Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Dziennikarska DobraNocka

Data publikacji: 29 czerwca 2016 r. 19:44
Ostatnia aktualizacja: 29 września 2016 r. 13:50
Dziennikarska DobraNocka
 

W dniu 10.06.2016 w naszej szkole odbyło się dziennikarskie nocowanie w szkole. Poza naszymi ulubionymi atrakcjami, takimi jak grill, filmoteka, zawody sportowe, czekała na nas jeszcze jedna niespodzianka. Odwiedził nas Pan Marek Synowiecki - dziennikarz z Radia Stargard.
Jakie są nasze wrażenia po spotkaniu? Było ono bardzo ciekawe i inspirujące. Pan Marek to bardzo miły i otwarty człowiek. Z chęcią spotkalibyśmy się z nim ponownie. Opowiedział nam mnóstwo ciekawych rzeczy o pracy dziennikarza radiowego.
Na wstępie Pan Marek zaskoczył nas zadaniem - tu i teraz musieliśmy wyobrazić sobie, że za chwilkę wchodzimy na antenę. Naszym zadaniem było przez 30 sekund opowiadać o bieżących wydarzeniach, tak by zaciekawić słuchaczy. Nie było to łatwe zadanie. Dowiedzieliśmy się, że trzeba naprawdę się skupić, by płynnie tworzyć wypowiedź. Trzeba unikać momentów ciszy, czy zastanawiania się co powiedzieć. W redakcji prasowej można mieć czas na zastanowienie się, natomiast w radiu jest „tu i teraz”, bardzo często natychmiast musimy opowiedzieć o wydarzeniu. W mediach czas płynie zupełnie inaczej, trzeba zmieścić się w wyznaczonym przedziale, który może nam się ciągnąć, bądź uciekać niepostrzeżenie. Musimy dobrze układać naszą wypowiedź, by zachęcić do słuchania, żeby słuchaczom się to nie znudziło.
W trakcie zadania stresowaliśmy się bardzo, ale dowiedzieliśmy się, że nawet ktoś tak doświadczony jak Pan Marek, również się stresuje. Jest to wg niego znak, że zależy nam na efekcie naszej pracy.
Ćwiczyliśmy dalej. Nasza koleżanka odważyła się opowiedzieć „na antenie” o wycieczce szkolnej do Rewala. Pomimo początkowej brawury nie poradziła sobie najlepiej, na szczęście reszta zespołu pospieszyła z pomocą. Wspólnymi siłami oraz z pomocą i podpowiedziami Pana Marka daliśmy radę opowiedzieć o wycieczce w „radiowy” sposób.
Co jest najważniejsze? Dobrze rozpocząć naszą wypowiedź, rzucić na wstępie coś takiego, by przyciągnąć uwagę słuchacza. „Piranie w Rewalu”- brzmi to intrygująco, jakie piranie, skąd i dlaczego- myśli słuchacz. A jest to wstęp do opowieści o wycieczce szkolnej…

W sytuacjach ważnych dla nas zwracamy baczniejszą uwagę na to, co mówimy i wtedy waśnie pojawia się stres. W sferze radiowej, telewizyjnej, prasowej jest to bardzo ważne, ponieważ pracujemy właśnie słowem. Dlatego trzeba nauczyć się jak ten stres zamieniać w siłę napędową do pracy.
Pan Marek nie poprzestał na tej jednej próbie. Tym razem nawiązał do naszej „dziennikarskiej nocki”, zaintrygowało go skąd pomysł, aby dziennikarze gazetki szkolnej nocowali w szkole. Nasz niczego nie spodziewający się kolega został wybrany do „udzielenia wywiadu”.
Jesteś na wizji i opowiadasz w radiu o dzisiejszym wydarzeniu. Za 5, 4, 3, 2, 1…
- Yyy….
Do tego właśnie zmierzał Pan Marek. Każdemu z nas zdarza się zgubić wątek i szukać myśli. Nasz organizm wydaje wtedy nieartykułowane dźwięki, są to tak zwane słowa chwasty. Używamy je czasem na antenie, ale i w codziennym życiu. Ludzie gubią wątek i popełniają błędy językowe. Zapełniamy jakoś czas oczekiwania na właściwe słowo. Wykorzystujemy różnego rodzaju chwasty: yyy, aaa, eee, no tak, właśnie, tak jak mówię, noo, spoko, tak tego… Moglibyśmy wymieniać ich jeszcze o wiele, wiele więcej, gdyż niemal każdy ma jakieś swoje charakterystyczne wypełniacze.
Wracając do naszego zadania, podjęliśmy się wspólnej próby opowiedzenia o naszej dziennikarskiej nocce. A zaczęło się to tak…
Do nocowania w szkole zainspirowało nas zakończenie roku szkolnego. Postanowiliśmy je jakoś uczcić. Chcieliśmy spędzić razem czas. Pożegnać szóstoklasistów. Nie mogło być to nic tak banalnego jak kino, kręgle, czy pizza. Chcieliśmy czegoś o wiele bardziej szalonego, ciekawego i wystrzałowego. Postanowiliśmy więc stworzyć mieszankę wybuchową, czyli połączyć to wszystko. Oczywiście nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zamiast pizzy -grill, tosty i ciasto. Zamiast kręgli -czadowe zawody sportowe. A zamiast kina, cóż szkolne kino o niezapomnianym klimacie, leżenie w śpiworach niemal do świtu, pogawędki z przyjaciółmi… Taki mieliśmy plan, a czy się powiódł. Zdecydowanie tak.
Przyszedł czas na dalsze pytania. Pan Marek opowiadał nam, że dziennikarz prasowy jest w bardziej komfortowej sytuacji, ponieważ, gdy przeprowadza wywiad to może nanieść poprawki, a w radiu jest teraz i w tej sekundzie. A więc jest większy stres. Zaproszeni goście czasami nie odp. na pytania z powodu tremy. Raz nawet przyszły dzieci do radia na wywiady, prawie rozwaliły całe radio i nie odp. na pytania.
Pan Marek w zawodzie jest już 20 lat, ale nadal się uczy radia. Zainteresował się dziennikarstwem już w szkole podstawowej, tak jak my. Więc może i ktoś z nas zostanie kiedyś prawdziwym dziennikarzem?
Dziennikarstwo jest zawodem, w którym trzeba mieć pasję i talent. Każdy dzień jest inny, jest to zawód pełen emocji. Pan Marek stara się dla słuchaczy, jeśli jest zmęczony czy coś go boli to stara się zostawić to przed wejściem do studia. A mówiąc słuchaczom dzień dobry, uśmiecha się do mikrofonu, bo ten uśmiech się słyszy.
Pan Marek przekazał nam wiele cennych rad i wskazówek. Nie sposób je wszystkie wymienić. Jedno z trudniejszych przeżyć, jakim się z nami podzielił, wywarło na nas ogromnie wrażenie. Najtrudniejszy wywiad jaki przeprowadzał dotyczył tragicznej sytuacji - katastrofy statku Kopernik. Ludzie lubią dramaty, a dziennikarze często na tym żerują. Po jakiś wypadkach idą do najbliższych i wypytują o różne rzeczy, a później publikują to w Internecie i telewizji, radiu. Pan Marek podkreśla, że są to niesamowicie trudne sytuacje i nigdy nie można zapominać, że jest się przede wszystkim człowiekiem i należy mieć swoje zasady i odrobinę subtelności, by nie dokładać innym cierpienia.
Po tak poważnej chwili potrzebowaliśmy odrobimy wytchnienia, więc padła seria pytań poważnych i tych mniej poważnych:
Miał Pan okazję przeprowadzać wywiad ze swoim idolem?
Rozmawiałem kiedyś z Markiem Niedźwiedzkim który prowadził listę przebojów trójki. Jest to osoba, której pracę bardzo szanuję.
Czy odmówił Pan kiedyś udzielenia wywiadu?
Tak, odmówiłem.
W jakich okolicznościach?
Była to bardzo dramatyczna sytuacja, w której czułem się jak sęp .Nie chciałem męczyć rodzin ofiar, więc opisałem wypadek własnymi słowami.
W jakim radiu najlepiej się panu pracuje?
Mam duży sentyment do Radia Stargard, ponieważ je współtworzyłem. Ale nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Ile już lat pracuje pan w radiu ?
Pracuję 20 lat.
Jakie są Pana pasje oprócz dziennikarstwa?
Pociągi i lokomotywy. Gdy chodziłem do szkoły, to często uciekałem na tory, by popatrzeć na pociągi. Fascynowały mnie te maszyny.
Gdyby nie był pan dziennikarzem, kim by pan chciał zostać?
Kolejarzem oczywiście.
Czy trzeba mieć konkretne wykształcenie, aby pracować w radiu?
Wykształcenie trzeba mieć na pewno , ale kierunek nie jest najważniejszy. Najważniejsza jest pasja i chęć do pracy i talent.
Jakie przedmioty w szkole lubił Pan najbardziej?
Polski, oczywiście, i historię. Nie byłem dobry z matematyki i fizyki, dlatego bardzo doceniam cierpliwość moich nauczycieli.
Czy od dziecka wiedział pan że zostanie dziennikarzem?
Za młodu miałem dylemat czy zostać księdzem czy kolejarzem.
Czy lubi pan czytać książki?
Najbardziej lubię czytać baśnie, a moja ulubiona to ,,Opowieści z Narnii’’.
Jakim owocem chciałby Pan być?
A na jaki owoc wyglądam? (Wszyscy po kolei wymieniali owoce takie jak :ananas ,banan ,gruszka itd.) No to chyba ananasem.
Ile miał pan dziewczyn w podstawówce?
Zgadnijcie (Wszyscy: 3, 2,7,12,1,0, 4 itd.) Nie miałem dziewczyny w podstawówce, przecież poważnie myślałem wtedy o byciu księdzem.

Nasze spotkanie zakończyliśmy ze śmiechem, ponieważ ostatnie pytanie, było zarazem zadaniem:
Panie Marku czy gdybyśmy dali Panu teraz 30 sekund, to opowiedział by Pan o naszej nocce w radiowy sposób?
Oczywiście zaczęliśmy głośne odliczanie: 5, 4, 3, 2, 1…
Pan Marek oczywiście świetnie wywiązał się z zadania, a my świetnie się przy tym bawiliśmy. Na koniec spotkania pożegnaliśmy naszego gościa gromkimi brawami.


Redakcja Strachouczniaki
SP Strachocin

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA