potrwał dwa dni. Michałowski wspomina, że jak wyszedł ze strajku na przepustkę, i zobaczył uśmiechniętych, normalnie żyjących przechodniów, pomyślał, że on i jego koledzy to jacyś wariaci, skoro chce im się protestować. Wrócił jednak do zakładu. Protest zakończył czołg, który zmiażdżył ogrodzenie. Pracownicy zakładu wychodzili pojedynczo pod lufami zomowców. Piotr Jurczyk, przewodniczący komitetu strajkowego w "Wutehu" - niespokrewniony z Marianem Jurczykiem - został w 82 roku skazany na 3 lata więzienia.

- Nic nie ocalało z ducha Porozumień Sierpniowych! - ocenia Henryk Michałowski. - Jeden z moich kolegów powiedział, że jakby wiedział, jaka będzie Polska po 89 roku, to w roku 80 wyrwałby ZOMO-wcowi pałkę i sam się nią uderzył w głowę. Co to za kraj, z którego wszyscy chcą wyjeżdżać... Najbardziej żal mi tych działaczy "Solidarności" z drugiego czy trzeciego szeregu, którzy nie odnaleźli się w Polsce, o którą walczyli. Taki Józef Kuchciński na przykład, człowiek bardzo zaangażowany w szczecińską "Solidarność", oddany Marianowi Jurczykowi, pamiętam, jak woził meleksem bibułę. W latach 90. był człowiekiem kompletnie zapomnianym, żyjącym w ubóstwie. Mówił, że w wolnej Polsce dziada z niego zrobili. Znam dużo takich historii. O dawnych działaczach, którzy zimą trzęsą się w swoich mieszkaniach, bo nie mają pieniędzy, żeby je ogrzać. Weźmy taką Annę Walentynowicz, osobę bardzo zasłużoną dla opozycji. Dostawała emeryturę w wysokości ośmiuset złotych. Dopiero prezydent Lech Kaczyński ją podwyższył. Jednocześnie mam żal do tragicznie zmarłego prezydenta, że chciał lecieć do Moskwy w maju 2010 razem z Wojciechem Jaruzelskim.

Zdaniem Michałowskiego Centrum Dialogu "Przełomy" będzie miało sens tylko wtedy, jeśli będzie upamiętniało nie tylko gwiazdy opozycji, ale wszystkich tych, którzy byli oddani idei wolnej Polsce, ludzi z dalszych szeregów, którym się w nowej rzeczywistości nie powiodło. Ich wkład w historię też jest bowiem niezwykle ważny.

©℗

(as)

fot. 1

- Nie było żadnego karnawału "Solidarności" - mówi Henryk Michałowski

fot. 2

Nie brak robotników, którzy jak H. Michałowski uważają, że nic nie ocalało z ducha Porozumień Sierpniowych...