Czwartek, 21 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Dziewczyny próbowały całować żabę

Data publikacji: 22 czerwca 2017 r. 09:47
Ostatnia aktualizacja: 22 czerwca 2017 r. 09:47
Dziewczyny próbowały całować żabę
Gdy nadszedł czas powrotu, było nam trochę smutno… Dziewczyny próbowały jeszcze pocałować żabę… Fot. Karolina BALCERZAK  

Zapowiadał się bardzo ciekawy dzień. Poranne słońce nastrajało nas pozytywnie. Spotkaliśmy się wczesnym rankiem na stacji PKP w Kliniskach Wielkich, gdzie znajduje się nasza szkoła, i udaliśmy się w kierunku zbiórki, placu Hołdu Pruskiego w Szczecinie.

Tam spotkaliśmy pozostałych uczestników warsztatów dziennikarskich. Przy wejściu do wygodnego, eleganckiego autobusu witali nas przedstawiciele „Kuriera Szczecińskiego”. Po chwili wyruszyliśmy w kierunku Ueckermünde, magicznego miejsca przyjaznych i szczęśliwych zwierząt. Droga była malownicza.

W Ogrodzie Zoologicznym powitała nas pani Agata Furmann, która przez cały dzień dokładała wszelkich starań, aby nasza wycieczka okazała się fascynująca. Pani Agata jest osobą pogodną, biegle mówi po niemiecku, świetnie zna wszystkie zakamarki zoo, ale również wie, co może dodatkowo zaciekawić zwiedzających. Cierpliwie i z humorem odpowiadała na pytania ciekawskich. Inne osoby pracujące w ogrodzie, np. opiekunowie zwierząt, kasjerki, panie w restauracji, również byli mili i pogodni i chętnie opowiadali o swojej pracy. Rozumieliśmy wszystko, bo ich opowieści pani Agata tłumaczyła na polski. Warto też wiedzieć, że w kasie ogrodu, gdzie kupuje się bilety wstępu i pamiątki, pracują także panie z Polski.

Zadaliśmy kilka pytań pani Annegret Krüger, która opiekuje się między innymi rybami, żółwiami błotnymi, owadami, wężami. Opowiadała nam o tym, co trzeba robić, żeby ryby przetrwały w sztucznych warunkach i pokazała miejsce, gdzie przechodzą kwarantannę. Potem mówiła o różnicach między patyczakiem a straszykiem, którego mogliśmy trzymać na dłoni. Zdarzało się, ku przerażeniu niektórych osób, że straszyk próbował wędrować w ich stronę. Mogliśmy również na własne oczy zobaczyć i wziąć do ręki skórę węża. Zrzucił ją, bo była już dla niego zbyt ciasna.

Zwierzęta, które mieszkają w zoo w Ueckermünde, są przyjazne i dość ufne. Większość chętnie podchodzi do turystów w oczekiwaniu na jedzenie. Na szczęście pani Agata zadbała o to, żeby każdy z nas miał przy sobie smakołyki dla tych łakomczuchów.

W ogrodzie w Ueckermünde można karmić niektóre zwierzęta. W wielu miejscach stoją automaty ze specjalną karmą, którą można kupić za 1 euro. Na kartonie jest informacja, które zwierzęta można dokarmiać. Karmiliśmy między innymi kozy, daniele, alpaki i lamy. Obawialiśmy się, że lamy mogą nas opluć, ponieważ mają takie zwyczaje, ale ku naszemu miłemu zaskoczeniu nic takiego się nie zdarzyło. Lamy chętnie częstowały się smakołykami i pozowały z nami do zdjęć.

Zaciekawił nas mały lisek fenek. To przyjaźnie wyglądające zwierzątko jest z natury kanibalem. Jeżeli pojawia się na świecie jego potomstwo i pracownicy zoo nie zdążą mu go odebrać, to fenek zwyczajnie je zjada.

Bacznie przyglądały się nam żywiołowe surykatki. Sprawiały wrażenie, jakby coś kombinowały. Przyjmowały zabawne pozy, które wykorzystaliśmy, robiąc zdjęcia.

Pierwszy raz mieliśmy okazję oglądać małpy mandryle. Samiec tego gatunku jest niezwykle pięknie ubarwiony. Ma na pupie oraz nosie wszystkie kolory tęczy. To trzeba zobaczyć na własne oczy! W Ueckermünde jest to możliwe dzięki odpowiednio zaprojektowanemu wybiegowi. Jeżeli małpy nie mają ochoty akurat spacerować na powietrzu, można je podglądać przez szybę.

Niemal wszystkie miejsca w Ogrodzie Zoologicznym w Ueckermünde są upodobnione do naturalnych środowisk zwierząt. Jednocześnie są tak zaprojektowane, żeby zwiedzający mógł zobaczyć jak najwięcej.

Ucieszył nas widok króla Juliana, a poważnie mówiąc: cała rodzina lemurów. Nie obyło się bez króla zwierząt. Para leniwych lwów wygrzewała się na słońcu. Próbowaliśmy podejrzeć rodzeństwo wilków. Obeszliśmy ich wybieg dookoła, lecz były sprytniejsze od nas. Dopiero gdy się oddaliliśmy o kilka metrów, dostojne wilki wyszły z ukrycia.

Zaskoczyło nas to, że mogliśmy wejść do wybiegu małp. Przyglądały się nam tak, jak byśmy to my byli atrakcją dla nich. Ale uwaga! – przed wejściem na ich teren należy pamiętać, aby zabezpieczyć wszelkie jedzenie i mocno trzymać torby. Zdarzyło się, że spryciarki tak natarczywie prosiły zwiedzających o poczęstunek, że zdobyły od nich frytki, które – niestety – im zaszkodziły. One nie zawsze potrafią ocenić, co jest dla nich dobre.

Widzieliśmy gromadę pięknych flamingów, które zachwycały różowym kolorem. Okazuje się, że sprawcą ubarwienia nie jest dieta bogata w krewetki, lecz… czerwona papryka, ich przysmak.

Na terenie ogrodu jest restauracja, do której zostaliśmy zaproszeni na smaczny i obfity obiad, zakończony lodowym deserem. Potem mieliśmy czas wolny. Ucieszyliśmy się, ponieważ przechadzając się po zoo mijaliśmy wspaniały plac zabaw, rozmieszczony częściowo nad wybiegiem dla małp. Teraz postanowiliśmy z niego skorzystać, poczuć się trochę jak te niesforne zwierzęta i pohasać. Chwilami mieliśmy wrażenie, że staliśmy się niemałą atrakcją dla wszystkich zwierząt, obserwujących nasze wyczyny.

Gdy nadszedł czas powrotu, było nam trochę smutno… Bo komu chce się opuszczać bajkę? Dziewczyny próbowały jeszcze pocałować żabę, mając nadzieje, że pojawi się książę, jak to w bajkach bywa… Ale niestety. Pewno więc będą musiały wrócić do Ueckermünde. Może wtedy się uda.

To była wspaniała podróż i niezwykła przygoda. Ogród Zoologiczny w Ueckermünde jest bajkowym miejscem, w którym mieszkają szczęśliwe zwierzęta.

Julia BALCERZAK,  Weronika BROMBERGER,  Jakub SOSIŃSKI,  Tomasz BALCERZAK

Nowinki z 16

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA