Choć od paru dni nad Bałtykiem wiatr daje się we znaki, tłumy turystów kłębią się na plażach, deptakach i nadmorskich uliczkach. Znalezienie wolnej kwatery graniczy z cudem, a gestorzy bazy noclegowej wyłączają telefony, które dzwonią nieustannie.
– Bywało tłusto nad Bałtykiem w ostatnich latach. Ale nie tak jak teraz – mówią właściciele nadmorskich knajpek, gdzie ustawiają się kolejki.
Ci, którzy planowali wakacje nad Bałtykiem w maju lub wcześniej, dziś jadą spokojni na letni odpoczynek. Bo znalezienie w tej chwili pokoju w rozsądnej cenie, poza hotelami, graniczy z cudem.
– Z gumy musiałby być pensjonat, by pomieścić wszystkich chętnych. Telefon dzwonił nieustannie, więc zdecydowaliśmy się wyłączyć go z gniazdka – mówią właściciele domu gościnnego w Pobierowie. – Ludzie chodzą od domu do domu. Niektórzy postanowili pójść na żywioł i szukać pokoi na miejscu. Co najgorsze, z małymi dziećmi. Tymczasem tam, gdzie wisiały ogłoszenia o wolnych kwaterach, właściciele pozaklejali numery telefonów lub zasłonili banery.
Tekst i fot. Marzena Domaradzka
Na zdjęciu: – To nasz pierwszy urlop w Mrzeżynie. Jesteśmy zachwyceni – mówią Agnieszka i Marcin Rzewuscy z Sulejówka, którzy nad Bałtyk przyjechali z córkami Zosią i Marysią.
Więcej w „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z 29 lipca 2015 r.