Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

„Nadaję ci imię: Planeta I” [GALERIA, FILM]

Data publikacji: 14 listopada 2020 r. 18:23
Ostatnia aktualizacja: 16 listopada 2020 r. 15:37
„Nadaję ci imię: Planeta I”
 

W listopadowej mgle i deszczu przy bulwarze Chrobrego w Szczecinie w sobotę (14 bm.) odbyła się uroczystość chrztu i podniesienia bandery na statku „Planeta I”. To nowa jednostka Urzędu Morskiego w Szczecinie, która zastąpi wysłużoną „Planetę”. W ceremonii, z powodu epidemii, wzięło udział niewiele osób, a całość była transmitowana przez Internet.

Uroczystością zakończono projekt „NostriMaris – budowa dwóch wielozadaniowych jednostek pływających”. Chodzi o statki „Zodiak II” i „Planeta I”. Pierwszy trafił do gdyńskiej administracji morskiej, a drugi do szczecińskiej, przy czym inwestorem całego przedsięwzięcia był Urząd Morski w Szczecinie. Jego dyrektor Wojciech Zdanowicz oraz obecny na uroczystości minister infrastruktury Andrzej Adamczyk dziękowali m.in. byłemu ministrowi gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Markowi Gróbarczykowi za decyzję dotyczącą tego projektu.

Na Planetę I i Zodiak II zużyto ponad 2000 ton stali

– Cieszę się, że mamy nową jednostkę, wyprodukowaną w Polsce – podkreślił minister Adamczyk, który po raz pierwszy przemawiał jako szef resortu nadzorującego również gospodarkę morską.

Jednocześnie zapewnił, że poprzez szereg inwestycji infrastrukturalnych zwiększany jest potencjał polskich portów na Bałtyku i gospodarki morskiej.

– Mieliśmy szczęście, że znaleźliśmy zrozumienie u decydentów i pozyskaliśmy środki unijne – mówił Zenon Kozłowski, zastępcza dyrektora ds. oznakowania nawigacyjnego Urzędu Morskiego w Szczecinie, a zarazem kierownik projektu NostriMaris. – Cała budowa trwała ponad dwa lata. Mieliśmy też szczęście, że trafiliśmy na bardzo dobrego wykonawcę, światowego. Potrafił wykonać supernowoczesny statek, zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

Wykonawcą była gdańska stocznia Remontowa Shipbuilding. Jej prezes Marcin Ryngwelski zaznaczył, że stoczniowcy są dumni z zakończenia projektu, a przede wszystkim z budowy dla polskiego armatora.

Poinformował, że na obydwa statki zużyto ponad 2000 ton stali.

 

– Żeby to wyspawać, trzeba było 300 spawaczy przez dwa lata – wymieniał. – Żeby ułożyć całą instalację elektryczną na jednym i na drugim statku, zużyto ponad 340 km kabla, czyli dokładnie tyle, ile dzieli Gdynię i Gdańsk od Szczecina. Na to, żeby „Planeta I” wyglądała tak jak wygląda, trzeba było zużyć ponad 17 ton samej farby.

Prezes Polskiego Rejestru Statków Andrzej Madejski przekazał kapitanowi „Planety I” Leonowi Harłukowiczowi certyfikat klasy PRS, mówiący o tym, że statek jest zbudowany zgodnie z przepisami technicznymi i wymaganiami tego klasyfikatora.

– Płyń po morzach, sław imię polskiego stoczniowca i polskiego marynarza, nadaję ci imię „Planeta I” – powiedziała Agata Lichszteld, matka chrzestna jednostki, małżonka dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie, po czym uwolniła butelkę z szampanem, która się rozbiła o burtę statku.

Projekt był współfinansowany w 85 proc. przez UE

Jego kapitanowi podarowała oprawiony wizerunek „Planety”, poprzedniczki „Planety I”. Fotografię tę wykonał w 1998 roku Marek Czasnojć.

Ojciec Edward Pracz, europejski koordynator duszpasterstwa ludzi morza, poświęcił banderę, a dyrektor Zdanowicz przekazał ją kapitanowi jednostki. Przy dźwiękach hymny Polski została podniesiona na statku. Na koniec o. Pracz poświęcił „Planetę I”.

Podczas konferencji podsumowującej projekt, która się odbyła po uroczystości, dyrektor Zdanowicz przybliżył wszystkie zadania nowej jednostki, począwszy od podstawowej funkcji, jeśli chodzi o kadłub, czyli lodołamania.

– Będziemy w stanie we własnym zakresie zapewnić w okresie zimowym łamanie lodu, a więc dostęp do portów w Szczecinie i Świnoujściu – zaznaczył.

Jednostka zastępuje stawiacz pław „Planeta”, więc podstawową jej funkcją będzie obsługa oznakowania nawigacyjnego. Dodatkowo jest to statek do pomiarów hydrograficznych. Ponadto może pełnić funkcje holownika awaryjnego, statku pożarowego, ratowniczego, a także do zwalczania zanieczyszczeń na morzu.

Minister Adamczyk podkreślił, że państwo o tak długiej linii brzegowej nie może być pozbawione nowoczesnych jednostek.

– Polska wreszcie przestała się odwracać od morza – powiedział. – Morze to nie tylko przyjemny powiew wiatru, to nie tylko sztorm, nie tylko przyroda, ale polskie morze to jest też obszar, który musi, powinien i będzie bardzo aktywny gospodarczo. Polska gospodarka morska musi się rozwijać.

Zenon Kozłowski przypomniał historię projektu.

– Kontrakt został wykonany zgodnie z założeniami – podsumował. – Niestety, po drodze mieliśmy sytuację niezależną ani od stoczni, ani od nas – pandemiczną – co wymusiło podpisanie aneksu terminowego. Po prostu nie było możliwości pozyskania serwisów zagranicznych, granice były zamknięte i to był jedyny powód, który spowodował przesunięcie terminu.

Projekt był współfinansowany w 85 proc. przez Unię Europejską ze środków Funduszu Spójności, z programu operacyjnego „Infrastruktura i Środowisko” na lata 2014–2020. Wartość kontraktu to ponad 213 mln zł.

(ek)

Fot. UMS

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

RYSZARD
2020-11-16 15:18:58
1. spawy kiepskiej jakości w sposób widoczny gołym okiem , 2. dwa lata spawania takiego kapcia , to przesada , 3. te listwy stalowe od dziobu do nadbudówki to dziwoląg zbędny wizualnie i konstrukcyjnie , 4. matka chrzestna po linii nepotyzmu ?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA