Pamięć ofiar katastrofy hali Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK) uczcili przed stojącym obok tego miejsca pomnikiem bliscy ofiar, poszkodowani, uczestnicy akcji ratunkowej i przedstawiciele władz. W czwartek mija 10. rocznica tych tragicznych wydarzeń.
Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski. Zginęło w niej 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Gdy okolo g. 17.15 runął dach hali, wewnątrz trwały międzynarodowe targi i ogólnopolska wystawa gołębi pocztowych. Wewnątrz było około tysiąca osób. Według prokuratury na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem.
W czwartek przy pomniku z nazwiskami ofiar stojącym w pobliżu placu po zawalonym pawilonie zebrało się kilkadziesiąt osób. Kwiaty złożyli m.in.: wicewojewoda śląski, prezydenci Katowic i Chorzowa, a także przedstawiciele straży pożarnej, pogotowia i innych służb.
Wśród zebranych byli bliscy uczestników tamtej katastrofy. Mieczysław Ropolewski z Chorzowa, który w katastrofie stracił córkę, zięcia, żonę, syna i wnuka ze ściśniętym gardłem odpowiadał dziennikarzom, że przychodzi tam nie tylko w rocznicę katastrofy. Mówił, że mimo dziesięciu lat pamięta tamten dzień, „jakby to było wczoraj”.
- Tego nie da się zamazać, zatrzeć - podkreślił.
Naczelnik grupy jurajskiej GOPR Adam van der Coghen wspominał obrazy, które szczególnie zapadły w pamięć przeszukującym miejsce katastrofy ratownikom – wśród nich starszej kobiety, babci, która swoim ciałem ogrzewała wnuka.
- Ona tak naprawdę poświęciła się dla tego dziecka i to dziecko wtedy przeżyło. Ona nie - zaznaczył ratownik. (pap)
Na zdjęciu: Prezydent Katowic Marcin Krupa (z lewej) i prezydent Chorzowa Andrzej Kotala składają kwiaty przed pomnikiem ofiar katastrofy.
Fot. PAP/Marek Zimny