O pięknej Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie słyszał już na pewno każdy. Nowoczesna budowla stała się wizytówką Szczecina. Ale filharmonia to nie tylko atrakcyjny budynek. Przede wszystkim warto wybrać się do niej na koncert. Nasza klasa zdecydowała się na jedno z cyklicznych spotkań muzycznych „Do Nuta taktuje. Na trzy”. To prawie godzinne zajęcia na żywo z muzyką i kwintetem artystów.
Koncert odbył się w sali kameralnej, więc wszystko doskonale słyszeliśmy i widzieliśmy. Kiedy zajęliśmy miejsca na widowni, zauważyliśmy, że na scenie oprócz pięciu krzeseł, stojaków na instrumenty i nuty znajdował się… pomarańczowy lejek z długą rurką. Nasze rozmyślania na jego temat przerwała pani Agata Kolasińska, która prowadziła koncert i przyszła się z nami przywitać. Po chwili na scenę weszło pięciu panów: Wojciech Bublej, Marcin Olkowski, Tomasz Zienkowicz, Sławomir Kuszwara i Dimitrij Wdowiczenko. Przywitaliśmy ich oklaskami. Muzycy tworzyli kwintet instrumentów dętych blaszanych. Były to dwie trąbki, puzon, waltornia i tuba.
Zaczął się koncert. Uzgodniliśmy z panią Agatą, że muzycy zagrają jakiś utwór, który mamy rozpoznać, a potem będziemy mogli zadawać pytania. Zadania były ciekawe, bo usłyszeliśmy utwory z popularnych filmów, np. „Marsz Imperialny” ze „Star Wars”, a także muzykę z innych filmów, jak: „Różowa Pantera”, „Jak rozpętałem II wojnę światową”, „Czterdziestolatek” i „Janosik”. Artyści przypomnieli nam także melodie z „Reksia” i „Misia Uszatka”.
Po każdym utworze przedstawiali jakiś instrument, jego historię, budowę.
Z widowni padało wiele pytań. Najczęstsze to: czy instrument jest ze złota?, ile kosztuje?, ile metrów ma po rozwinięciu?, czy da się zagrać na nim „Star Wars”?
Każdy z muzyków cierpliwie i ciekawie przedstawiał instrument, na którym gra. Okazało się, że każdy z instrumentów ma długą historię, najczęściej jest wykonany z miedzi i metali szlachetnych, dlatego może kosztować nawet kilka tysięcy euro. Dowiedzieliśmy się też m.in., że np. waltornia waży około 3 kg, a tuba aż… 11 kilogramów. Waga wynika przede wszystkim z tego, że każdy z tych instrumentów jest systemem pozwijanych rurek. Bardzo zaskakujące okazały się informacje o długości tych rurek. Gdyby rozwinąć rurki tworzące puzon, miałyby na oko 5,5 m długości, a rurki waltorni – około 8 metrów! Każdy z tych instrumentów był przez muzyków rozkładany na części, aby mogli zobaczyć jego budowę i uświadomić sobie, co tak naprawdę w nim „gra”. Artyści oczywiście przekomarzali się ze sobą, „kłócili” dźwiękami i podkreślali niezwykłe możliwości każdego z instrumentów. Udowadniali też, że można grać na wszystkim. I wtedy okazało się, że pomarańczowy lejek z rurką też może stać się instrumentem.
– Ale na durszlaku jeszcze nie próbowaliśmy – dodał z uśmiechem pan Marcin.
Jednak najbardziej spodobało nam się to, co artyści zostawili na koniec. Każdy z nas mógł stworzyć utwór, który byłby przez nich zagrany. Publiczności przypisano nuty. Kiedy jeden rząd wstawał, inni siadali, kucali albo podnosili ręce do góry. Muzycy grali więc na żywo melodię, którą tworzyliśmy. To było bardzo zabawne.
Świetna lekcja muzyki i koncert na żywo bardzo nam się podobały. Artyści przekazali wiele informacji i ciekawostek. Zadziwili nas swymi umiejętnościami gry na poszczególnych instrumentach. Na tych zajęciach nikt z nas się nie nudził.
Oliwia GROJECKA,
Grzegorz KMITA,
Jakub BORSUK
Sztubak
SP 2 w Stargardzie