To nie jest łatwe zajęcie. Wymaga cierpliwości, wiedzy, konsekwencji, odpowiedniego sprzętu, zdolności manualnych, psychologii i… miłości do zwierząt, a do psów w szczególności. Bez tych umiejętności i talentów nie ma mowy o tym, by uprawiać zawód groomera, czyli psiego fryzjera. To określenie – fryzjer dla psów – jest znacznie uboższe od tego, co naprawdę on wykonuje. Bo przycinanie psiej sierści to tylko część zabiegów pielęgnacyjnych, które oferują salony dla psów.
Nazywa się je zresztą bardzo różnie. Bywa, że nazwy są bardzo proste, takie jak „ Strzyżenie psów”, ale bywają też bardziej wyszukane, jak np.: „Salon piękności dla psa i kota”, „Spa dla kota i psa”, ”Psi pazur”, „Top – Dog”, „Pod włos”, „Podaj łapę”, „ZOO – Atelier”. Wszystkie jednak wykonują podobne usługi. To przede wszystkim kąpiele i strzyżenie, przycinanie pazurków, mycie zębów (tak, tak – to bardzo częsta usługa), a także trymowanie.
Okazuje się, że takich salonów, które zajmują się zresztą nie tylko psami, ale także kotami, jest w Szczecinie około… czterdziestu. To świadczy o tym, że jest rynek na tego rodzaju usługi, ale także o tym, że wielu właścicieli czworonogów po prostu o nie dba. I nie chodzi tu tylko o wygląd, ale także o zdrowie i samopoczucie swoich pupili.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 5 stycznia 2018 r.
Tekst i fot. Marek OSAJDA