W Świnoujściu przedstawiciele kanadyjskiej firmy Central European Petroleum przekonywali samorządowców do swojego pomysłu budowy infrastruktury wydobywczej na wyspie Wolin. Jednym z argumentów była kwestia milionowych podatków. – Pieniądze nie zawsze równoważą straty – padały komentarze z sali.
Prawobrzeże Świnoujścia, konkretnie nadmorski teren między Warszowem a Międzyzdrojami, to obszar, o który od lat trwa spór. Część mieszkańców chciałaby móc dalej, jak przez lata, korzystać z pięknej warszowskiej plaży, a branża turystyczna pragnęłaby rozwoju tutejszych atrakcji i modernizacji szlaku rowerowego do Międzyzdrojów i dotrzymania obietnicy, że ulica Ku Morzu będzie stanowić granicę między przemysłem a częścią przyrodniczą i turystyczną prawobrzeża. Ten chwilowy spokój po wybudowaniu terminalu LNG zburzyły plany budowy portu kontenerowego, który widziałyby tutaj władze portu, politycy, a także część świnoujskiego samorządu z prezydentem Świnoujścia na czele.
Ale jest i kolejny pomysł: postawienia tutaj infrastruktury wydobywczej gazu. Ze względu na środowisko tej części wyspy Wolin, tereny NATURA 2000 i uzdrowiskowy charakter Świnoujścia „nie” pomysłowi powiedziało już Nadleśnictwo Międzyzdroje, prezydent Janusz Żmurkiewicz, a na niedawnej sesji nadzwyczajnej również radni, zarówno ci z koalicji, jak i opozycji. Ale kanadyjska spółka chce dalej przekonywać do swoich pomysłów.
Na kolejnej sesji nadzwyczajnej przedstawiciele CEP postanowili podać więcej szczegółów. W imieniu firmy wypowiadał się prezes zarządu dr Peter Putnam oraz tłumacząca jego słowa dr Marcelina Łabaj. Była prezentacja multimedialna, zapewnienia o dobrych praktykach firmy i tego, że po okresie eksploatacji środowisku zostanie przywrócony dawny stan…
– Badania wykazały, że największa część odkrytego złoża znajduje się pod dnem morza na północ od wyspy Wolin, którego głębokość w tym miejscu wynosi 10 metrów. Złoże szacuje się na od 30 do 40 miliardów metrów sześciennych wydobywalnego metanu i około 18 milionów metrów sześciennych płynnych gazów ziemnych – wskazywali przedstawiciele CEP.
Spółka przewiduje, że do wydobycia kopalin będzie potrzebnych 12 otworów wiertniczych. Część z nich (odwierty kierunkowe do głębokości 2,5 km) będzie wiercona z lądu, a część z morza. Przewidywany okres wydobycia to 25 lat.
Wedle słów przedstawicieli CEP wiertnica na lądzie ma mieć wysokość 50 metrów i zajmie obszar półtora hektara. Na wodzie, około sześciu kilometrów od Świnoujścia, też pojawiłaby się wiertnica; o wysokości 80 metrów, a zajęty obszar to pół hektara. Najwięcej terenu pochłonie centralny zakład uzdatniania gazu – 27 hektarów. Jego budowa to koszt aż 2,5 mld złotych.
Jakie mają być korzyści dla miasta? To podatek od nieruchomości, który szacuje się na 50 mln złotych rocznie, opłata eksploatacyjna w postaci 60 procent od każdego 1000 metrów sześciennych gazu, co rocznie ma przynieść zysk ok. 65 mln złotych oraz zatrudnienie przy budowie od 2 do 3 tys. ludzi i znacznie mniej, bo kilkadziesiąt już w trakcie eksploatacji. Z gazu miałyby korzystać zakłady przemysłowe w naszym regionie, np. w Policach.
O szczegóły dopytywali świnoujscy radni oraz Dariusz Krzywda, przewodniczący Zarząd Osiedla Warszów. Pojawiły się wątpliwości dotyczące tego ile rzeczywiście podatków trafiłoby do budżetu gminy (część infrastruktury znalazłaby się na morzu) i czy firma rzeczywiście chce wydobywać tylko gaz, a nie ropę, co mogłoby skutkować rozbudową infrastruktury przemysłowej. – Ropa występuje na tym obszarze wyspy Wolin, ale definitywnie jesteśmy zainteresowani tylko gazem – zapewniał w odpowiedzi P. Putnam.
D. Krzywda dopytywał również o dojazdy do atrakcji turystycznej, strefy bezpieczeństwa, obszary wyłączone z ruchu. P. Putnam odpowiadał, że chcą rozmawiać z samorządem o ewentualnych lokalizacjach swoich przedsięwzięć i doprowadzić do rozwiązania, które nie będzie kolidowało z turystyką.
Z kolei radny Stanisław Bartkowiak stwierdził, że prezentacja dokonana przez firmę wskazuje, że sprawa jest poważniejsza, niż wydawała się na początku, tj. skala ewentualnej inwestycji jest znacznie większa m.in. ze względu na zakład uzdatniania gazu, który ma zająć 27 hektarów.
– Naprawdę trudno będzie na tym wąskim terenie zlokalizować zakład, do którego muszą prowadzić tory kolejowe. Nie zawsze korzyści równoważą straty. Jako radni musimy podjąć rozmowy pod kierunkiem prezydenta, ale i z udziałem samorządu Międzyzdrojów – przekonywał radny.
Tekst i fot.: Bartosz TURLEJSKI