Konfederacja skieruje do Sądu Najwyższego protest wyborczy domagając się unieważnienia niedzielnych wyborów parlamentarnych. Według ugrupowania, TVP bezprawnie nie wykonała prawomocnego postanowienia sądu dot. opublikowania przed wyborami sondaży, w których Konfederacja przekroczyła próg wyborczy.
- W związku z tym, że zwłaszcza telewizja rządowa dopuściła się rozlicznych manipulacji, połamania prawa wyborczego, dopuściła się tak naprawde największego zamachu na wolne, demokratyczne wybory, jakie były po roku 1989, dlatego w tej sprawie będziemy interweniować - zapowiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie jeden z liderów Konfederacji, prezes Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki.
Jeden z liderów RN, radca prawny Michał Wawer poinformował, że "w ostatnią sobotę, w trakcie ciszy wyborczej Telewizja Polska miała obowiązek opublikować przeprosiny, sprostowania i przede wszystkim opublikować 6 sondaży, dających przekroczenie progu wyborczego Konfederacji". - Telewizja Polska tego nie zrobiła, utrzymując swoich widzów, 3 miliony widzów +Wiadomości+ Telewizji Polskiej w przekonaniu, że Konfederacja w bardzo dużym prawdopodobieństwem nie przekroczy progu wyborczego - podkreślił.
Wawer uważa, że to jest nie tylko "rażące złamanie prawa". - Tutaj doszło do otwartego zignorowania, zlekceważenia prawomocnego wyroku sądowego, naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego. To nie było jakieś "nagięcie prawa, falandyzacja", jakaś odmienna interpretacja, czy kruczek prawny. To było bezczelne zignorowania prawomocnego wyroku, bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia, czy choćby próby usprawiedliwienia swojego zachowania - podkreślił Wawer.
Według niego zrobiono to, aby "zmanipulować wyniki wyborcze". Zwrócił uwagę, że znaczna część widzów TVP "to jest potencjalny elektorat" Konfederacji. "Zapewne duża część nie zagłosowała w końcu na Konfederację, tylko dlatego, że obawiała się efektu straconego głosu, obawiała się, że ostatecznie progu nie przekroczymy. W związku z tym w najbliższych dniach złożymy do Sądu Najwyższego protest wyborczy, domagając się unieważnienia tych wyborów i przeprowadzenia wyborów powtórnie" - oświadczył Wawer.
Tłumaczył, że "to co się stało w sobotę mogło realnie wpłynąć na wynik wyborów". "Jesteśmy przekonani, że gdyby Telewizja Polska wykonała swoje nałożone wyrokiem sądowym obowiązki, to wynik Konfederacji byłby znacząco lepszy".
- Gdyby wynik Konfederacji - 6,8 proc. - był lepszy w każdym okręgu przeciętnie o 1 punkt procentowy, wprowadzilibyśmy co najmniej kilkunastu posłów więcej, zmieniając całkowicie arytmetykę sejmową, odbierając mandaty poselskie nie tylko Prawu i Sprawiedliwości, ale też Koalicji Obywatelskiej, ale też Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, wszystkim tym partiom, które są "zblatowane" z PiS-em w układzie opartym na zasadzie "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych" - powiedział Wawer.
Jak ocenił to, w jaki sposób protest wyborczy Konfederacji rozpatrzy Sąd Najwyższy, będzie "prawdziwym, realnym testem niezależności tego Sądu Najwyższego, przy którym również PiS w ciągu ostatnich lat +majstrował+". - Liczymy, że sędziowie staną na wysokości zadania i zarządzą powtórne wybory, w których Konfederacja z całą pewnością osiągnęłaby wynik znacznie lepszy, niż w niedzielę - podkreślił.
Podczas konferencji prasowej liderzy Konfederacji szacowali, że z ich komitetu wyborczego mogłoby wejść nie 11 posłów jak teraz, a mniej więcej 21, co pozwoliłoby utworzyć Konfederacji klub poselski, który nie może liczyć mniej niż 15 posłów.
(pap)
Fot. PAP/Piotr Nowak