Małe głębokości, brak kadr, przestarzała flota - to bolączki polskich armatorów śródlądowych. Niedawno spotkali się oni w Starej Rzeźni w Szczecinie na dorocznej naradzie przednawigacyjnej. Uczestniczył w niej również Jerzy Materna, wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Armatorzy czekają na efekty prac ministerstwa, mających przywrócić żeglowność polskim rzekom, zwłaszcza Odrze. Na razie najbardziej intensywne przewozy prowadzą na rynku zachodnim: w Niemczech i krajach Beneluksu.
- W Polsce mamy problemy z głębokościami tranzytowymi, ale też z kadrami, czyli obsadą statków, bo wielu polskich marynarzy i kapitanów pracuje u zachodnich armatorów ze względu na wyższe zarobki - mówił Bartosz Fabiańczyk, prezes Związku Polskich Armatorów Śródlądowych. - Mamy nadzieję, że nowy fundusz żeglugi śródlądowej pomoże w podniesieniu atrakcyjności i konkurencyjności polskich statków.
ZPAŚ zrzesza ponad 60 przedsiębiorstw, które dysponują flotą ok. 200 jednostek różnego rodzaju. To nie tylko barki czy pchacze, ale też statki pasażerskie, jednostki do prac hydrotechnicznych itp
Materna dodał też, że na niedawnym szczycie Grupy Wyszehradzkiej podpisane zostało moratorium dotyczące powstania międzynarodowej Komisji Odrzańskiej Drogi Wodnej.
- Program inwestycyjny dla śródlądowych dróg wodnych przyjęliśmy na 15 lat - zaznaczył wiceminister. - Teraz mamy do wydania ponad pół miliarda złotych na Odrze swobodnie płynącej - od Rzepina po Dolny Śląsk.
(ek)
Na zdjęciu: wiceminister Jerzy Materna na spotkaniu w Starej Rzeźni poinformował o pracach resortu dotyczących żeglugi śródlądowej.
Fot. Elżbieta KUBOWSKA