Wiosną przyszły przymrozki, lato przyniosło niekończącą się serię deszczy nawalnych, a jesienią pojawiły się lokalne powodzie i podtopienia. Z danych uzyskanych dzięki pracy prawie 160 komisji klęskowych wynika, że straty w Zachodniopomorskiem sięgnęły około 220 mln zł. Ucierpiało ponad 4 tys. gospodarstw rolnych.
W sejmiku zachodniopomorskim odbyła się w poniedziałek (16 bm.) debata na temat sytuacji w rolnictwie. Uczestniczyli w niej m.in.: Jarosław Rzepa, wicemarszałek zachodniopomorski, Julian Sierpiński, szef Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej, Jan Białkowski, dyrektor Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Oddział Terenowy w Szczecinie oraz Adam Kalinowski, dyrektor ZODR w Barzkowicach.
Okazuje się, że z powodu deszczy nawalnych w Zachodniopomorskiem dotkliwe straty odnotowano aż w 104 gminach. Z powodu przymrozków, które pojawiły się w kwietniu i maju, częściowemu zniszczeniu uległy uprawy w 43 gminach. W 5 gminach odnotowano dotkliwe straty w wyniku gradobicia, a w 4 – z powodu lokalnych powodzi i podtopień. Ponad 3,6 tys. gospodarstw poniosło straty w wyniku deszczy nawalnych, 210 z powodu powodzi, a prawie 200 – przymrozków.
Odnosząc się do tematu deszczy nawalnych, dosadnie skwitował to jeden z uczestników debaty z ośrodka w Barzkowicach:
– Ziemniak raczej nie lubi pływać. To nie śledź…
Wicemarszałek Jarosław Rzepa nie umiał nam odpowiedzieć na pytanie, czy rolnicy będą w stanie pokryć straty dzięki pomocy, którą uzyskają z różnych źródeł. ©℗
(r.c.)
Fot. Aneta Słaba
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i cyfrowym wydaniu z 17 października 2017 r.