– Przez trzy miesiące był pan ministrem gospodarki morskiej w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego. Sam resort działał raptem 1,5 roku. Czym się będzie od niego różnić Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, którym pan pokieruje w rządzie premier Beaty Szydło?
– Prawo i Sprawiedliwość od początku swojego powstania zwracało uwagę na potrzebę odbudowy gospodarki morskiej. W sposób szczególny taką ideę wspierał premier Jarosław Kaczyński. Przypomnę tu o budowie gazoportu w Świnoujściu, czy choćby przyjęciu ustawy o podatku tonażowym. To są wszystko osiągnięcia premiera Jarosława Kaczyńskiego, bardzo wówczas wspieranego przez ś.p. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Obecna pani premier Beata Szydło na pewno będzie wspierać rozwój tej dziedziny. Świadectwem tego jest chociażby powołanie osobnego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Obecnie trwają prace nad jego utworzeniem oraz określeniem ostatecznych kompetencji. Zrobimy wszystko, aby sprawy morza ruszyły do przodu.
– Po likwidacji przez rząd PO i PSL Ministerstwa Gospodarki Morskiej jego kompetencje przydzielono innym resortom. Czy teraz je przejmie MGMiŻŚ?
– Obecny rząd i jego zaplecze parlamentarne w postaci posłów Prawa i Sprawiedliwości jest zdeterminowane, aby nowo powstałe ministerstwo silnie oddziaływało na sprawy administracyjne i gospodarcze. W zakresie jego działania będą nie tylko sprawy związane z odbudową stoczni oraz funkcjonowanie portów, ale również kwestie edukacji morskiej, rybołówstwa, żeglugi morskiej i śródlądowej. Paleta zadań oraz wyzwań z tym związanych jest naprawdę duża. Bardzo liczę w tej mierze na rzetelną współpracę ze środowiskami morskimi, w tym rybakami, portowcami oraz rektorami akademii morskich. Pragnę dialogu oraz wypracowywania wspólnych rozwiązań. Do tego też wszystkie osoby zaangażowane zapraszam!
– Czy powrócą również osoby, które współpracowały z panem osiem lat temu?
– Listę najbliższych współpracowników ogłoszę w najbliższym czasie. Dobierając wiceministrów mam na uwadze ich merytoryczne przygotowanie oraz doświadczenie, chęć do ciężkiej pracy i coś, o czym się dzisiaj nie mówi, a co jest niezwykle ważne – poczucie, że służą państwu polskiemu oraz społeczeństwu.
– Długo potrwa tworzenie ministerstwa?
– Z tworzeniem nowego organizmu administracyjnego zawsze związana jest konieczność opracowania struktury organizacyjnej, doboru kadr oraz załatwienia szeregu spraw organizacyjnych. Uważam, że to zadanie trzeba wykonać wzorowo. Sprawny, nowoczesny i kompetentny urząd jest potrzebny do realizacji programu tego rządu w odniesieniu do gospodarki morskiej.
– Czy spółki skarbu państwa działające w branży morskiej będą w przyszłości nadzorowane przez nowe ministerstwo – po planowanym wygaszeniu resortu skarbu?
– Czynię starania, aby ministerstwo nie było tylko tworem administracyjnym. Chodzi o realny wpływ na zachodzące procesy gospodarcze, a do tego niezbędne jest, aby spółki i przedsiębiorstwa państwowe były zarządzane nowocześnie, wypracowywały zysk, były rzetelnymi pracodawcami oraz graczami na rynku inwestycyjnym.
– Będą zmiany w działalności urzędów morskich?
– Przystępujemy do etapu oceny działalności poszczególnych urzędów morskich. Weryfikacja taka będzie podstawą do wdrożenia ewentualnych zmian.
– Wśród priorytetów wymienia pan rozpoczęcie budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną (projektu zarzuconego przez poprzedni rząd) oraz dokończenie opóźnionej inwestycji w Świnoujściu – gazoportu. Kolejny dotyczy stoczni. W Szczecinie powraca pytanie: czy miasto znów może być liczącym się ośrodkiem stoczniowym i mieć zakład porównywalny z gdańską stocznią Remontowa Shipbuilding? Jakie działania podejmie rząd i nowy resort, by przemysł okrętowy mógł rozwinąć skrzydła?
– W najbliższym czasie zostanie opracowana ustawa o odbudowie przemysłu stoczniowego. Ustawa stworzy pewne ramy prawne, ekonomiczne oraz organizacyjne, które umożliwią odnowienie działalności stoczniowej, również w Szczecinie. Będziemy współpracować ze wszystkimi środowiskami gospodarczymi oraz kapitałem prywatnym, w tym bankami i funduszami inwestycyjnymi, aby stocznie działały na powrót w portowych miastach Polski.
– Konsolidacji stoczni remontowych w Szczecinie i Świnoujściu towarzyszyły protesty załóg. Działacze PiS zapowiadali, że jeśli wygrają wybory, rozdzielą przedsiębiorstwa. Co więc czeka Morską Stocznię Remontową „Gryfia”?
– Wszystkie działania będziemy podejmować z rozwagą. Chodzi o to, aby ewentualna restrukturyzacja stoczni remontowych była zgodna z rachunkiem ekonomicznym, dawała gwarancję zatrudnienia oraz służyła inwestycjom. Taki jest nasz dekalog w tym zakresie.
– Jakie są szanse, by statki naszych armatorów, w tym największego przewoźnika – PŻM, wróciły pod polską banderę?
– To wielkie i potrzebne wyzwanie. Obecnie mamy niedoskonałą ustawę o podatku tonażowym oraz niekompletną ustawę o pracy na morskich statkach handlowych. Trzeba jednak dalszych zachęt prawnych i ekonomicznych, aby armatorzy wrócili pod polską banderę. Będziemy nad tym ciężko pracować przez najbliższe miesiące.
– Na powołanie Polskiej Grupy Promowej według scenariusza poprzednich władz nie zgodziły się załogi PŻM i PŻB. Czy dojdzie do konsolidacji w sposób proponowany przez te przedsiębiorstwa?
– Nie wyobrażam sobie podejmowania działań związanych z powstaniem Polskiej Grupy Promowej bez konsultacji i zgody z zainteresowanymi podmiotami, czyli PŻM oraz PŻB. Równie ważne jest jednak przeprowadzenie analizy ekonomicznej i organizacyjnej takiego przedsięwzięcia. Nie chodzi o to, aby konsolidować „na siłę” – taki proces musi bowiem czemuś służyć. W tym przypadku wzmocnieniu pozycji ekonomicznej polskich armatorów oraz powstawaniu nowych miejsc pracy. Nabiera to szczególnego znaczenia w kontekście rosnącej konkurencji przedsiębiorstw armatorskich na Bałtyku.
– Jakie są pomysły dla portów, by działające w nich spółki przeładunkowe mogły znacząco zwiększyć obroty?
– Przede wszystkim działalność portów powinna być ujmowana z szerszej perspektywy związanej z budową multimodalnych korytarzy transportowych (tras, na których wykorzystuje się różne gałęzie transportu - przyp. red.). W tym kontekście niezbędne jest pogłębienie toru wodnego ze Świnoujścia do Szczecina do głębokości 12,5 m. Te działania to absolutny priorytet. Konieczne jest również, aby polskie porty przestały ze sobą współzawodniczyć, a wszelkie wysiłki skumulowały się na konkurencji zewnętrznej.
– Ministerstwo, jak wskazuje nazwa, ma się zająć również żeglugą śródlądową, a właściwie ją reanimować, bo mimo dużego potencjału, znalazła się w zapaści. Środowiska związane z żeglugą śródlądową, ale też portowcy, wiążą ogromne nadzieje z nowym ministerstwem. Liczą m.in. na odbudowę Odrzańskiej Drogi Wodnej. Doczekają się?
– Odrzańska Droga Wodna to jeden z naszych priorytetów. Tutaj będziemy sięgali przede wszystkim do środków z Unii Europejskiej, które pozwolą na podjęcie prac umożliwiających uzyskanie czwartej klasy żeglowności na Odrze. W ślad za tym pójdzie stworzenie warunków do restytucji przedsiębiorstw żeglugi śródlądowej oraz właściwe utrzymanie dróg wodnych. Chodzi tu zatem o podejście kompleksowe.
– W programie PiS-u jest też odbudowa rybołówstwa. Jakie działania zostaną podjęte w pierwszej kolejności?
– Jak już wielokrotnie przypominałem, kwestia rybołówstwa w znaczącej mierze jest przedmiotem regulacji unijnych i to na tym poziomie będziemy poszukiwali instrumentów odbudowy polskiego rybołówstwa. Chodzi tu o dostosowanie Wspólnej Polityki Rybołówstwa do naszych rodzimych uwarunkowań, przede wszystkim w postaci programów osłonowych adresowanych do rybaków. Uwzględniać one będą fatalną kondycję zasobów Morza Bałtyckiego. Należy doprowadzić do rozpoczęcia na forum Unii Europejskiej debaty o przyczynach tak złej obecnie sytuacji.
– Pańską pracę, jako szczecińskiego ministra, a do tego stojącego na czele resortu bardzo ważnego dla Pomorza Zachodniego, będą szczególnie uważnie śledzić mieszkańcy i przedsiębiorcy z naszego regionu. Czy mogą się spodziewać częstych wizyt przedstawicieli nowego ministerstwa? Do tej pory bowiem słychać było narzekania na słabe zainteresowanie Warszawy sprawami morskimi.
– To ministerstwo powstało właśnie po to, aby środowiska morskie nareszcie zyskały forum dialogu z organami rządu. Jeszcze raz podkreślę, że nie chodzi o stworzenie samego tworu administracyjnego. Będę zdecydowanie dążył do tego, aby mieszkańcy Pomorza Zachodniego i przedsiębiorcy branży morskiej mieli w moim ministerstwie pełne wsparcie dla ich pomysłów oraz wiarygodnego partnera w rozwiązywaniu codziennych problemów.
– Czy do współpracy zostaną zaproszeni fachowcy z innych opcji politycznych? Kampania wyborcza pokazała, że niektórzy z kandydatów mieli takie same propozycje dla gospodarki morskiej jak PiS...
– Jestem przekonany, że gospodarka morska i jej rozwój nie mają barw partyjnych. Zapraszam wszystkie środowiska społeczne i polityczne do wspólnej pracy, do zgłaszania pomysłów oraz przygotowywania analiz. Liczę na dobrą i merytoryczną współpracę z Zachodniopomorskim Zespołem Parlamentarnym.
– Co dla pana oznacza przejście z Parlamentu Europejskiego do rządu?
– Moja praca w ministerstwie to kolejne wyzwanie, nie tylko dla mnie, ale również dla mojej rodziny, któremu musimy podołać razem.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Elżbieta KUBOWSKA