Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Sąd nakazał przeprosiny twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”

Data publikacji: 28 grudnia 2018 r. 15:27
Ostatnia aktualizacja: 30 grudnia 2018 r. 14:59
Sąd nakazał przeprosiny twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”
 

Producenci serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" mają zamieścić przeprosiny w telewizji polskiej i niemieckiej, na swojej stronie i zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia - zdecydował krakowski sąd okręgowy. Muszą także zamieścić przed emisją serialu oświadczenie nt. roli żołnierzy AK podczas wojny.

Wyrok zapadł w piątek po dwuletnim procesie, który wytoczyli 94-letni obecnie żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK.

Wystąpili oni przeciwko producentom trzyczęściowego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", tj. UFA Fiction oraz ZDF (II program niemieckiej telewizji), za naruszenie dóbr osobistych rozumianych jako prawo do tożsamości narodowej, dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści. Proces monitoruje i wspiera Reduta Dobrego Imienia.

Sąd Okręgowy w Krakowie w Wydziale I Cywilnym orzekł, że ZDF i UFA Fiction mają opublikować przeprosiny, w treści których będzie stwierdzenie, że film "Nasze matki, nasi ojcowie" "zawiera w swej treści nieuprawnione sugestie dotyczące rzekomego współdziałania Armii Krajowej w przeprowadzeniu Holokaustu" i że "nieuprawiona jest też sugestia, że wszyscy żołnierze AK reprezentowali postawy antysemickie i nacjonalistyczne".

Przeprosiny mają być opublikowane w TVP1 oraz w kanałach telewizji niemieckiej: ZDF, ZDFneo i Sat3 (stacje te wyemitowały serial). Mają się one ukazać także na stronach internetowych ZDF i UFA Fiction i być tam zamieszczone przez trzy miesiące.

Pozwani mają też przed każdorazową emisją serialu, niezależnie, w jakim kraju miałaby ona miejsce, zamieścić oświadczenie, że "wszystkie postacie żołnierzy AK wskazane w serialu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych osób jest niezamierzone, że to Niemcy okupowali Polskę 1939-1945, prowadząc politykę eksterminację Polaków i Żydów, a żołnierze AK w zdecydowanej większości pomagali Żydom, chronili ich i ukrywali pomimo groźby utraty życia".

UFA Fiction i ZDF mają też solidarnie zapłacić na rzecz Zbigniewa Radłowskiego 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz ponad 3,6 tys. zł tytułem zwrotu kosztów postępowania.

Orzeczenie jest nieprawomocne. Pełnomocnik pozwanych zapowiedział apelację.

Zgromadzona na sali sądowej publiczność przyjęła wyrok oklaskami oraz okrzykami: "Cześć i chwała bohaterom".

Kpt. Zbigniew Radłowski po ogłoszeniu wyroku powiedział: "Długo żyłem, wiele przeżyłem, ale żadne z moich dotychczasowych doświadczeń nie przygotowało mnie na tę sytuację - na konieczność walki o prawdę historyczną w sądach, kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej".

Jak dodał, "prawda o wydarzeniach, które były udziałem wielu milionów Polaków, wydawała nam się tak oczywista, że niemożliwa do podważenia".

- Zrobiłem, co mogłem dla Polski, dla moich poległych i umarłych już kolegów i koleżanek z Armii Krajowej. Teraz - tu - zwracam się przede wszystkim do wszystkich młodych Polaków: wszystko jest w waszych rękach i w waszych sercach. Róbcie, co możecie, żeby obronić prawdę, żebyście nie musieli wstydzić się i przepraszać za winy niepopełnione przez waszych ojców, dziadów czy pradziadów - podkreślił kapitan.

Sędzia Kamil Grzesik uzasadniając wyrok mówił, że "sąd nie kwestionuje i nie zamyka dyskusji historycznej, nie ma kwalifikacji do ocen źródeł historycznych", ale "jednostronne, wyrwane z kontekstu zdarzenia, jednostkowe, nawet jeśli miały miejsce, przedstawione tak, że miały dać obraz całej Armii Krajowej, są nieuprawionym działaniem".

- Jest gdzieś granica wolności artystycznej. Film fabularny nie może korzystać z pełnej swobody, nie może kształtować historii, nie może być nośnikiem ideologii i sąd powinien postawić granice. Ja staram się w tej sprawie tę granicę postawić, a nie zamknąć dyskusję, jaka się na temat roli Armii Krajowej czy zachowań określonych żołnierzy, które w tej masie 400 tys. ludzi się wydarzyły czy mogły wydarzyć. Nie było to przedmiotem postępowania w tej sprawie – powiedział sędzia Grzesik.

(pap)

Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

cdn nastąpi
2018-12-30 14:48:05
- o. Rosati reklamuje się za własne pieniądze (długi czas już), ma do tego prawo. Jak będziesz miał tyle kasiory to się reklamuj....Komusze "reklama jest dźwignią handlu" jest także aktualne w "demokracji liberalnej".
cdn
2018-12-29 15:56:42
droga redakcjo!czy musicie za pare groszy reklamowac takich osobnikow jak pseudoprofesor sld ,tajny wspolpracownik sb rosati.gdyby przeprowadzono lustracje to tego typu osobnicy mogli pelnic funkcje szatniarza.
-
2018-12-28 16:38:43
A czego się spodziewać, to tylko Niemcy...
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA