Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Jemy coraz mniej ryb i owoców morza [FILM]

Data publikacji: 10 września 2018 r. 19:13
Ostatnia aktualizacja: 13 listopada 2018 r. 20:42
Jemy coraz mniej ryb i owoców morza
 

Z raportu Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej „Rynek rolny – marzec 2018” wynika, że w 2017 roku w Polsce przeciętne spożycie ryb i owoców morza liczone na mieszkańca wyniosło 12,48 kg, podczas gdy rok wcześniej było to 13,11 kg. Spośród głównych gatunków ryb najbardziej ograniczono konsumpcję łososi oraz dorszy, a wyraźnie zwiększyło się spożycie makreli i morszczuków. Najpopularniejszą rybą pozostaje śledź.

W ubiegłym roku spożycie ryb morskich wśród Polaków spadło o prawie 8 proc., ale już spożycie słodkowodnych odmian wzrosło – o 6,7 proc., czyli do ok. 2,5 kg surowca na osobę – wynika z analizy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. W dużych zakładach przemysłu rybnego o 16 proc. zmniejszono przede wszystkim produkcję ryb wędzonych, w tym wędzonych łososi (o 10,0 proc.). Nie zmieniła się natomiast produkcja ryb mrożonych, mrożonych filetów rybnych oraz mrożonego mięsa z ryb, a zwiększyła – filetów rybnych świeżych, chłodzonych oraz solonych. Jeśli chodzi o produkcję wyrobów wysokoprzetworzonych (konserw, marynat i wyrobów garmażeryjnych), to podstawowym gatunkiem w niej wykorzystywanym były tradycyjnie śledzie.

– Śledzia spożywamy zazwyczaj w trakcie świąt, z reguły jako przystawkę, na kolację, a na obiad najczęściej wybieramy rybę białą lub łososia. Jeśli chodzi o format ryb, chcemy wybierać ryby świeże. W naszych sklepach kupujemy głównie mrożone ryby i nie należy się ich bać. Są one bowiem odpowiednio przebadane i przetworzone, a w tej chwili technologie są tak zaawansowane, że zapewniają nam równie dużo cennych wartości odżywczych – mówi agencji Newseria Lifestyle Anna Dębicka z organizacji pozarządowej Marine Stewardship Council (MSC).

Na polskim rynku można już znaleźć ponad 600 produktów oznaczonych niebieskim certyfikatem zrównoważonego rybołówstwa MSC. To niezwykle ważne, bowiem na świecie blisko 90 proc. stad ryb jest przełowionych, nadmiernie eksploatowanych lub zagrożonych przełowieniem. Jest to obecnie jedno z największych wyzwań ekologicznych. Tzw. identyfikowalność, która jest jedną z głównych zasad standardów certyfikacji MSC, pozwala na monitorowanie łańcucha dostaw, dzięki czemu uniemożliwia wprowadzanie na rynek produktów zagrożonych. Gwarantuje więc, że ryby pochodzą tylko z legalnych, pewnych i stabilnych źródeł.

– Certyfikat dla hodowli ASC z zielonym znaczkiem gwarantuje, że dana hodowla ryby prowadzona jest w sposób odpowiedzialny dla środowiska, z zachowaniem najwyższych standardów jakościowych, natomiast certyfikat MSC – niebieski znaczek – gwarantuje, że dzikie ryby, które są poławiane w morzach, oceanach, ale też w jeziorach słodkowodnych, pochodzą z czystych, dobrze zarządzanych populacji ryb. Tutaj nie można dyskryminować żadnych gatunków, każdy gatunek może być dobrze i źle poławiany czy hodowany, najlepiej wybierać produkty certyfikowane – mówi Anna Dębicka.

Wybierając produkty z niebieskim znakiem MSC, w dużym stopniu chronimy zasoby wód i mórz. Zrównoważone połowy minimalizują bowiem przyłów, czyli niekontrolowane i przypadkowe połowy zwierząt morskich, które nie są celem połowu, sprzyjając tym samym nie tylko populacjom dziko żyjących ryb, lecz także ochronie ptaków i ssaków morskich oraz innych zagrożonych gatunków i siedlisk. Już ponad 320 rybołówstw z 35 krajów świata ma certyfikat MSC, a ponad 80 jest w trakcie procesu oceny.

– Organizacja MSC nie krytykuje żadnego produktu, tylko stara się go zmieniać. Najpierw prowadzimy projekty badawcze, uczymy, jak poławiać, następnie gwarantujemy całą drogę łańcucha dostaw do konsumenta, żeby konsument później wybierał produkt, który jest poławiany w sposób zrównoważony – mówi Anna Dębicka.

Obecnie na rynku dostępne są zarówno produkty certyfikowane i niecertyfikowane. W największych sklepach w Polsce dostępnych jest już 600 różnych produktów z niebieskim znaczkiem.

– Mamy nadzieję, że niedługo do tego grona odpowiedzialnych sprzedawców dołączą kolejne sieci. Jeszcze 5 lat temu tych produktów nie było prawie w ogóle, w tej chwili w Polsce mamy ponad 600 zarejestrowanych produktów. Tym samym udział w rynku certyfikowanych produktów w Polsce oceniamy na 6–7 proc. Rośnie on bardzo dynamicznie, w ciągu ostatniego 1,5 roku wzrósł o ponad 100 proc., więc mamy nadzieję, że konsumenci, wybierając produkty certyfikowane, spowodują, że sprzedawcy będą ich coraz więcej sprzedawać – mówi Anna Dębicka.

Źródło: Newseria.pl

Fot. Ryszard Pakieser

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Wawrzek
2018-09-15 11:02:41
To nie ma się czemu dziwić, rządy AWS-PO-PSL odrąbały Polskę od Morza niszcząc całą morską gospodarkę Polski a i Marynarkę Wojenną również. Takich to mieliśmy speców wszyscy łowili ryby na Bałtyku a Polska likwidowała Firmy Rybackie i Przetwórstwo Ryb, ba nawet Uczelnie Rybactwa.
leming
2018-09-12 14:50:31
Wolę wygrzebać coś w śmietniku, niż jeść zatrute przegrzebki.
ryb
2018-09-10 21:15:05
Kilogram krewetek 60 zł, więc nie ma się co dziwić ;/
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA