Minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, obecnie eurodeputowany, Marek Gróbarczyk ma zostać szefem nowego resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej w rządzie Beaty Szydło. Kandydatka na premiera przedstawiła w poniedziałek skład przyszłego rządu.
To nie zaskoczenie, ponieważ od ponad roku politycy PiS, w tym Joachim Brudziński, mówili, że jeśli PiS obejmie władzę, to Gróbarczyk zostanie ponownie ministrem gospodarki morskiej. Zapowiedź utworzenia takiego resortu padała także z ust szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Sam kandydat powtarzał również, że celem jego formacji "jest odbudowanie ministerstwa gospodarki morskiej, a także zajęcie się w odpowiedni sposób rozwojem portów i żeglugi, odbudową rybołówstwa i przemysłu stoczniowego". Podkreślał, że bez odbudowy i rozwoju gospodarki morskiej trudno mówić o rozwoju gospodarczym całego kraju.
Reaktywacja gospodarki morskiej - według PiS - ma się opierać na odbudowie pięciu komplementarnych elementów branży: przemysłu stoczniowego, narodowych przewoźników morskich, rybołówstwa, polityki portowej i rozwoju szkolnictwa morskiego.
Gróbarczyk zapewniał wcześniej, że PiS przygotowało rozwiązania finansowe, które mają służyć odbudowie przemysłu stoczniowego, choć nie podawał szczegółów. Wymieniał budżet państwa, rynki kapitałowe i partnerstwo publiczno-prywatne.
"Budżet państwa tylko i wyłącznie musi tutaj reagować w postaci wszelkiego rodzaju zachęt inwestycyjnych, gwarancji państwowych oraz rozwiązań legislacyjnych, które będą ułatwiały odbudowywanie się tej branży" - podkreślał.
47-letni polityk, mimo że urodzony w Nowym Sączu, związał się z morzem i polskim wybrzeżem, w tym ze Szczecinem, bo właśnie w tym mieście znalazł pierwszą pracę na statku jako mechanik.
Pytany przez PAP przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, skąd u mieszkańca południa Polski pomysł studiów w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni i pracy na morzu, mówił, że nie jest wyjątkiem. "Wielu młodych ludzi z Podkarpacia, Beskidów, Małopolski wyjeżdżało po maturze na Wybrzeże, by tu studiować nawigację bądź na wydziałach mechanicznych akademii morskich, czy to w Gdyni czy w Szczecinie. To m.in. tęsknota za światem, a w moich czasach tak naprawdę jedyne okno na świat" - wspominał.
Gróbarczyk tuż po studiach pływał na statkach zagranicznych armatorów. Opłynął niemalże całą kulę ziemską. Później osiadł na lądzie. Tłumaczy, że wymusiła to sytuacja rodzinna. "Odgrażał" się jednak, że jeszcze kiedyś wróci na morze.
Gdy odszedł z rządu był doradcą w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2011 r. został wybrany przez radę polityczną PiS w skład komitetu politycznego tej partii.
Gróbarczyk jest absolwentem Wydziału Eksploatacji Siłowni Okrętowych gdyńskiej uczelni. Ukończył także studia podyplomowe w Akademii Rolniczo-Technicznej w Bydgoszczy, kierunek telekomunikacja cyfrowa.
Eurodeputowany stał się bohaterem raportu Julii Pitery jako ten, który jeszcze jako minister gospodarki morskiej zapłacił kartą przysługującą ministrom 8,16 zł za dorsza. W rozliczeniu miał napisać, że rybę kupił "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości oraz przedstawienia odpowiednim władzom wyniku testu".
O sobie Gróbarczyk mówi, że dorastał w rodzinie silnie związanej z wartościami narodowymi. "Dziadek mój ze strony matki przeszedł szlak bojowy z generałem Józefem Hallerem, kończąc swoją żołnierską służbę zaślubinami z morzem w Pucku 10 lutego 1920 r. Fakt ten miał niemały wpływ na moją przyszłość, m.in. wybór uczelni" - napisał na swojej stronie internetowej.
Jak podkreśla, okres studiów to dla niego czas młodzieńczych ideałów, które "krystalizowały się w oparciu o Kościół, NZS i solidarnościowy dom rodzinny, to czas manifestacji, kolportażu bibuły i płomiennych haseł". Pracował jako młody człowiek w sztabie wyborczym Lecha Wałęsy.
Wielu wiąże jego karierę ze znajomością z innym politykiem PiS Joachimem Brudzińskim. "Chociaż obaj pochodzimy z Nowosądecczyzny, to spotkaliśmy się dopiero na Wybrzeżu. Joachim uczył się w Świnoujściu, ja w Gdyni, razem popłynęliśmy na praktyki +Darem Pomorza+" - wspomina.
Europoseł PiS opowiada się za budową kanału przez Mierzeję Wiślaną. Jeszcze jako minister gospodarki morskiej przyjął plan budowy takiego toru żeglugowego. Jest zdania, że gdyby PiS pozostało przy władzy, to inwestycja byłaby już zakończona.
W PE, w którym zasiada po raz drugi, zajmował się dotychczas m.in. sprawami związanymi z gospodarką morską. PE przyjął jego poprawkę zmieniającą kontrolę kutrów tak, by były one przeprowadzane proporcjonalnie do wielkości flot w poszczególnych państwach członkowskich. Obecnie jest sprawozdawcą raportu na temat Unii Energetycznej, który ma powstać jeszcze w listopadzie br.
W kraju angażował się w walkę o budowę gazoportu w Świnoujściu, o powstaniu którego zadecydował rząd PiS, drogi ekspresowej S3, a także zabiegał na forum unijnym o interesy rybaków i rolników pochodzących z okręgu. Angażował się także podczas budowy rurociągu Nord Stream. Utworzył m.in. stronę internetową poświęconą temu zagadnieniu, był też organizatorem konferencji na temat konsekwencji i zagrożeń dla Polski związanych z tą inwestycją.
Jest żonaty, ma dwóch synów. Jeździ na nartach. Interesuje się literaturą, ekonomią, motoryzacją. (PAP)
Fot. Robert STACHNIK