Czwartek, 21 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Oddajcie mi dziecięce zabawki

Data publikacji: 21 grudnia 2020 r. 13:38
Ostatnia aktualizacja: 21 grudnia 2020 r. 13:42
Oddajcie mi dziecięce zabawki
Okładka jesiennego wydania „Kontrastu”  

Brak mi słów. Zastanawiam się, czy pisanie ma jeszcze jakiś sens, skoro moje słowa nie mają już żadnego znaczenia. Chyba pozostaje mi więc bez słowa, jakby w żałobie, a może raczej we wzruszeniu, jak na ślubie czy chrzcinach, wyjechać z kraju, z miejsca, w którym nie żyje mi się dobrze. To państwo mnie uwiera.

Po co mam tu zostawać, skoro ci, którzy tak bardzo chcą mieć mnie na własność, nie zdają sobie sprawy, że jestem przyszłością. Ja i tacy jak ja. Czas nie stoi w miejscu. To przecież tak oczywiste, a przynajmniej tak mi się wydaje. Jednak ten proces, niezmienny od zarania dziejów, dla osób, które w Polsce rządzą, jest jak czarna magia. Czy myślą, że będą na swoich posadach trwać wiecznie, dumnie tryumfując? Będą potężni na tyle, że nigdy nie będą potrzebować zmiany? Jestem zmuszona ich zawieść.

Nadchodzi ktoś nowy, czy im się podoba czy nie. Mogliby więc w końcu zwrócić na NAS uwagę. Nasze słowa, słowa młodych, nasze decyzje. To jest właśnie przyszłość tego kraju. Może im się wydaje, że lepiej ignorować coś, co im nie pasuje, niż się tym zająć? To ich metoda. Ja mam dość bezczynnego siedzenia i ignorowania. Chociaż już powoli brak mi sił, wiem, że nie jestem sama.

A swoją drogą, jakie to smutne: szesnastoletnie dziecko przyznaje, że nie ma sił… Tracę ich resztki, gdy widzę, jak wszystko to, w co wierzę, staje się coraz bardziej nieuchwytne, niemożliwe do osiągnięcia tu i teraz. I obawiam się, że później też tak będzie.

Ciężko jest pogodzić się ze stratą czegoś, na czym nam zależy. Czy naprawdę zależy nam na podziałach, na ograniczeniach? Czy nie możemy stworzyć gotowego do pomocy, kochającego się społeczeństwa, pełnego empatii, łamiącego stereotypy, burzącego mury?

Najbardziej boli to, że wszystko, co napisałam, jest zupełnym przeciwieństwem tego, co jest. Boli mnie to, że nie mogę spojrzeć nigdzie bez odwracania wzroku. Nie mogę słuchać bez zatykania uszu. Nie mogę tu żyć z sercem w piersi, bo z sercem to już dawno tu żyć się nie da. Ale najmocniej boli mnie to, że ci najbardziej wpływowi, których słowa mogą zmienić najwięcej, mówią: „jest dobrze” albo ewentualnie: „będzie dobrze”. Jedno stwierdzenie nas rani, drugie łudzi, oba okłamują. Bo nie będzie dobrze, jeśli czegoś nie zrobimy. Będzie tylko gorzej. Będzie gorzej, dopóki nie zaczniemy wyciągać wniosków, nie zaczniemy uczyć się na błędach innych i naszych. Brniemy ciągle w to samo grzęzawisko. Pewnego dnia ugrzęźniemy tak, że nie zdołamy się już z niego wydostać.

Mogłam napisać o Strajku Kobiet, marszu 11 listopada, o innych aktualnych wydarzeniach, przez które nie mogę spać spokojnie. Ale prawda jest taka, że za wszystkim stoi coś, co jest absolutnie ponadczasowe. Odbieranie praw, nienawiść, nietolerancja, głupota. Jestem przez to ponadczasowo niewyspana. Jednak gdyby moje niewyspanie było jedynym tego skutkiem, świat byłby piękny, choć zapewne pełen zmęczonych ludzi, którzy siedzą w domach i może od czasu do czasu strajkują w internecie.

Jednak znalazłam słowa, napisałam coś. Co prawda bez ładu i składu, ot tak, żeby wpasować się w nasz krajowy ustrój. Można powiedzieć, że zachowuję się jak rozpieszczone dziecko, które nie dostało tego, czego chce. Które natrafiło na coś, co nie jest po jego myśli.

I dokładnie tak jest, tyle że już od dawna nie chodzi o cukierki i zabawki (niestety). Przyszła do mnie ta chwila, w której tęskno mi do zabawek i słodyczy.

Teraz zabawa się skończyła, a zamiast słodyczy czuję gorycz. Kiedy byłam młodsza i wiedziałam mniej niż teraz, kiedy nie miałam świadomości takiej jak teraz, kiedy żyłam beztrosko i czułam się wolna, Polska kojarzyła mi się z wielkością, bezpieczeństwem, miłością. Byłam z niej bardzo dumna.

Teraz nie czuję się wolna, nie czuję się bezpieczna, nie czuję patriotycznej miłości. Czuję wstyd.

Hania BRUZI

(Kontrast)

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA