Czwartek, 28 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Dzieci lubią się bać

Data publikacji: 19 października 2018 r. 07:26
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:51
Dzieci lubią się bać
 

Z Konradem PAWICKIM, aktorem, współautorem sztuki „Po tamtej stronie burzy – Horropera,” rozmawia Monika GAPIŃSKA

– W sobotę na Festiwalu Czytania będziecie – pan oraz wielu innych znakomitych aktorów – straszyć dzieci… W słuchowisku pt. „Po tamtej stronie burzy – Horropera”.

– Na ich wyraźne życzenie, bo dzieci przecież lubią się bać.

– A mały Konrad lubił się bać?

– W bezpiecznym stopniu. Na tym bowiem polega oddziaływanie sztuki, że nie boimy się rzeczywistego zagrożenia, ale to raczej rodzaj oswajania się ze strachem. Nic nam się przecież nie stanie, bo wszystko jest udawane. Jak wychodzi się z kina albo teatru, odkłada się książkę albo przestaje się słuchać słuchowiska, to wraca się się do rzeczywistości i wtedy układa to wszystko sobie w głowie. Przy okazji naszej realizacji przypomniał mi się radiowy „Teatrzyk Zielone Oko”. Pewnego wieczora, kiedy byłem już nie tak całkiem małym chłopcem, zostałem sam w domu. W pokoju grało radio i w pewnym momencie usłyszałem sygnał tej audycji – skrzypnięcie drzwi, ryk potwora i wrzask kobiety. Wszystkie pióra mi się wtedy zjeżyły na grzbiecie, a potem czułem się bardzo nieswojo aż do momentu powrotu rodziców. W dzieciństwie na mnie najmocniej oddziaływał z kolei obraz. Był taki film „Syn Godzilli”. Teraz można paść ze śmiechu, jak się to ogląda. Ale wtedy bałem się potwornie pająków z tego filmu. Zresztą, do tej pory nie przepadam za pająkami, o czym jest też w „Horroperze”.

– Skąd pomysł na „Horroperę”?

– Jakiś czas temu wraz z Ireną (Naumowicz, współautorką sztuki – przyp. red.) złożyliśmy w Radiu Szczecin projekt audycji „Bajki dla dzieci o mocnych nerwach”. Początek bajki wymyślaliśmy my, a słuchacze mieli dopowiadać dalszy ciąg. Miała to być bajka grozy, pełna mrożących w krew żyłach sytuacji, potworów, straszenia, krwawych historii… Ale ten projekt nie został kupiony. Zatem zostaliśmy z nim jak w słynnej anegdocie Jan Himilsbach z angielskim. ©℗

Cała rozmowa w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 19 października 2018 r.

 Fot. Piotr Nykowski

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Janusz
2018-10-21 00:35:25
@ fan - Co, ty k...., wiesz o kulturze? Trzeba było przyjść dzisiaj do Książnicy Pomorskiej na godz. 17.00 i przekonać się, czy "Horropera" to grafomania. Chyba nie wiesz, co to słowo znaczy. Wypowiadasz się na temat czegoś, czego nie znasz, jak ci, co nie oglądali "Kleru", a oceniają go.
fan
2018-10-20 14:44:42
Pawicki idzie w dobrym kierunku - grafomanię najłatwiej wcisnąć dzieciom, trzeba tylko znaleźć sponsora, który za to zapłaci. Znając szczecińskich idiotów od kultury jestem przekonany, że zapłacą. Gdyby jeszcze sztukę skierować do niepełnosprawnych dzieci można byłoby liczyć na permanentny napływ kasy.
J
2018-10-19 11:55:22
Jakoś źle komponuje się to zdjęcie z tytułem, bo pan z daleka wygląda jak ksiądz ;-)
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA