Pandemia wywołała kryzys, który dotknął również gospodarkę morską. Na rynku przewozowym szczególnie ucierpieli armatorzy statków pasażerskich, ale zmalał też transport towarów. Polska Żegluga Morska, największy narodowy armator, nieźle sobie radzi w trudnym czasie, a zdaniem nowego dyrektora przedsiębiorstwa, nawet lepiej niż konkurencja.
Flota PŻM to obecnie 62 statki, w tym 58 masowców i cztery promy. Peżetemowska spółka Unity Line zarządza ponadto trzema promami Euroafriki. W Grupie PŻM znajduje się m.in. Pazim z hotelem i innymi usługami.
– Z powodu pandemii głównie w kwietniu, a praktycznie od trzeciej dekady marca zamknięto możliwości świadczenia naszych usług w hotelu Radisson w Szczecinie – mówi Andrzej Wróblewski, który od połowy czerwca br. jest dyrektorem PŻM. – W 60-70 proc. zostały obniżone przewozy pasażerskie na naszych promach na linii do Szwecji. Do tego doszły komplikacje związane z bezpieczeństwem i zachowaniem odpowiednich standardów dla kierowców TIR-ów. Przewozy ładunkowe ucierpiały w znacznie mniejszym stopniu, niemniej spółka Unity Line musiała bezwzględnie się zastosować do przepisów sanitarnych obowiązujących w tym czasie zarówno po stronie szwedzkiej, jak i polskiej. Wiązało się to z poniesieniem dodatkowych kosztów i często ze zmniejszeniem możliwości przewozu takiego czy innego wolumenu ładunków. Myślę, że powoli firmy nauczyły się z tym żyć. Zaproponowane rozwiązania zarówno dla naszych klientów cargo, czyli TIR-ów, jak i pasażerów indywidualnych czy grupowych podróżujących promami pozwalają nam z optymizmem patrzeć na bilans tego roku.
Jak zastrzega, w dużej części ruch pasażerski jest już na ten rok nie do odbudowania.
– Oferta na lato, którą odnawiamy, zapewne nie wypełni naszych ubiegłorocznych modeli biznesowych, natomiast na przyszły rok patrzymy bardzo śmiało i na pewno – jeżeli tylko regulacje związane z pandemią ustaną i gospodarki europejskie, w tym skandynawska, mocniej ruszą – będziemy zyskiwali jako przedsiębiorstwo na przewozach pasażerskich i cargo w większym stopniu – uważa szef PŻM. – Dzięki rozproszeniu ryzyka firma przechodzi przez pandemię w znacznie lepszym stanie i kondycji niż wszyscy inni nasi konkurenci na rynku.
Dyrektor podkreśla, że banki bardzo pozytywnie oceniły PŻM.
– W ubiegłym miesiącu skorzystaliśmy z instrumentów pomocowych, chociażby Banku Gospodarstwa Krajowego, który wspiera nas w tych czasach – mówi A. Wróblewski. – Wszystkie jednostki PŻM dzisiaj mają zatrudnienie. Trwają też planowe remonty, regularnie są spłacane kredyty, więc na sytuację finansową nie możemy narzekać.
(ek)
Fot. ZMPSiS