Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów

Data publikacji: 24 marca 2019 r. 07:27
Ostatnia aktualizacja: 26 marca 2019 r. 11:46
Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów
Fot. Poczta Polska  

W niedzielę (24 marca) przypada Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Jest on obchodzony w Polsce po raz drugi; święto zostało ustanowione w 2018 r. z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy. Przypada 24 marca - tego dnia 75 lat temu niemieccy żandarmi zamordowali Józefa i Wiktorię Ulmów i ich dzieci wraz z ukrywanymi przez nich żydowskimi uciekinierami. Poczta Polska wydaje okolicznościowy znaczek.

24 marca 1944 r., ok. godz. 5 rano, w Markowej k. Łańcuta na Podkarpaciu niemieccy żandarmi zamordowali ośmioro Żydów oraz ukrywających ich: 44-letniego Józefa Ulmę i będącą w zaawansowanej ciąży jego 32-letnią żonę Wiktorię. Zamordowawszy rodziców, Niemcy zabili szóstkę dzieci Ulmów. Stasia, najstarsza z rodzeństwa, miała osiem lat, najmłodsze dziecko - półtora roku.

- Rodzina Ulmów prawdopodobnie od końca 1942 r. ukrywała członków trzech żydowskich rodzin Didnerów, Gruenfeldów i Goldmanów - powiedział PAP historyk badający od wielu lat okoliczności mordu w Markowej, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma.

W niewielkim domku przez kilkanaście miesięcy mieszkali handlarz bydłem z Łańcuta Saul Goldman z czterema nieznanymi z imienia synami oraz dwie córki i wnuczka Chaima Goldmana z Markowej. Jedna z córek Goldmana, która zginęła z nieznaną z imienia swoją córeczką, nazywała się Lea Didner, a jej siostra Gienia (używająca także imienia Gołda) Gruenfeld. Szpytma dodał, że Saula Goldmana, od jego imienia, w Łańcucie i okolicy "tradycyjnie nazywano Szallem, a jego rodzinę Szallami".

- Józef Ulma wcześniej innej rodzinie żydowskiej pomógł wybudować kryjówkę. Jego rodzina była też świadkiem jak na sąsiedniej parceli, gdzie grzebano zwierzęta, Niemcy rozstrzelali w 1942 r. 34 Żydów z Markowej i okolic – przypomniał historyk.

Na podstawie dokumentów konspiracyjnej Ludowej Straży Bezpieczeństwa można stwierdzić, że Ulmów zadenuncjował prawdopodobnie Włodzimierz Leś, granatowy policjant z Łańcuta, który początkowo za pieniądze sam pomagał rodzinie Szallów. Potem wyrzucił ich z ukrycia. Ponieważ Żydzi mieli domagać się zwrotu swej własności, postanowił ich zamordować. Dowiedział się, że znaleźli schronienie u Ulmów.

Policjant wykorzystał fakt, że pasją Józefa Ulmy była fotografia. - W jednym z dokumentów jest mowa o tym, że przyjechał do jego domu i poprosił Ulmę o zrobienie mu zdjęcia. W rzeczywistości sprawdzał, czy są u niego Szallowie. 24 marca był w grupie dokonującej mordu. Kilka miesięcy później, we wrześniu 1944 r. polskie podziemie wykonało na nim wyrok śmierci – wyjaśnił dr Szpytma.

W przeddzień mordu niemiecka żandarmeria w Łańcucie kazała stawić się wieczorem czterem woźnicom z furmankami. Każdy był z innej wsi, nie było nikogo z Markowej. Żaden nie znał powodu wezwania. Mieli czekać w stajni magistrackiej. Ok. 1 w nocy rozkazano im stawić się przed budynkiem żandarmerii.

- Do Markowej jechało pięciu żandarmów i czterech policjantów granatowych. Grupą dowodził szef posterunku żandarmerii w Łańcucie, porucznik Eilert Dieken. W jej skład wchodzili żandarmi Josef Kokott, Michael Dziewulski, Gustaw Unbehend i Erich Wilde. Spośród policjantów granatowych udało ustalić się personalia dwóch - Eustachego Kolmana i Włodzimierza Lesia - wyliczał Szpytma.

W pobliże położonego nieco na uboczu wsi domostwa Ulmy dotarli przed świtem. Chwilę później Niemcy wtargnęli do budynku. Padło kilka strzałów. Jako pierwsi, jeszcze podczas snu, zginęli dwaj bracia Szallowie i Gołda Goldman. Wtedy rozkazano zawołać furmanów. Mieli być świadkami kolejnych zabójstw.

Jeden z woźniców, Edward Nawojski z Kraczkowej, widział, jak Niemcy mordowali trzeciego z braci Szallów, Leę Didner i jej małe dziecko, wreszcie kolejnego mężczyznę z rodziny Szallów. Na końcu zastrzelono ich ojca, 70-letniego Saula Goldmana.

Potem przed dom wyprowadzono i zastrzelono Józefa Ulmę i jego żonę Wiktorię. Kobieta była w zaawansowanej ciąży. W 1958 r. Nawojski na procesie jednego z oprawców zeznał, że po zamordowaniu Ulmów, wśród krzyku ich dzieci, Niemcy zastanawiali się, co z nimi zrobić.

Ostatecznie Dieken zadecydował, że je także należy zabić. Trójkę lub czwórkę dzieci zabił pochodzący ze Śląska Opawskiego 23-letni Josef Kokott, który po zajęciu Czechosłowacji przez III Rzeszę przyjął narodowość niemiecką. Mordowanie 16 osób trwało kilkadziesiąt minut. Zabijali niemieccy żandarmi, policjanci granatowi byli obstawą.

Później zaczął się rabunek. "Kokott zabrał Franciszka Szylara, jednego z tych, których przyprowadzono, by kopali grób i nakazał mu, nadzorując i świecąc latarką, dokładne przeszukanie zamordowanych Żydów. Gdy Kokott zauważył przy zwłokach Gołdy Goldman ukryte na piersi pudełko z kosztownościami, stwierdził: >Tego mi było potrzeba<, i schował je do kieszeni" - pisze Szpytma w opracowaniu na ten temat.

Pozostali Niemcy rabowali dobytek Ulmów. Kradli skrzynie, materace, łóżka, wynosili skóry zwierząt - w czasie okupacji Ulmowie zdobywali środki na życie m.in. wyprawiając skóry. Nie wszystko zmieściło się na czterech furmankach, którymi żandarmi i policjanci przyjechali z Łańcuta. Dieken rozkazał, żeby sprowadzić dwie następne z Markowej.

Wezwani wcześniej przez żandarmów mieszkańcy Markowej otrzymali rozkaz zniesienia zwłok i kopania dużego dołu. Szpytma ustalił, że w trakcie tej pracy do Niemców podszedł jeden z kopiących, Franciszek Szylar, i poprosił, "by Żydzi i katolicy zostali pochowani w odrębnych dołach".

Później zaczęła się libacja alkoholowa. Niemieccy żandarmi i policjanci granatowi wypili trzy litry wódki, którą na rozkaz dowódcy grupy musiał przynieść sołtys. Po libacji sześć załadowanych dobytkiem Ulmów wozów odjechało do Łańcuta.

Szpytma zwraca też uwagę, że "mimo surowego zakazu w ciągu tygodnia, pod osłoną nocy, pięciu mężczyzn odkopało grób Ulmów i w prowizorycznych trumnach pochowało ich w tym samym miejscu". Jeden ze świadków tego zdarzenia zeznał: "Kładąc do trumny zwłoki Wiktorii Ulma stwierdziłem, że była w ciąży. Twierdzenie to opieram na tym, że z jej narządów rodnych było widać główkę i piersi dziecka".

Tylko nieliczni wykonawcy zbrodni zostali ukarani. - Wkrótce po wkroczeniu Sowietów polskie podziemie wykonało wyrok na gorliwym policjancie Lesiu. Dowódca tej straszliwej ekspedycji Eilert Dieken uniknął doczesnej sprawiedliwości. Po wojnie, do emerytury i śmierci w 1960 r. był funkcjonariuszem zachodnioniemieckiej policji, pełniąc nawet stanowiska kierownicze na różnych posterunkach m.in. w Esens. Trudno określić, co stało się z Dziewulskim i Wildem - mówił Szpytma.

Odszukano i osądzono natomiast Josefa Kokotta, który do 1957 r. ukrywał się w ówczesnej Czechosłowacji. W 1958 r. Sąd Wojewódzki w Rzeszowie skazał go na karę śmierci. Rada Państwa PRL skorzystała z prawa łaski i zamieniła mu karę śmierci na dożywocie, które później zmniejszono do 25 lat. Kokott zmarł w więzieniu w 1980 r.; niecałe dwa lata przed końcem kary.

Gdyby nie wybuch wojny, Ulmowie nie zostaliby w Markowej. Chcąc zapewnić lepszą przyszłość rodzinie zamierzali się przenieść do nowego, większego gospodarstwa na Wołyniu. Mieli wyjechać do Wojsławic koło Sokala. Przeprowadzkę zaplanowali na jesień 1939 r.

Józef Ulma urodził się w 1900 r. Był znanym w okolicy utalentowanym sadownikiem, hodował też pszczoły i jedwabniki. Był zarazem społecznikiem, bibliotekarzem i działaczem katolickim. Był również członkiem ZMW RP "Wici", w tym przewodniczącym komisji wychowania rolniczego przy powiatowym zarządzie tej organizacji. Jego wielką pasją było fotografowanie. O 12 lat młodsza żona Wiktoria zajmowała się domem i dziećmi.

W 1995 r. Józefowi i Wiktorii nadano pośmiertnie tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. W 2010 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył ich Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. 17 marca 2016 r. otwarte zostało w Markowej pierwsze w Polsce Muzeum Polaków Ratujących Żydów, które przyjęło ich imię.

Trwa proces beatyfikacyjny całej rodziny.

W liczącej ok. 4,5 tys. mieszkańców Markowej Ulmowie nie byli jedyną rodziną, która ukrywała Żydów. 21 innych Żydów przeżyło okupację w sześciu chłopskich domach. Przed II wojną światową w Markowej mieszkało ok. 120 Żydów.

Poczta Polska rozpoczyna 24 marca serię „Polacy ratujący Żydów” znaczkiem dedykowanym rodzinie Ulmów. Grafika w sepii przedstawia Józefa i Wiktorię otoczonych gromadką ich dzieci. Arkusz składa się z 8 znaczków i przywieszki, na której przedstawiono dłonie otaczające ochroną gwiazdę Dawida.

(PAP)

Fot. PP

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Zabrakło mi jednej niezwykle ważnej informacji
2019-03-26 11:29:35
Włodzimierza Lesia nazywano w Markowej per "Ukrainiec". Niby szczegół ale pokazuje że mógł być traktowany jako "obcy" i mścić się na Polakach.
Cos ostanio...
2019-03-25 12:19:20
Tak Szef, jak i V-ce Szef IPN-u - bardziej "martiwa" sie o Ickow i Moskow - jak o Polakow w Polsce ?? Reasumujac: a wiec Prof. Krzysztof Szwagrzyk powinien byc jak najszybciej mianowany na Nowego Szefa Polskiego IPN-u w Polsce !!
I jeszcze jedno
2019-03-24 23:11:35
A jaki procent %... ze sprzedanych znaczkow bedziemy musieli Wyslac az do Afryki lub Szwancarji ??
A wsrod tych...
2019-03-24 23:01:26
Ktorzy brali udzial w Egzekucji - to pewne Ǹazwiska tez "dziwnie brzmia"...???
Hmm...
2019-03-24 22:46:06
A czy kiedys zostanie rowniez powolany Dzien Pamieci Zydow - ktorzy Nie ratowali Polakow ?? A ten Pan Szpytma to ile ma Obywatelstw... ?/!!
Tak nam dziękują
2019-03-24 10:08:22
Śpiewak: „Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców.” Gross: „Polacy zabili na wsiach więcej Żydów niż Niemcy w obozach zagłady.” Engelking: „Dla Polaków śmierć to była śmierć jak śmierć, dla Żydów, to była tragedia.” Arad: „Dziesiątki tysięcy Polaków mordowały Żydów.”
sama prawda
2019-03-24 09:38:31
Dzisiaj w podzięce Żydzi opluwają i oczerniają nas na całym świecie a Niemców którzy ich mordowali szanują i wręcz ubóstwiają! Doszło nawet do tego że oskarżają nas o Holokaust i żądają jakiś bajońskich sum odszkodowań! Zapominają też o dziesiątkach tysięcy Polaków zamordowanych przez Żydów w UBeckich katowniach, o setkach tysięcy Polaków wydawanych przez swoich żydowskich sąsiadów na Sybir i przejmowaniu ich majątków, zapominają jak witali 17 września Bolszewików napadających na Polskę itd!
Pamiętamy.
2019-03-24 07:50:39
Potrzebny jest jeszcze Narodowy Dzień Pamięci Polaków zamordowanych przez Żydów z NKWD po agresji Sowietów na Polskę 17 września 1939 roku. Nie możemy także zapomnieć o Polakach zamordowanych po wojnie przez Żydów ze zbrodniczej UB i wojskowej Informacji . To są dziesiątki tysięcy polskich ofiar. Spoczywajcie w pokoju.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA