Zygmunt Sobieralski od 25 lat prowadzi firmę, która zajmuje się sprzedażą gazu. Jeśli znowelizowane przepisy prawa energetycznego wejdą w życie, będzie musiał zamknąć interes. Powód? Nowe obostrzenia nakładają na przedsiębiorców z branży LPG obowiązek wyłożenia 20 mln zł zabezpieczenia na poczet niezapłaconych podatków. - Nie mam takich pieniędzy. Może gdybym działał nieuczciwie, miałbym, ale prowadzę legalną firmę. Teraz mam być za to ukarany? - pyta dystrybutor gazu. Takich firm działa w Polsce około 200, 90 proc. z nich może zostać zmiecionych rynku nowymi regulacjami. 40 tys. osób straci pracę, klienci będą mieli kłopoty z kupieniem gazu, a jeśli już im się uda, to zapłacą nawet 100 proc. więcej niż obecnie.
Prawo i Sprawiedliwość liczy na to, że uda się im osiągnąć to, do czego poprzednicy nawet nie mogli się zbliżyć. Nowelizacją ustawy Prawo energetyczne chce ograniczyć do minimum szarą strefę w obrocie paliwami. Tymczasem niektóre jej zapisy mogą doprowadzić do zamknięcia 90 proc. firm działających w branży LPG. Mimo sporych kontrowersji i protestów ustawa sprawnie została przegłosowana w Sejmie 19 lipca i trafiła już do izby wyższej. Jeśli w Senacie politycy niczego nie zmienią, handlujący LPG - bez względu na obroty - będą musieli wpłacić dwa razy po 10 mln zł zabezpieczenia na poczet przyszłych, potencjalnie niezapłaconych podatków.
Dotyczyć to będzie każdej koncesji związanej z obrotem paliwami. W branży LPG najczęściej będzie to oznaczało obowiązek wyłożenia 20 mln zł. - Przepisy ustawy przewidują konieczność posiadania odrębnych koncesji na obrót paliwami ciekłymi z zagranicą oraz na wytwarzanie-produkcję paliw ciekłych, które ustawa definiuje również jako ich mieszanie. Podmioty, które posiadają obecnie obie takie koncesje, będą musiały złożyć zabezpieczenie majątkowe do obydwu tych koncesji - wyjaśnia Konrad Młynkiewicz, dyrektor Działu Prawa Administracyjnego w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. Prowadzenie działalności bez tej wpłaty grozić będzie słoną grzywną - do 5 mln zł bądź karą pozbawienia wolności do lat 5.
Wyjaśnijmy, że najczęściej importerzy LPG nie sprowadzają do kraju gotowego gazu, tylko dwa jego składniki. Gotowy sprzedawali tylko Rosjanie, ale obecnie przez pogorszenie się stosunków handlowych z tym krajem nasi przedsiębiorcy zaopatrują się w Kazachstanie, gdzie oddzielnie kupują propan i butan. Potem, by uzyskać LPG, mieszają oba gazy w odpowiednich proporcjach. I choć nie ma to wiele wspólnego z produkcją paliwa, to jednak nasze przepisy tak to definiują. Dlatego potrzebne są dwie koncesje.
- Na rynku działa obecnie ponad 80 importerów i około 200 dystrybutorów. Do tego doliczyć należy drobnych przedsiębiorców rozwożących gaz po domach, instalatorów instalacji LPG w samochodach, kierowców cystern. Szacujemy, że łącznie jest to około 40 tysięcy ludzi - mówi Paweł Bielski, Prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego, który dodaje, ze branża nie jest mała, ale bardzo rozdrobniona.
Pewnie dlatego trudniej jej się zorganizować w proteście przeciwko ustawie, która dla ich firm może oznaczać koniec. Mimo liczebności i skali problemu, jest mało prawdopodobne, by wzięli przykład z górników, czy rolników i zablokowali Warszawę. - Ja już mam ponad 60 lat i nie mam siły na walkę z ciągle zmieniającymi się przepisami. Chciałem firmę zostawić dzieciom, które wróciły w tym celu z Wielkiej Brytanii, ale może się okazać, że niepotrzebnie, bo firmy nie będzie - mówi Zygmunt Sobieralski, właściciel firmy Elkom-gaz i dodaje, że nie ma żadnych szans na zdobycie 20 mln zł na zabezpieczenie.
Ministerstwo Energetyki proszone o komentarz w sprawie projektu odesłało nas do Piotra Naimskiego, sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Ministra trudno jednak znaleźć. Próżno szukać go w KPRM. Okazuje się, że rezyduje w Ministerstwie, ale nie energetyki, na co wskazywałaby jego funkcja. Jego gabinet i zespół odnaleźliśmy wreszcie w resorcie rozwoju.
Tam zostaliśmy przekierowani do posła wnioskodawcy Macieja Małeckiego. Niestety, mimo wielokrotnych prób, nie udało nam się skontaktować z politykiem i do czasu opublikowania tego tekstu nie dostaliśmy również odpowiedzi na nasze pytania przesłane mailem. Ministerstwa Energetyki i Rozwoju także nie odpowiedziały na nasze wątpliwości dotyczące nowelizacji. MF poinformowało jedynie, że jako projekt poselski dokument nie był w ogóle opiniowany przez resort. Co może dziwić, bo dotyczy przecież uszczelniania ściągalności podatków i może mieć duże konsekwencje dla budżetu.
Według danych Polskiej Izby Gazu Płynnego wartość naszego rynku LPG stanowi zaledwie 5 proc. wartości polskiego rynku paliw konwencjonalnych (ON i benzyny). Stosowanie więc do obu rynków podobnej miary jest, zdaniem tej organizacji, nieadekwatne. Do tej pory ustawodawcy rozumieli specyfikę branży i obowiązek wpłat zabezpieczenia finansowego omijał handlujących LPG. Teraz, jak przekonuje PIGP, rozszerzenie tego wymogu oznaczać może upadek nawet 90 proc. firm.
- Rynek zostanie zmonopolizowany przez kilka podmiotów z kapitałem zagranicznym, a proponowane przez Sejm zapisy wcale nie zmniejszą szarej strefy - mówi Paweł Bielski, który przekonuje, że przedsiębiorcy z jego branży nie mogą dokonywać jakichkolwiek oszustw podatkowych, bo po prostu jest to niemożliwe technicznie. Ewentualne naruszenia prawa podatkowego mogą nastąpić dopiero wtedy, gdy gaz opuści firmę dystrybucyjną.