Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Nie żyje drugi górnik zaginiony po wstrząsie w Zofiówce

Data publikacji: 06 maja 2018 r. 11:11
Ostatnia aktualizacja: 09 maja 2018 r. 10:22
Nie żyje  drugi górnik zaginiony po wstrząsie w Zofiówce
 

Wtórny wstrząs o niewielkiej sile w niedzielę (6 maja) po południu spowodował wzrost stężenia metanu i minimalnie spowolnił akcję ratowniczą w kopalni Zofiówka. Wciąż nie ma kontaktu z trzema górnikami - powinni oni znajdować się na 220-metrowym odcinku chodnika, którego dotąd nie spenetrowali ratownicy.

W wyniku sobotniego wstrząsu w Zofiówce zginęło dwóch górników, trwają poszukiwania trzech kolejnych pracowników, pozostających pod ziemią; dwaj inni są w szpitalu.

O postępach akcji ratowniczej poinformował w niedzielę wieczorem prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon. Ocenił, że istotne nowe informacje o postępach prac ekip ratunkowych będzie można podać najwcześniej w poniedziałek rano.

Jak mówił prezes, po niedzielnym wstrząsie wtórnym, którego w żaden sposób nie odczuli pracujący pod ziemią ratownicy, stężenie metanu w penetrowanym przez nich rejonie wzrosło do około 30 proc. Trzeba było zintensyfikować przewietrzanie wyrobiska, m.in. dzięki nowemu wentylatorowi o większej wydajności. W efekcie po półtorej godziny stężenie metanu spadło do ok. 4-7 proc. - Musieliśmy niestety w którymś momencie te prace przerwać - powiedział Ozon.

Prezes poinformował, że na jednej z dwóch dróg, którymi do rejonu wstrząsu docierają ratownicy, zainstalowano ok. 430 m rurociągu doprowadzającego powietrze; do skrzyżowania chodników pozostało tam jeszcze ok. 150 metrów. Najpóźniej do pierwszej w nocy rurociąg z powietrzem ma być doprowadzony do miejsca docelowego. Dzięki temu będzie możliwe zastosowanie tam urządzeń pomocnych w zlokalizowaniu górników i elementów technicznych, w które byli wyposażeni.

- Potem podejmiemy decyzję dotyczącą tego, czy jesteśmy tu w stanie wprowadzić ratowników. Prześwit tutaj jest około jednego metra, tak że wydaje się, że będzie to realne, ale takie decyzje będziemy mogli podejmować dopiero po północy, w momencie kiedy będziemy tu mieli w pełni zainstalowane przewietrzanie - ocenił Ozon.

W drugim chodniku, przez który przedzierają się ratownicy, sytuacja jest - jak powiedział prezes - bardzo trudna. - Prace spowolniły ze względu na wypiętrzenie spągu (spodu wyrobiska - PAP) i dużą ilość (uszkodzonego) sprzętu. Ratownicy wchodzą tutaj na zmianę i muszą rozmontowywać elementy kolejki czy taśmociągu, i wynosić je - relacjonował Ozon.

Prace ratowników w tym miejscu zmierzają do tego, aby mogli pójść dalej, mimo przeszkód. Aby to zrobić, muszą - jak mówił Ozon - "udrożnić światło (przejście - PAP), które (...) jest nie większe niż pół metra i uniemożliwia zastępom sprawne poruszanie się dalej". Prace w tym rejonie mogą potrwać kilka godzin.

- Dla nas dużą nadzieją jest, że dostarczamy tlen. Widzimy światło z jednej strony, z drugiej strony, pomimo, że jest to z jednej strony metr, z drugiej strony pół metra. Wiemy, że były tez tutaj rurociągi ze sprężonym powietrzem – powiedział Ozon. Przypomniał, że górnicy, którzy odnieśli w wypadku niezagrażające życiu obrażenia, zawdzięczają życie temu, że byli przy tych rurociągach, które po wstrząsie rozszczelniły się.

Wiceprezes JSW Tomasz Śledź zaznaczył, że po dalszym przedłużeniu lutniociągu doprowadzającego powietrze, atmosfera w rejonie poszukiwań powinna się poprawić na tyle, by ratownicy mogli bezpiecznie wejść w okolice przodka bez aparatów tlenowych. - Wtedy mają więcej sił na pracę w aparatach w tym rejonie, który będą penetrować – wyjaśnił Śledź. Chodzi o miejsce przy skrzyżowaniu dwóch chodników, w pobliżu którego powinni być górnicy. Jak dodał Śledź, ratownicy jeszcze w sobotę - z użyciem aparatów tlenowych - byli już blisko tego rejonu. Musieli jednak wrócić, bo kończył się czas możliwy do użycia aparatów, wynoszący dwie godziny.

W kulminacyjnym momencie niedzielnej akcji uczestniczyło w niej 20 pięcioosobowych zastępów ratowniczych; podobna liczba przygotowana jest do pracy w poniedziałek. Od poniedziałku sztab akcji ma też wspierać zespół doradców - trzech lub czterech profesorów, wybitnych specjalistów w zakresie wstrząsów i tąpnięć.- Będą szefom zespołu prowadzącego akcję pomagali jeszcze swoją wiedzą i doświadczeniem – wyjaśnił prezes JSW. Według niego, prawdopodobnie dopiero w poniedziałek rano okaże się czy udało się zlokalizować kolejnych górników.

Ozon zapewnił, że rodzinom poszkodowanych spółka udziela wszelkiej możliwej pomocy. Mają pomoc psychologiczną, członkowie zarządu co pewien czas spotykają się z nimi, by informować o postępach akcji.

W niedzielę kopalnię odwiedził prezydent Andrzej Duda, który także spotkał się z rodzinami. Na wspólnej modlitwie był też obecny metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Prezydent odwiedził też poszkodowanych w wypadku, którzy trafili do szpitala.

Nie wiadomo jeszcze, czy górnicy będą mogli w poniedziałek podjąć normalną pracę w innych częściach kopalni. - Priorytetem dla nas jest bezpieczeństwo. To dopiero okaże się w ciągu najbliższych godzin  – zaznaczył Ozon.

Prawdopodobnie w poniedziałek zapadnie decyzja prokuratury o wszczęciu śledztwa w sprawie wypadku. Prezes Wyższego Urzędu Górniczego ma też powołać specjalną komisję, która będzie wyjaśniała jego przyczyny i okoliczności.

Sobotni wstrząs był najsilniejszym w historii kopalni. Gdy do niego doszło, w Zofiówce pracowało 250 osób, z czego w rejonie bezpośredniego zagrożenia 900 m pod ziemią - 11. Czterem z nich udało się uciec, siedmiu zostało pod ziemią. Po kilku godzinach ratownicy odnaleźli dwóch z nich - są w szpitalu z niegroźnymi dla życia urazami.

Trzeci górnik, przygnieciony elementami obudowy wyrobiska, został wydobyty w niedzielę przed południem - lekarz stwierdził jego zgon. Później przekazano informację o odnalezieniu kolejnego pracownika, także on zmarł. Z trzema pozostałymi nie ma kontaktu.

(pap)

Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

KWK Gliwice
2018-05-07 18:38:30
Bedzię ciężko Ale wiara w ocalenie tych Karlusów jest Duża
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA