W szpitalu w Zgierzu (woj. łódzkie) odwiedzający pacjentkę mężczyzna zaatakował ją nożem. W plecaku miał łatwopalną substancję. Został zatrzymany. Grozi mu dożywocie - podał w niedzielę po południu rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę przed południem podczas niedzielnych odwiedzin w Szpitalu Wojewódzkim w Zgierzu (Łódzkie). 41-letni mężczyzna ugodził nożem swoją 32-letnią znajomą. "Mężczyzna miał ukryty pod kurtką nóż. Później okazało się, że w plecaku, który miał ze sobą mężczyzna był 5-litrowy pojemnik z łatwopalną substancją" - powiedział Kopania.
"Mężczyzna zaatakował nożem 32-letnią kobietę, która najprawdopodobniej spodziewała się jego wizyty. Wcześniej pacjentka wyszła na zewnątrz oddziału, na którym przebywała. W wyniku ataku nożem doznała ran okolic klatki piersiowej. Jest na oddziale ratunkowym. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - podkreślił prokurator. Jak dodał, stan zdrowia rannej wymagał operacji.
41-latek zaatakował także ręcznym miotaczem gazowym inne osoby, między innymi mężczyznę i kobietę, którzy próbowali pomóc napadniętej. "Agresywny mężczyzna został zatrzymany do dyspozycji prokuratury w Zgierzu. Chcielibyśmy z jego udziałem dokonać w poniedziałek czynności procesowych. Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji, co do kwalifikacji tego czynu. Najbardziej prawdopodobne jest, że mężczyzna usłyszy zarzuty usiłowania zabójstwa. To zbrodnia zagrożona karą nawet dożywotniego więzienia" - relacjonował rzecznik.
Prokurator wyjaśnił, że napastnik zaatakował w szpitalu swoją wcześniejszą partnerkę. "Używał wobec niej słów wulgarnych i groził, że ją zabije" - podkreślił. "Gromadzimy materiał dowodowy, zbieramy zeznania świadków, zwłaszcza osób, które pomagały zaatakowanej 32-latce, która podczas ataku próbowała ukryć się w jednym ze szpitalnych budynków" - poinformował prok. Kopania.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi zgierska prokuratura.