Rozmowa z prezesem Grupy Azoty i Grupy Azoty Police dr. Wojciechem Wardackim
– Koniec roku to naturalny czas do podsumowań. Wiemy już, że po trzech kwartałach Grupa Azoty Police wypracowała zysk 120 mln zł. Czy cały 2017 rok będzie równie udany?
– To bardzo dobre wyniki, o ok. 40 mln zł wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Bez wahania mogę powiedzieć, że to jeden z najwyższych w historii wyników odnotowanych po trzech kwartałach, jaki udało się osiągnąć polickiej spółce od początku działalności.
Także Grupa Azoty, której częścią są zakłady w Policach, może pochwalić się dobrymi wynikami. W trzecim kwartale tego roku wykazała blisko 2,2 mld zł przychodów, a jej zysk przed odliczeniem m.in. kosztów finansowych i podatków wzrósł o prawie 80 proc., sięgając 255 mln zł, dając wynik netto ponad 75 mln zł. W porównaniu do wyników analogicznych kwartałów z lat ubiegłych osiągamy historyczne maksima. Zarówno Police, jak i Grupa z optymizmem podsumowują ten czas. Wszystkie znaki na niebie i ziemi jak dotychczas wskazują, że nie powinno się stać nic takiego, co mogłoby odwrócić pozytywny trend.
– Proszę wymienić okoliczności, które wpłynęły na tak dobrą sytuację zakładów?
– W przypadku polickiej spółki to efekt m.in. rekordowej sprzedaży bieli tytanowej, bardzo dobrych wyników sprzedaży nawozów, wynegocjowanych przez spółkę długoterminowych kontraktów zakupu surowców, a także oszczędności w kosztach funkcjonowania spółki. Mimo zwiększonej konkurencji, zwłaszcza nawozów importowanych z Rosji i Norwegii, spółka utrzymała bardzo silną pozycję na rynku. Odbudowała też zaniedbane przez ostatnie lata relacje z partnerami z Afryki, od których sprowadza fosforyty, czyli surowce do produkcji nawozów. Motorem napędowym wzrostów całej Grupy były niewątpliwie tworzywa przez nią produkowane.
– Wśród czynników, które dały spółce tak dobry wynik, wymienił pan oszczędności w kosztach funkcjonowania firmy. Jaka była ich skala?
– Rok 2017 to już drugi z rzędu, w którym policka spółka odnotowuje oszczędności w tzw. zarządzie ogólnym, tzn. w funkcjonowaniu jej administracji i zarządzaniu. Porównując trzy kwartały roku bieżącego i ubiegłego, oszczędności te sięgnęły kilkunastu milionów złotych.
– Przed rokiem głośna była sprawa nieprawidłowości przy wykorzystaniu służbowych kard kredytowych przez poprzednie kierownictwo spółki. Jak ta sprawa wygląda obecnie?
– Bezpowrotnie skończyło się w firmie Bizancjum. Do prokuratury, która z własnej inicjatywy wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z tych kart, trafiło ok. 20 tys. faktur. Sami potrąciliśmy niektórym osobom, które bezspornie wydawały pieniądze spółki na prywatne cele, odpowiednie sumy z kwot przyznanych im z tzw. zakazu konkurencji. Część tych osób kwestionuje te potrącenia, nie obawiamy się jednak bronić naszych racji przed odpowiednimi instytucjami.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 22 grudnia 2017 r.
Rozmawiał Tomasz Kowalczyk
Fot. arch.