„To wspaniały pies, więc nie pozwólmy, aby się w schronisku zestarzał, na świat patrząc przez pryzmat zimnych stalowych krat" - apelują wolontariusze schroniska, prosząc czytelników „Kuriera" o szansę dla Roniego.
Uniesiona brew, roześmiany pysk, biała łata na klacie. Do tego ogon ku chmurom i ciekawość świata w każdej łapie. Trudno zgadnąć, że Roni to schroniskowy weteran (nr 884/09), który na nowy dom czeka już 6 długich lat.
- Bardzo przyjazny, łagodny, uroczo normalny pies. Co czeka na każdy spacer. Uwielbia, gdy go drapać po grzbiecie i przy ogonie. Pasjami goni za piłką - opowiada Dagny, wolontariuszka opiekująca się Ronim. - Mamy w schronisku wybieg dla szczeniaków, z mnóstwem zabawek. Gdy Roni tam wskoczy, mógłby godzinami przesiadywać wśród piszczałek i gryzaków. Ma dziesięć lat, a wciąż w nim tkwi dusza słodkiego, radosnego malucha.
Wypatruje ludzi z utęsknieniem. Czeka na głaski i przysmaki. Ale ma też dni, gdy duma, nie wychodząc z budy. Czeka - jak inne schroniskowe słodziaki - na swojego człowieka.
- Lubi czesanie, nawet kąpiele. Przy nodze chodzi dzielnie i grzecznie. Ale z aportowaniem gorzej. Zabawa z piłką to dla niego przede wszystkim jej szukanie i ślinienie w pysku - dodaje Dagny.
Życie Roniego wypełnia nadzieja, że wreszcie nadejdzie kres jego bezdomności: znajdzie się dla niego kawałek podłogi w ciepłym domu, u boku dobrego człowieka. Kontakt w sprawie adopcji: Dagny, tel. 516-661-141.
* * *
Na naszych łamach rozpoczęliśmy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy, z utęsknieniem czekając na swojego człowieka - niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)
Fot. Dorota KOSZ