Nie walczymy o inwestora za wszelką cenę - tak szef Ministerstwa Gospodarki Janusz Piechociński skomentował przegraną Polski ze Słowacją w konkurencji o nową fabrykę Jaguara Land Rovera. Według niego Słowacja zaproponowała takie warunki, których spełnienie przez Polskę czyniłoby inwestycję irracjonalną.
Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że polskie władze zaproponowały inwestorowi 350 mln zł grantu. Koncern oczekiwał jednak znacznie więcej.
Brytyjska firma motoryzacyjna potwierdziła we wtorek podpisanie listu intencyjnego ze słowackim rządem. Inwestycja będzie warta około miliarda funtów (5,93 mld złotych).
„Dzięki temu, że na Słowacji już istnieje przemysł motoryzacyjny, to dla nas atrakcyjne miejsce do dalszego rozwoju ” - powiedział prezes Jaguar Land Rover Dr Ralf Speth, cytowany w komunikacie prasowym potwierdzającym rozpoczęcie studiów wykonalności dla tej inwestycji.
Nowa fabryka ma znaleźć się w czwartym największym mieście kraju, położonej 100 kilometrów na wschód od Bratysławy, Nitrze i produkować do 300 000 samochodów rocznie, począwszy od 2018 roku. Brytyjska firma motoryzacyjna należy do indyjskiej grupy TATA.
Komentując informację o podpisaniu umowy korespondent "Financial Times" Henry Foy napisał, że to "cios dla Polski, nie tylko dlatego, że polscy ministrowie przez miesiące przekonywali, że fabryka trafi tutaj". Brytyjski dziennik jako pierwszy poinformował o tym, że inwestycja trafi na Słowację, jeszcze przed oficjalnym komunikatem Jaguara. (pap)
Więcej o sprawie piszemy w środowym (12 bm.) wydaniu „Kuriera Szczecińskiego”.