Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Czy to byli redaktorzy z "Kuriera Szczecińskiego"? Czytanie zapisków Christel

Data publikacji: 22 października 2021 r. 18:42
Ostatnia aktualizacja: 26 listopada 2021 r. 11:24
Czy to byli redaktorzy z "Kuriera Szczecińskiego"? Czytanie zapisków Christel
Fot. Dariusz Gorajski  

Czytanie wspomnień przedwojennej mieszkanki kamienicy, Christel Schubert, odbyło się w piątek (22 października) w szczecińskiej księgarni "Pocztowa 19 - Kamienica w Lesie", w ramach Nocy Księgarń. Wkrótce te zapiski zostaną wydane wraz z dokumentacją fotograficzną Moniki Szymanik, która przetłumaczyła ten tekst.

Początek przyjaźni

- Dokładnie 20 kwietnia 2018 roku na dziedzińcu kamienicy, w której wtedy jeszcze mieszkałam, czyli na świętego Wojciecha 1, spotkałam przedwojennego mieszkańca tego miejsca - Siegmara Jonasa. Siedział na ławeczce razem z żoną i dwiema córkami, paniami starszymi ode mnie. Okazało się, że w tej kamienicy mieszkał z siostrą i rodzicami wiele lat temu - opowiadała Monika Szymanik podczas spotkania w księgarni. - Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Kiedy dwa lata temu pracowałam nad swoją książką, zapytałam Siegmara czy ma przedwojenne albo z czasów wojny zdjęcia ulicy świętego Wojciecha. Jako że była to boczna uliczka, nie była zbyt często fotografowana, zatem nie mogłam znaleźć takiego zdjęcia. Powiedział mi, że nie ma fotografii, ale ma wspomnienia swojej siostry Christel, które spisała mając siedemdziesiąt trzy lata. To są niebywałe zapiski, bo właściwie większość z nich dotyczy czasów szczecińskich tej rodziny. Czytając je, od razu wiedziałam, że trzeba to wydać po polsku. Zwłaszcza że są pisane z perspektywy pamięci kilkuletniej dziewczynki. Do tego dotyczą kluczowego okresu w historii Szczecina. Christel miała trzy latka, kiedy przyjechała z rodzicami z Oldenburga do Szczecina, w 1938 roku. Z rodziną wprowadziła się do kamienicy przy ulicy św. Wojciecha 1. W Szczecinie Christel mieszkała do stycznia 1946 roku. 

Książka lada dzień idzie do druku

Jak mówi M. Szymanik, tytuł roboczy wspomnień to: "Dzieciństwo 1935 - 1949".

Monika Szymanik czyta swoją książkę

- W przyszłym tygodniu książka trafi do druku, a premiera zaplanowana jest na koniec przyszłego miesiąca - zapowiada. - Mimo że już tyle razy czytałam ten tekst, za każdym razem ogromnie wzrusza mnie, kiedy pojawia się fragment, w którym Christel opowiada o tym, jak po raz pierwszy pojawiła się w kamienicy przy świętego Wojciecha. Ona tak to plastycznie i pięknie opisała. W zapiskach jest też mowa o tym, jak chodziła z mamą do Parku Andersa, żeby się tam bawić, wspomina o mijanych sklepach czy kościołach, o jej szkole, która mieściła się przy obecnej ulicy Mazowieckiej. Są w tych wspomnieniach rzeczy, które mnie też mocno zdziwiły. Otóż w 1938 roku w ówczesnym Stettinie można było bez problemu kupić banany czy pomarańcze, co wydaje się nierealne, jak przypomnimy sobie te wyczekiwane przez wszystkich pomarańcze na święta w czasach PRL-u. Potem pisze o tym, że kiedy wybuchła wojna, ojciec kupił radio, by wiedzieć co się dzieje. Po wojnie z kolei we wspomnieniach Christel pojawia się to, że zaczęto mówić już się o tym, iż Szczecin ma być polskich miastem. Dlatego jej ojciec chciał się przedostać do Berlina. Niezwykle wzruszająca jest opisana ostatnia Wigilia w Szczecinie, bez ojca, bo ten pojechał właśnie do Berlina, by zobaczyć, jak tam wygląda sytuacja. Bardzo ciekawe są też fragmenty o tym, jak po 1945 roku do Szczecina zaczęli zjeżdżać Polacy. Wcześniej w kamienicy dużo mieszkań było pustych, ale po kilku miesiącach zaczęły się zapełniać nowymi mieszkańcami. Na piętrze Christel i jej rodziny zamieszkali redaktorzy, jak napisała. Nie wiem, z jakiej gazety mogli być ci dziennikarze. Czy to byli redaktorzy z "Kuriera Szczecińskiego"? - w tym momencie Monika Szymanik zapytała o to obecnego na spotkaniu przewodnika, Przemka Głowę.

- To możliwe. Na pewno uda się to ustalić, bo wyszła nowa książka na temat dziennikarstwa z tego okresu - dodał przewodnik. - Trzeba pamiętać o tym, że kamienica przy świętego Wojciecha była miejscem, gdzie mieszkali prominentni mieszkańcy Szczecina. Zatem to możliwe.

***

W sobotę (23 października) w "Kamienicy w lesie" o swoich "Kronikach Saltamontes" opowie Monika Marin, szczecińska autorka.

- "Pocztowa 19" jest jedyną księgarnią w Polsce, w której "Kroniki Saltamontes" stacjonarnie czekają na czytelników - mówi Monika Szymanik. - Spotkanie będzie miało charakter hybrydowy. Od godziny 16 do 16.30 odbędzie się rozmowa z autorką poprowadzona przeze mnie. Będzie nagrywana online, a także zapraszamy stacjonarnie. Wejściówki są pod numerem telefonu: 501 086 083. Od  godziny 16.30 do 18 Monika Marin będzie podpisywała książki. ©℗

(MON)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Panna A
2021-11-26 10:53:59
Kim w ogóle była ta cała Christel? Była jakąś znaną postacią, czy randomową mieszkanką kamienicy? Książką o osobie no-name mnie nie przekonuje i raczej nie kupię tej książki.
@Darek
2021-10-26 20:50:35
Mój szacunek. Ściskam Ci rękę.
Darek
2021-10-24 13:58:27
Znane są jeszcze bardziej wzruszające opowieści wigilijne.Np.ta o płaczących ojcach , którzy nie zdążyli na wigilię , bo trafił się wyjątkowo krnąbrny , buntujący się transport Żydów i zapędzenie ich do komór gazowych trwało dłużej niż zwykle.
Maciej
2021-10-23 10:40:16
A za co zrobiono gwiazdę literacką z Ingi Iwasiów? Bo napisała powieść o tym, że ktoś zostawał esbekiem z miłości do swojej rodziny?
Cudowne
2021-10-23 10:13:26
Niektóre wzruszenia odpowiedzialnych za wydarzenia kulturalne w tym mieście mogą powodować trudności ze złapaniem oddechu ze zdumienia.
pajacowanie z
2021-10-23 09:24:25
tymi " prominentnymi" obywatelami , dziennikarzami .
Cudowne
2021-10-22 21:05:00
Cudowne wspomnienia starszej pani. Tak działa psychologia wpływu, nie było żadnych złych Niemców z NSDAP czy SS byli tylko nasi niemieccy przyjaciele. Taki obraz i taka narracje budują ci, co trzeba. o tym, że Szczecin był jednym z miast, które najbardziej poparło faszystów, o tym nie piszemy książek, bo po co drażnić naszych niemieckich przyjaciół i dobroczyńców, którzy stawiają nam lidle i inne fajne rzeczy.
No tak...
2021-10-22 19:56:41
Pomału... Pomału...
@Darek
2021-10-22 19:55:50
Też mną wstrząsnął ten fragment. Taki w stylu Onetu i GW.
Darek
2021-10-22 19:00:16
Wzruszyła się opisem Wigilii. W tym samym czasie polskie dzieci miały Wigilię w obozach koncentracyjnych bo bliscy Christel postanowilii dać szansę NSDAP. Inne polskie dzieci nie miały nawet szansy na brukiew w obozie koncentracyjnym bo albo je gazowano albo roztrzaskano o mur.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA