Wiele firm zaczyna wdrażać koncepcję elastycznego miejsca pracy, a praca od 9:00 do 17:00 powoli przestaje być jedyną słuszną metodą prowadzenia biznesu. Idealna firma ma zmotywowanych, kreatywnych i docenionych pracowników. A oni chcą pracować z domu, w godzinach, które są dla nich odpowiednie i mieć tyle urlopu ile dusza zapragnie. Czy światowe trendy przyjmą się w Polsce?
– Obserwujemy większą elastyczność w sferze tzw. wolności, czyli godzin pracy. Standardowe godziny pracy nadal są dominującą formułą na rynku. Natomiast coraz więcej firm zgadza się na dawanie swoim pracownikom większej wolności. Ich praca bardziej podyktowana jest celami, które muszą zrealizować – mówi w newsrm.tv Sebastian Rączkowski, Associate Director Compass Offices w Polsce.
Telecommuting oznacza w rzeczywistości pracę w domu. Kiedyś można było pracować z domu, gdy nasze dziecko było chore, albo czekaliśmy na hydraulika i byliśmy zmuszeni zostać w mieszkaniu. Szef godził się na to rozwiązanie raz na jakiś czas. Dziś wiele firm zaczyna uświadamiać sobie zalety pracy zdalnej. Dlaczego? Rezygnując z dojazdów do biura, pracownicy mogą pospać godzinę dłużej, zaoszczędzić na kosztach transportu i wygodnie pracować w zaciszu własnego domu, podczas gdy pracodawcy czerpią korzyści z większej wydajności personelu. Po drugie umożliwia to zatrudnianie pracowników, którzy posiadają unikalne umiejętności i mogą pracować dla nas z innego miasta lub nawet kraju. Nic więc dziwnego, że firmy działające w obszarze nowych technologii z największą radością powitały ten trend. Większość wykonywanych przez nich prac i tak odbywa się zdalnie za pomocą komputera.
Coraz popularniejszy staje się zmienny rozkład czasu pracy, który wypiera dzień spędzony w biurze od 9:00 do 17:00. Wiodące kraje europejskie są liderami tego trendu. Wielka Brytania przyznaje każdemu pracownikowi prawo do ubiegania się o możliwość pracy w elastycznych godzinach, podczas gdy kilka firm w szwedzkim mieście Göteborg niedawno testowało dni robocze trwające sześć godzin. Badania wykazały, że pracownicy zmuszeni do wykonania takiej samej ilości pracy w krótszym czasie są bardziej skoncentrowani na bieżącym zadaniu, podczas gdy mniej czasu spędzają na rozmowach ze współpracownikami lub surfowaniu w sieci. Pracodawcy dostrzegli również, że pracownicy rzadziej korzystali ze zwolnień lekarskich i w rezultacie wydawali się bardziej energiczni i zmotywowani, toteż elastyczny czas pracy obniża jednocześnie koszty pracownicze.
Koncepcja biura jako fizycznej powierzchni wypełnionej ciasnymi boksami to już przeszłość.
– Wirtualne biura coraz bardziej zyskują na popularności, ponieważ łączą funkcję profesjonalnego, w pełni funkcjonującego biura zaopatrzonego w wirtualnego asystenta i adres pocztowy, z pominięciem kosztów, które musielibyśmy ponieść wynajmując fizyczną przestrzeń – mówi Hadley Dean, CEO Compass Offices EMEA. Trzeba pamiętać, że biuro wirtualne może utrudniać utrzymanie pracowników i monitorowanie wydajności pracy, ponieważ – co zrozumiałe – odpowiedzialność w przypadku, gdy nie istnieje miejsce, w którym należy stawić się przed przełożonym jest mniejsza. Nic dziwnego, że rozwiązanie to okazało się popularne wśród małych i rozpoczynających działalność firm posiadających ograniczone fundusze i mniejszą liczbę pracowników, których trzeba mieć na oku.
O ile obecne środowisko pracy być może nie zmieni się diametralnie w najbliższym czasie, wspomniane trendy dotyczące elastyczności – z których każdy ma własne zalety i wady – powoli ogarniają świat biznesu.
Źródło: newsrm.tv
Fot. Robert Stachnik