Lata pracował jako stróż: za miskę karmy, bez wytchnienia. Gdy przy łańcuchu się zestarzał… Niemal rok temu został dowieziony do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Z ul. Hożej. Gdzie błąkał się. Ślepy. Z poranionymi do krwi łapami. Bez kilku zębów. Przerażony.
Misiek ( 1354/14) na świat nastawia wielkie uszy i zadziera nocha. To nimi teraz poznaje otoczenie. Beton, kraty, skowyt innych schroniskowych bid. I tylko czasem trafi się człowiek. Może dlatego, każdego, tak rozpaczliwie nawołuje ku sobie szczekaniem.
- Rozpaczliwie potrzebuje kogoś, kto go poprowadzi przez życie - mówi Monika, wolontariuszka opiekująca się Miśkiem. - Trafił do schroniska ranny, przerażony. Dwa miesiące, sporo pracy nas kosztowało, żeby choć trochę się przed nami otworzył. Bo zwykle szczekał, pokazywał zębiska i wycofywał się na legowisko, czyli w swój bezpieczny azyl.
Wtedy miał prawie 9 lat i nawet nie umiał chodzić na smyczy. Teraz to z niego silny gość i… łasuch. Nie tylko na komendę siada i podaje łapę, ale też z radością za piszczącą piłką biega. Staruszek, a o głaskanie łasi się jak szczeniak.
- Jest silny, w typie owczarka niemieckiego. Mówię, że to prawie 30 kilogramów miłości na czterech łapach, która zasługuje na lepsze życie: własny kąt w spokojnym domu dobrego człowieka – opowiada Monika. – Jest wyjątkowy, więc też nie będzie przyjacielem dla każdego. Potrzebuje opiekuna, który cierpliwie będzie z nim rozmawiał.
Misiek jest wydarzeniem na facebook’owym portalu. Od miesięcy. Ale wciąż mu to nie dało domu, nawet tymczasowego: „U Misia cichutko. Nikt nie dzwoni. Nikt nie pisze. Nie pyta. Proszę się nie obawiać. Misiu mimo swej niepełnosprawności świetnie sobie radzi na spacerze”. Tylko los – jak widać - sobie z Miśkiem nie radzi. Jak długo jeszcze?
Osoby zainteresowane przygarnięciem Miśka są proszone o kontakt z wolontariuszką Moniką – tel. 506-201-533.
***
Na naszych łamach rozpoczęliśmy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami.
(an)
Fot. Monika FILAS/Katarzyna KAPITAN
Na zdjęciu: Oto Miś: ślepy los – przynajmniej do tej pory - nie był dla niego łaskawy.