Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

70-latek SJKM LOK

Data publikacji: 19 września 2016 r. 12:42
Ostatnia aktualizacja: 19 czerwca 2018 r. 17:47
70-latek SJKM LOK
Dyrektor Oddziału ZG w Warszawie Jarosław Jarzyński przekazał na ręce Lecha Łuckiego, komandora klubu, okolicznościową paterę. Fot. Andrzej Gedymin  

Aż trudno uwierzyć, że Szczeciński Jacht Klub Morski Ligi Obrony Kraju ma 70 lat. W każdym razie w swojej metryce ma nazwy Klubu Ligi Morskiej, a następnie Jacht Klubu „Gryf”, Ośrodka Sportów Wodnych Ligi Morskiej, a po kilku latach otrzymał nazwę Ligi Przyjaciół Żołnierza i w końcu na początku lat sześćdziesiątych przyjął obecną nazwę.

Zada ktoś pytanie, czemu takie zmiany z nazwą klubu i jego przystanią. Na początku żeglarze bazowali na Golęcinie, przeniesiono ich do Dąbia na ul. Żaglową i w końcu otrzymali obecną siedzibę. Odpowiadając na to pytanie, trzeba stwierdzić, że ówczesna władza nie lubiła jachtsmenów, gdyż za bardzo pachniało jej to „Zachodem”, a żeglarze próbowali różnymi metodami opuścić kraj. Restrykcje do tego stopnia były posunięte, że nie można było żeglować po Regalicy, na jeziorze Dąbie, nie mówiąc już o Zalewie Szczecińskim.

Żeglarze pokonali tę przeszkodę wymyślając „Regaty Pokoju”. Wystartowali wówczas po odprawie granicznej w Szczecinie, popłynęli przez jezioro Dąbie, kanały, przez Zalew Szczeciński do Lubinia, czyli na drugi koniec zalewu. Ścigali się wówczas na otwartopokładowych łodziach wiosłowo-żaglowych „DZ”, a ponieważ podczas regat padało, na mecie pierwszego etapu było generalne suszenie odzieży. Etap powrotny - oczywiście po odprawie granicznej - wiódł tą samą trasą do Szczecina. Kto wówczas wygrał, nikt już nie pamięta.

Młodzi żeglarze z pewnością nie wiedzą co to były tzw. klauzule na pływania morskie, nie potrzebują paszportów i wiz. Ale były to czasy, gdy bez tych dokumentów i dokonania odprawy granicznej nie było mowy o wypłynięciu na Bałtyk.

Wkrótce władza odpuściła żeglarzom, można już było pływać po jeziorze Dąbie, Regalicy, a nawet Zalewie. Organizowano także rejsy morskie, które miały świadczyć o naszej potędze. Klub jeszcze w latach pięćdziesiątych otrzymał swój flagowy jacht „Chrobry” o powierzchni ożaglowania 140 m kw. W następnym roku żeglarze otrzymali regatowy jacht o nazwie „Baba Jaga”, która wielokrotnie w regatach krajowych i zagranicznych (Ostseewoche) zajmowała czołowe miejsca. Było jeszcze kilka rejsów morskich m.in. „Radogosta”, który bez silnika, tratwy, sztormrelingów i akumulatora pokonał Cieśniny Duńskie i dopłynął na wysokość norweskiego portu Stavanger. Klub organizował i organizuje na jeziorze Dąbie dwie imprezy: Regaty Samotników oraz Regaty o Puchar Komandora SJKM LOK.

Kolejny zwrotny punkt nastąpił w 1996 r. Jachty klubowe zostały sprzedane członkom i na ich barkach spoczęła konserwacja. Ten rys historyczny napisaliśmy w oparciu o wspomnienia Jerzego Karpińskiego, zasłużonego członka klubu.

Podczas uroczystości 70-lecia dyrektor Oddziału Zarządu Głównego w Warszawie Jarosław Jarzyński przekazał członkom klubu pozdrowienia i wręczył Lechowi Łuckiemu, komandorowi klubu okolicznościową paterę. Wszystkich uczestników spotkania zaproszono na ciepłe i zimne dania.
Tekst i fot. AG

* * *

Regaty o puchar Komandora
Ozdobą uroczystości 70-lecia były regaty. W poszczególnych klasach zwyciężyli: KWR I - jacht „Asso”, KWR II - „Blufin”. Wśród żeglarzy samotnych w klasie otwartej I wygrał G. Jósewicz „Daffy”, otwarta II - Z. Grąbczewski „Amate”, puchar Komandora SJKM LOK w kl. otwartej II - P. Parzy „Hadron”.

 

Na zdjęciu: Dyrektor Oddziału ZG w Warszawie Jarosław Jarzyński przekazał na ręce Lecha Łuckiego, komandora klubu, okolicznościową paterę.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA