Wychudzony, zaniedbany, z rozległą jątrzącą się raną na głowie konał w przydrożnym rowie, opodal Dziewoklicza. Nie wiadomo, jak długo tam leżał zanim pod koniec listopada ubiegłego roku ktoś nad nim się zlitował i na ratunek wezwał schroniskowe pogotowie. „Gdyby nie osoba, która go zauważyła, nie wiemy czy Baszo byłby dzisiaj z nami" - przyznają skrzywdzonego Baszy tymczasowi opiekunowie.
Kto widział Baszę tuż po przyjęciu do schroniska, ten widoku tego raczej nie zapomni. Nie tylko z powodu jego fatalnego stanu fizycznego.
- W jego oczach widać było rezygnację: bezmiar cierpienia po tym, jak bardzo zawiodło go najokrutniejsze ze stworzeń - człowiek. On wiedział, że jego pan życia skazał go na śmierć w rowie. I się poddał: bez walki, ze złamanym sercem - wspomina jedna z wolontariuszek.
Baszo w schronisku został otoczony troskliwą opieką. Powoli wracał do życia. Wszystkie zabiegi w gabinecie lekarsko-weterynaryjnym znosił bardzo cierpliwie. Skamlał, ale nigdy nawet nie warknął. Po tym, co przeszedł…
- Zaskoczył nas wszystkich, ciesząc się na każdy kontakt z opiekunami. Okazało się, że uwielbia długie spacery. Jest na nich bardzo grzeczny, reaguje na komendy i łagodnie daje się prowadzić na smyczy. Szarpakami i piłkami bawi się niczym szczeniak. Fizycznie również się zmienił: nabrał sił i energii. Jest teraz w świetnej kondycji. Zrobił się z niego prawdziwy przystojniak - o Baszy opowiadają jego schroniskowi opiekunowie. - Serce pęka, gdy pies o tak wspaniałym charakterze, w typie opiekuńczego amstaffa, smutnieje ze spaceru wracając za kraty. To miejsce wyraźnie go przytłacza. Czas najwyższy, aby wreszcie znalazł godnego opiekuna, który na zawsze będzie mu przyjacielem. Potrzebuje odpowiedzialnego człowieka, który już nie zawiedzie jego zaufania. I nagrodzi za bezgraniczne oddanie to poczciwe psie serce.
Baszo jest czterolatkiem. Potężnej postury i - niestety - nie dla każdego. Schroniskowi opiekunowie szukają dla niego domu bez małych dzieci i zwierząt. Baszo potrzebuje rodziny posiadającej doświadczenie w opiece nad dużymi psami.
Jest rezydentem nr 877/18 - schroniskowego boksu nr 15. Zdrowy i w świetnej kondycji, gotowy do adopcji. Kto chciałby go włączyć do swej rodzinnej drużyny - lub jakąkolwiek inną równie samotną i złaknioną przyjaźni psinę - jest proszony o kontakt ze szczecińskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt: tel. +48 91-487-02-81 (al. Wojska Polskiego 247; placówka jest czynna codziennie, również w soboty i niedziele - oprócz świąt - w godzinach 9-16). Uwaga: w schronisku na nowe domy czekają również wspaniałe mruczące kociaki.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)
Fot. Schronisko/Wolontariat