Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

W Warszawie pożegnano Longina Komołowskiego

Data publikacji: 10 stycznia 2017 r. 18:48
Ostatnia aktualizacja: 12 stycznia 2017 r. 17:59
W Warszawie pożegnano Longina Komołowskiego
 

Longin Komołowski swoimi wyborami dawał przykład odwagi i poświęcenia dobru wspólnemu - napisała premier Beata Szydło w liście odczytanym podczas uroczystości pogrzebowych zmarłego 30 grudnia ub.r. działacza „Solidarności” i polityka. Komołowskiego żegnał także prezydent Andrzej Duda.

Uroczystości pogrzebowe – pożegnanie modlitewne i msza pod przewodnictwem metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza – odbyły się w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, w podziemiach której, w Panteonie Wielkich Polaków, został pochowany Komołowski.  

„Polskie życie społeczne traci dziś wielkiego człowieka. Dokonania świętej pamięci Longina Komołowskiego przypominają nam, że celem każdej działalności publicznej powinno być to, co nazywamy dobrem powszechnym. Polska i Polacy wiele mu zawdzięczają” - napisała premier Beata Szydło w liście odczytanym podczas wtorkowych uroczystości. 

Zdaniem wicemarszałek Senatu Marii Koc, Komołowski „na pewno pozostanie w pamięci tysięcy Polaków w kraju i na świecie, bo całym swoim życiem (...) zasłużył się Polsce i naszej narodowej wspólnocie” – jako m.in. wielki polski patriota. 

 Koc przypomniała, że były wicepremier „poświęcił ostatnie, bardzo pracowite lata życia, drogim rodakom rozproszonym po całym świecie”. „Z ogromną ofiarnością, do samego końca wypełniał misję wspólnoty polskiej, jaką było umacnianie więzi z macierzą Polaków, którzy pozostają poza jej granicami” – powiedziała. - Trudna to misja, wymagająca doskonałej znajomości środowisk polonijnych na całym świecie – ich potrzeb, oczekiwań, inicjatyw i sukcesów. Misja wymagająca konsekwencji i wytrwałości w działaniu, ale przede wszytskim osobistego zaangażowania, którego panu premierowi nigdy nie brakowało. Wręcz przeciwnie, dawał z siebie jak najwięcej, nawet w czasie walki z ciężką chorobą” – mówiła. 

- Komołowski uważał, że pojednanie ma wartość najwyższą” – mówił z kolei b. premier Jerzy Buzek. „To było jego credo życiowe, którym się dzielił ze wszystkimi. Mieliśmy wielką satyskfakcję z pracy z nim, a także zwykłą ludzką przyjemność. (...) Potrafił sobie zjednać wszystkich. Także tych, którzy mieli zupełnie inne niż one poglądy” – dodał. 

 - Powinność i odpowiedzialność za wykorzystanie wolności była wielkim motywem jego działania. Wierzył głęboko, że zbliżenie z innym człowiekiem, wysłuchanie go, ma znacznie większą wartość, niż jakakolwiek konfrontacja. Trudno policzyć sytuacje, których dało się uniknąć w czasie niezbędnych, ale trudnych reform (...). Był przekonany, że tylko taki sposób działania ma sens i przyniesie na dłuższą metę krajowi i tym najbardziej potrzebującym - podkreślił Buzek. 

 Kondolencje rodzinie zmarłego złożył obecny na mszy w Świątyni Opatrzności Bożej prezydent Andrzej Duda. 

Komołowskiego żegnali także m.in. szef NSZZ „Solidarność” Piotr Duda oraz poseł Marian Krzaklewski. Na uroczystościach pogrzebowych obecni byli także m.in. związkowcy, stoczniowcy i górnicy, a także przedstawiciele organizacji polonijnych, spółek państwowych i organizacji pozarządowych. 

 Longin Komołowski urodził się 5 stycznia 1948 w Czaplinku. Był absolwentem budownictwa okrętowego Politechniki Szczecińskiej. Od 1964 r. pracował w Stoczni Szczecińskiej. W latach 1977-80 należał do PZPR. Był uczestnikiem strajku w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego w grudniu 1970 roku i w styczniu 1971 oraz w 1980 i 1981. 

 We wrześniu 1980 r. został członkiem NSZZ „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego był działaczem podziemnej "Solidarności". W 1989 r. został przewodniczącym komitetu zakładowego "S" w stoczni. Od 1990 r. był przewodniczący Regionu Pomorza Zachodniego NSZZ "Solidarność". 

 W październiku 1997 r. objął funkcję szefa resortu pracy w rządzie Jerzego Buzka, którą pełnił – wraz z funkcją wiceprezesa Rady Ministrów sprawowaną od 1999 - do 2001 roku. W 2007 r. dostał się do Sejmu jako kandydat bezpartyjny z listy PiS. 

W maju 2000 r. Komołowski został prezesem Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego.

PAP

Fot. PAP/Radek Pietruszka

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@Patriota prawdziwy
2017-01-12 17:26:22
Interesujące jest to co piszesz i oby nie było to prawdą. Mało skupiasz się jednak na roli LK. To, że gdzieś tam się przewinął, to trochę mało. Poza tym prostuję Twoje twierdzenie o wyniesieniu go przez pogrzeb prawie do świętości. Moim zdaniem pochowanie go obok TW SB "Kosk", to żaden zaszczyt.
Patriota prawdziwy
2017-01-12 05:06:54
Wyniesiony do rangi prawie świętego przez Kościół wraz z Prawem i Sprawiedliwością zmarły Longin Komołowski jest kluczową postacią w procesie „prywatyzacji „polskiej służby zdrowia w okresie transformacji. Warto sobie opinię o „zasługach” Longina Komołowskiego ‘ Polsce i naszej narodowej wspólnocie’ – jako m.in. wielkiego polskiego patrioty – jak to ujęła wicemarszałek senatu Maria Koc – wyrobić na podstawie udziału zmarłego Longina na podstawie prywatyzacji z jego udziałem publicznej służby zdrowia. Znalazł się on w tym „super interesie”, o którym mówiła Beata Sawicka mówiąc, że „dopiero teraz będzie okazja do kręcenia lodów”. Jak „kręcił te lody” zmarły – i wyniesiony niemal do rangi świętego Longin na pierwszym planie widać prywatyzacyjną historię szpitala w Krośnie Odrzańskim. W momencie kiedy dochodziło do przejęcia szpitala, prywatny właściciel likwidował przerost zatrudnienia i od razu pojawiały się zyski. Kiedy przejmowano szpital w Krośnie Odrzańskim było w nim zatrudnionych 320 osób, a teraz pracuje 120 osób. Szpital w momencie prywatyzacji był w pełni rentowny. W następnych latach redukowano zatrudnienie i wszystko to co zostało zaoszczędzone trafiało do kieszeni prywatnego inwestora. Kiedy pojawiły się zyski, zaczęli się nimi interesować pracownicy, a także samorządowcy. Zbudowano więc architekturę o charakterze przestępczym do wyprowadzania pieniędzy za pomocą umów transferowych, za pomocą oszukiwania pracowników, czy agresywnej księgowości. W projekcie Tuska na terenie województwa lubuskiego miało zostać sześć szpitali. Był to większy projekt polityczny powiązany z Platformą Obywatelską, natomiast rolą PSL-u była pilnowanie tego interesu, co wpisuje się w definicje korupcji politycznej. Osoby na dole struktur były odpowiedzialne za pilnowanie interesów osób u góry. Pomimo posiadania informacji nt nieprawidłowości i zagrożenia dla bezpieczeństwa zdrowotnego nie została powiadomiona ani policja, ani prokuratura. Osoby, które próbowały dowiedzieć się czegoś więcej, np. poprzez dostęp do informacji publicznej, spotykały się z przeszkodami. Ukrywano, że jest protest zbiorowy, który zakończył się odejściem pielęgniarek od łóżek. Jeszcze na kilka dni przed protestem, starosta na informował, że wszystko jest na dobrej drodze, że jest blisko do porozumienia. Tych nieprawidłowości nie chciał nikt zauważyć, pomimo licznych kontroli. Ślepe na ten proceder było CBA, które niby dostrzegało pewne szczegóły, ale nie widać było chęci ułożenia tego w większą całość. W czasach Wojtunika nazwanie tego układu „zorganizowaną grupą przestępczą” było niedopuszczalne. Reforma opieki zdrowotnej przypadła na czas Jerzego Buzka. W każdym powiecie była do prywatyzacji opieka zdrowotna, bonusem była prywatyzacja szpitali. To były ogromne pieniądzea głównego beneficjenta prywatyzacji szpitali w lubuskim wyrasta spółka GNS ze Szczecina.GNS jest operatorem sieci 12 szpitali powiatowych i gminnych. Pojawia się tutaj również postać Longina Komołowskiego. Przez wiele lat bardzo szybko zmieniła się organizacja firmy, zmieniali się prezesi firmy, co było podyktowane chęcią zatarcia wszelkich śladów, by rozmyć odpowiedzialność. Szpitale są od robieni kosztów, a spółki zewnętrzne do robieni zysków. Publiczne pieniądze przeznaczone na leczenie są wypompowywane, procesy, które przy tej okazji miały miejsce wskazywały na znamiona organizacji przestępczej. U zarania tej firmy jest defekt, który poległ na tym, że pracownicy na głodowych pensjach byli zmuszani, by dorabiać na nadgodzinach. Jednak by zatrzeć fakt, że pracownik ma płacone nie nadgodziny, ale zmuszany jest do umowy śmieciowej. Zatrudniano go w jednym szpitalu na umowę o pracę, a drugi zatrudniał go w nadgodzinach. Szpitale były przekazywane na zasadzie umowy dzierżawy, a później szpital był albo nie był wykupowany. Umowa nie chroniła jednak interesów publicznych, np. parytetów zatrudnienia pracowników, czy wzrostu wynagrodzenia. W momencie kiedy Ewa Kopacz wprowadzała ustawę o działalności leczniczej,zwracano jej uwagę, że budowana jest taka sama ustawa, jak umowa o dzierżawę, gdzie rośnie ryzyko zagrożenia życia i zdrowia. Prywatyzacja nie jest rozwiązaniem problemów dla problemów szpitali, czego przykładem jest szpital w Krośnie Odrzańskim. Szczegóły http://www.tysol.pl/a3607-Magazyn-Sledczy-Anity-Gargas-o-prywatyzacji-szpitali-za-PO-Biznes-na-sluzbie-zdrowia-bedzie-robiony-
@
2017-01-11 15:38:07
Tragiczny antywzór przyzwolenia na sprzedajność pospolitą. Hańba na wiek wieki. Co na to młode pokolenie?
A za zycia...
2017-01-11 14:57:50
Najdziwniejszym jest ze po zgonie, to wszyscy byli i sa... "bez winy i dobrzy"
[*]
2017-01-11 07:21:13
W Szczecinie byłoby o wiele więcej ludzi na pogrzebie, ale widocznie była taka wola. Dla rodziny zaszczyt, choć znacznie dalej od najbliższego.
My,
2017-01-10 23:58:19
A My mamy swoje zdanie... na temat w/w Pana !!
Quistorp
2017-01-10 23:08:14
Będę adwokatem diabła. O umarłych nigdy ,źle się nie mówi. Nie może dać odpowiedzi. Ale w poprzednich anonsach na tym portalu , była informacja o działalności biznesowej, jako bussinesman w sprawach konsultingowych. Czyli był wszystkim , i działaczem lewicowym , i działaczem prawicowym , i związkowcem i przedstawicielem rządu "uciskającym pracujący lud" . Jako przedstawiciel rządu z racji statutowej roli , każdego ministra musiał stać po przeciwnej stronie. Związkowcy , zawsze strajkowali, tam gdzie trzeba było likwidować komunistyczne przemysłowe mastodonty. Jego rola była dwuznaczna. Typowy Konrad Walenrod. Nie potrafię zrozumieć kryteriów jakimi kieruje się "tajemnicze gremium" właścicieli świątyni, czy honorowy komitet klasyfikujący mowy i czyny przy typowaniu i ocenianiu "tzw. zasług" , które musi spełniać kandydat do zajmowania poczesnego miejsca w tak eksponowanym przybytku Bożym. Pochlebne opinie byłego Premiera , od "co by tu jeszcze spieprzyć", na nic się zdają. Wręcz odwrotnie. Ośmieszają.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA