Instytut Polski w Berlinie pokazał film "Cudzoziemcy w Powstaniu Warszawskim" w reżyserii Małgorzaty Bramy. Jednym z ekspertów występujących w tym obrazie jest Paweł Ukielski, szczeciński historyk, wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
- To dla mnie wyjątkowy dzień i wyjątkowy film, w którym powstańcy warszawscy złożyli hołd wszystkim żołnierzom, którzy walczyli o wolność dla całego świata - mówiła przed projekcją wyraźnie wzruszona reżyserka.
Wśród uczestników zrywu z 1 sierpnia 1944 roku było około 300 cudzoziemców reprezentujących 20 narodowości. Dla Polaków udział obcokrajowców był o tyle ważny, że w sytuacji, gdy mocarstwa zachodnie pozostawiły ich na pastwę Niemców, dawał im poczucie, że nie są zupełnie osamotnieni, że walczą też o wartości bliskie nie tylko mieszkańcom stolicy Polski.
- Cudzoziemcy byli rozsiani po wszystkich dzielnicach, walczyli zarówno na pierwszej linii, jak i w oddziałach pomocniczych, na przykład w szpitalach - mówił w filmie historyk Mariusz Olczak.
Wśród powstańców był między innymi Nigeryjczyk, August Agbola O’Brow, ps. "Ali". Przed wojną był znanym w Warszawie perkusistą jazzowym. Walczył na terenie śródmieścia. Wyróżniała go nie tylko ciemna skóra, ale i wiek. Miał 49 lat, gdy wybuchło powstanie. Po wojnie emigrował do Wielkiej Brytanii.
- Jest potwierdzone, że walczył w powstaniu od pierwszego dnia - powiedział Mariusz Olczak.
5 sierpnia powstańcy wyzwolili obóz koncentracyjny potocznie nazywany "Gęsiówką". Uwolnili w ten sposób 348 Żydów pochodzenia węgierskiego i greckiego - znaczna ich część zgłosiła się jako ochotnicy do walki. Niektórzy z nich służyli z bronią w ręku, inni pomagali przy gaszeniu pożarów czy ratowaniu Polaków zasypanych przez gruzy. Z Niemcami walczył także pluton złożony z samych Słowaków. Jako jedyny mógł występować w swoich barwach narodowych.
- Powstańcami są też lotnicy, którzy lecieli na pomoc walczącej Warszawie. Uznajemy, że celem każdego, kto siedział w samolocie, którego koła oderwały się od lotniska w Brindis, była pomoc Warszawie. To byli bardzo różni ludzie, Kanadyjczycy, Nowozelandczycy, Amerykanie, Brytyjczycy, Południowi Afrykanie - opowiadał Paweł Ukielski. - Sami powstańcy uważali ich za bohaterów, bo jak twierdzą bohaterstwem było walczyć przeciwko wrogowi, ale jeszcze większym bohaterstwem było pozwolić się zamknąć w niedużej puszcze, przez 10 godzin lecieć pod nieustającym ostrzałem nieprzyjaciela po to, aby pomóc. Dlatego na prośbę powstańców, którzy chcieli uhonorować lotników, w muzeum została stworzona replika samolotu Liberator.
Pomoc lotnicza była zbyt skromna, aby przechylić szalę zwycięstwa na stronę Polaków. Ok. 40 samolotów, z ponad 250, które pomagały, zostało zestrzelonych. Pomóc w organizacji lotów nie chciał Stalin.
Seans w Instytucie Polskim cieszył się dużym powodzeniem, sala była wypełniona po brzegi. Pojawili się między innymi polski ambasador w Berlinie Dariusz Pawłoś oraz ambasador Słowacji Marian Jakubocy. Organizatorem wtorkowego pokazu był Instytut Polski w Berlinie we współpracy z ambasadą RP w Berlinie.
Powstanie warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku. Zorganizowała je Armia Krajowa – największe i najlepiej zorganizowane wojsko w Europie podczas drugiej wojny światowej. Powstanie było wymierzone przeciwko Niemcom okupującym polską stolicę i miało doprowadzić do wyzwolenia Warszawy, zanim wkroczą do niej Rosjanie, którzy zamierzali narzucić Polsce komunistyczne rządy. Było największym zrywem niepodległościowym w pogrążonej w wojnie Europie. Zginęło w nim ok. 16 tysięcy żołnierzy i od 150 do 200 tysięcy cywilów. Zakończyło się 3 października. Heroizm uczestników powstania jest niekwestionowany – o to, czy ten zryw miał sens militarny, spory trwają do dziś.
©℗
Alan Sasinowski