Premier Ewa Kopacz zapewniła wczoraj, że jeśli będzie rządzić kolejne 4 lata, to nią "nikt z tylnego siedzenia sterować nie będzie", a skład jej rządu będzie zależał od większości parlamentarnej, nie "od humorów prezesa". Jak dodała, bardzo mocno wierzy, że PO wygra październikowe wybory.
Na wtorkowej konferencji prasowej w Bydgoszczy dziennikarze pytali o wypowiedź kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło, w której w odniesieniu do Ewy Kopacz mówi o histerii ("rozhisteryzowana Ewa Kopacz nie zajmuje się niczym innym, tylko ciągle opowieściami o debacie").
- Pani Beata Szydło zamiast przedstawiać swój program, bardzo systematycznie robi sobie wycieczki w stosunku do mojej osoby. Ja wyznaję inną zasadę: cieszę się, że kobiety są w polityce, ale też cieszę się, że te kobiety, które są w polityce, przedstawiają realny program rządzenia - powiedziała szefowa rządu.
Dodała, że jest pewna jednego: "Gdy ja będę rządzić przez kolejne cztery lata, nikt mną z tylnego siedzenia sterować nie będzie. Poza tym skład mojego rządu będzie zależał od większości parlamentarnej a nie od humorów prezesa" - powiedziała Kopacz.
Pytana, czy jest skłonna spotkać się na debacie z Beatą Szydło, odparła: "Nigdy nie uciekałam od debaty". Zaznaczyła, że według dawnych zwyczajów szefowie partii opozycyjnych i rządzącej spotykali się podczas debat, przedstawiając swoje realne programy.
- Ale jeśli rzeczywiście prezes Kaczyński dzisiaj nie chce, chowa się za plecami Beaty Szydło, to ja już kilka razy powtórzyłam: będę debatować z Beatą Szydło, skoro nie chce debatować ze mną prezes - powiedziała Kopacz.
(pap)