Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Filharmonia w Szczecinie

Data publikacji: 17 listopada 2016 r. 12:49
Ostatnia aktualizacja: 17 listopada 2016 r. 12:51
Filharmonia w Szczecinie
 

CZY wiecie, ile trwała budowa filharmonii w Szczecinie? Albo że miejsce, na którym powstała, od lat jest związane z muzyką? Może zadajecie sobie pytanie, dlaczego filharmonia ma kształt wieży z trójkątnymi dachami?

Chyba każdy, kto mieszka w Szczecinie, wie, gdzie jest filharmonia. A jednak dopiero od dwóch lat możemy szukać muzycznych wzruszeń w nowej filharmonii – dla jednych pięknej, dla drugich okropnej. W 2014 roku miała miejsce wielka inauguracja – pierwszy koncert, otwierający nowy budynek. W miejscu, gdzie się znajduje, stał w czasach niemieckich Konzerthaus. Niestety, nie przetrwał wojny. Ruinę rozebrano dwadzieścia lat po wojnie, a potem przez lat pięćdziesiąt był tu najpierw pusty plac, a wreszcie parking.
Po ogłoszeniu konkursu na projekt nowej filharmonii projekty przysyłali architekci z całego świata. Jury wzięło ostatecznie pod uwagę tylko osiem z nich. Konkurs wygrała hiszpańska firma „Barozzi Veiga" z siedzibą w Barcelonie. Projektując budynek hiszpańscy architekci sięgnęli w głąb historii Szczecina i zaprojektowali filharmonię z tradycją. Szczecin był hanzeatyckim miastem, więc budynki były tu charakterystyczne – wąskie kamienice ze spadzistymi dachami.
Taka też jest nasza filharmonia, choć w nowoczesnej odsłonie. W 2015 roku dostała nagrodę Miesa van der Rohe. To bardzo ważne duże wyróżnienie.
W filharmonii znajdują się dwie sale: złota i czarna, nazywana też księżycową. Czarna jest salą kameralną, ma tylko 192 miejsca, lecz nieco lepszą akustykę niż sala złota. Pokrywające sufit złotej sali kafelki z szlagmetalu były ręcznie wyklejane aż osiem miesięcy. Dziwne kształty w całej złotej sali są po to, by dźwięk był znakomity w każdej jej części, ponieważ jest tam aż tysiąc miejsc. Złota sala jest salą symfoniczną, czyli najważniejszą w filharmonii. Wyróżnia się z minimalistycznego budynku.
Przy okazji zwiedzania filharmonii miałam okazję zobaczyć piękne obrazy Katarzyny Szeszyckiej. Wernisaż odbył się kilka godzin później. Wiele obrazów przykuło moją uwagę.
Maja RYNKUN
Wesoła Siódemka
* * *
DUŻO osób kojarzy filharmonię tylko z muzyką i to poważną. Okazuje się, że w gmachu filharmonii odbywają się także projekcje filmów, o czym mówił nam pan Jakub Gibowski, rzecznik prasowy Filharmonii w Szczecinie. Filmy są prezentowane w holu na parterze filharmonii podczas wakacji. Związane są z muzyką, instrumentami i artystami.
Na ostatnim piętrze odbywają się wystawy malarstwa. My trafiliśmy na wystawę współczesnej malarki, zorganizowaną z okazji 25. Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego.
Sale są także wynajmowane na koncerty, których organizatorem nie jest filharmonia. Pan Jakub powiedział, że ogólnie odbywa się tu więcej wydarzeń niż jest dni w roku.
Gdy zwiedzaliśmy gmach, zauważyliśmy młodą parę i fotografa. Dużo par wykorzystuje do ślubnych zdjęć piękne, spiralne, białe schody lub sale koncertowe.
Filharmonia to nie tylko muzyka poważna. Odbywają się tu także koncerty popowe, rockowe, inne. Pan Jakub wspominał o niezwykłym wydarzeniu. Nasze miasto odwiedził Francesko Tristano. Najpierw dał koncert w sali symfonicznej, a drugą jego część przeniósł do holu, gdzie grał muzykę elektroniczną.
W filharmonii także dzieci mogą znaleźć coś dla siebie. W sali czarnej odbywają się dla nich specjalne zajęcia edukacyjne. Muszę namówić moją klasę na udział w takiej lekcji muzyki.
Urszula ŻESZCZUK
Głos Jedenastki
* * *
SALA kameralna, w której spędziliśmy najwięcej czasu podczas zwiedzania filharmonii, nazywana jest akustyczną perełką. Pan Jakub udowodnił nam, że akustyka jest tu faktycznie bardzo dobra. Poprosił, byśmy usiedli w ostatnich rzędach, a sam stanął na scenie. Doskonale słyszeliśmy jego szept, a nawet kliknięcie komórki, gdy robił nam zdjęcie.
Kiedy cała grupa zeszła do pierwszych rzędów, ja zostałam na górze. Stamtąd obserwowałam salę i doskonale słyszałam głos naszego przewodnika. W pewnym momencie zauważyłam szpary w podłodze sceny. Zeszłam na dół i próbowałam zbadać, o co chodzi. Niektórzy śmiali się, że całuję podłogę, a pan Jakub nazwał to dziennikarstwem uczestniczącym. Okazało się, że szpary są w miejscu zapadni na fortepian, przechowywany pod sceną.
Dostrzegłam też, że na suficie są światełka przypominające gwiazdy. Niektórzy, pewnie z powodu tego sufitu, czarnego koloru ścian i srebrnych numerków na fotelach, nazywają tę salę księżycową.
Anna CZEŚNIK
Głos Jedenastki
* * *
WIELKA biała budowla, zakończona strzelistymi szczytami. Ten nowoczesny budynek to filharmonia, która nadal budzi kontrowersje wśród szczecinian i gości. Niektórzy twierdzą, że nie pasuje do otoczenia.
Od dobrze poinformowanego rzecznika prasowego filharmonii, pana Jakuba Gibowskiego, dowiedzieliśmy się, że oryginalną formę budynek zawdzięcza hiszpańskim i włoskim projektantom ze studia Barozzi Veiga z Barcelony. Projekt powstał w nawiązaniu do dachów dawnych kamieniczek, które były charakterystyczne dla miast zrzeszonych w Hanzie. Pan Jakub wyjaśnił nam, że Hanza to dawne stowarzyszenie miast handlowych.
Okazały budynek ma aż cztery kondygnacje. Zajrzeliśmy do sali złotej zwanej też słoneczną, ale trwała próba, więc nie mogliśmy zostać w niej długo. Jednak zdążyliśmy zobaczyć piękny sufit i ściany. Prace nad wyłożeniem sali złotymi płytkami trwały ponoć aż osiem miesięcy. Płytki są zrobione ze szlakmetalu (sztucznego złota). Sala może pomieścić 953 osoby. Każdy widz, obojętnie, czy siedzi na balkonie, w loży, czy przed sceną, doskonale słyszy dźwięki.
Dłużej byliśmy w sali kameralnej zwanej czarną. W budynku jest też mniejsze pomieszczenie dla VIP-ów, skąd mają podgląd na dużą salę symfoniczną. Na ostatniej kondygnacji znajduje się galeria, w której odbywają się wystawy.
Mówiąc o filharmonii, często mylnie nazywamy ją Filharmonią Szczecińską. Pan Gibowski podkreślał, że właściwa nazwa brzmi: Filharmonia w Szczecinie.
Budynek filharmonii bardzo mi się podoba, a już szczególnie, gdy jest podświetlony. Nie razi mnie też, że stoi obok starego gmachu Komendy Wojewódzkiej Policji. Nasz przewodnik stwierdził, że po prostu nie można tych gmachów porównywać, bo – jak powiedział – „oba przemawiają do nas różnymi językami”.
Liv VANHOEFEN
Głos Jedenastki

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA