Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Dzieci z dworca ZOO

Data publikacji: 14 maja 2018 r. 11:35
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:49
Dzieci z dworca ZOO
 

Jak dobrze, że Opera na Zamku w Szczecinie działa odważnie, by nie powiedzieć nowatorsko. To że gra się w niej klasyczny repertuar i to z dużym powodzeniem – to jedno, ale to że przygotowywane są w niej przedstawienia, które z tego kanonu się wymykają, stanowi wielką przyjemność dla widzów spragnionych wyjątkowych wydarzeń kulturalnych.

I takowe wydarzenie miało miejsce podczas premiery w sobotę 12 maja 2018 roku. Przedstawienie baletowe, którego merytoryczną kanwą była książka „My, dzieci z dworca ZOO” to odważna propozycja, wymagająca nie tylko klarownego scenariusza, ale także, a może przede wszystkim, ułożenia choreografii do poszczególnych scen pokazujących dramat rozgrywający się na berlińskim dworcu kolejowym, gdzie gromadzą się młodzi ludzie, niszczeni przez narkotykowe uzależnienie. Jest wśród nich 13-letnia Christiane, główna bohaterka spektaklu i jednocześnie autorka książki, a właściwie pamiętnika, która stała się światowym bestsellerem.

Narkotyki pojawiły się w jej życiu nie bez przyczyny. Nieszczęśliwy dom, w którym zapracowani rodzice nie mają czasu dla dzieci, bo gonią za pieniędzmi. A wokół świat, który wydaje się szary i smutny. Narkotyki, przynajmniej na początku, dodają mu kolorytu i beztroskiej radości. A potem jest już coraz gorzej. Nałóg zmusza do kradzieży, prostytucji, spycha na dno, zabiera życie.

W tej historii nie ma happy endu. Bo być nie może. Jest za to sporo obezwładniającej prawdy, dramatu, smutku i ciągłego szamotania się na pograniczu życia i śmierci. Ale też walki o życie normalne, miłość, spełnienie marzeń.

To wszystko bije ze sceny opery niezwykle mocno i wyraziście. Poza tańcem, który emanuje całą gamą emocji, wielkie wrażenie robi muzyka (m.in. David Bowie, Valgeir Sigurosson, Alice Sara Ott, Jonny Greenwood, a także… Dymitr Szostakowicz) i znakomita reżyseria świateł. A jest jeszcze sugestywna scenografia – podziemia dworcowe, schody – która wzbudza dodatkowe refleksje, bo przecież nie chodzi w niej tylko o podkreślenie miejsca, ale również o fizyczne i duchowe „zejście na dno”. Te wszystkie elementy ściśle się ze sobą łączą, tworząc nierozerwalną i spójną całość.

Autorem scenariusza, fantastycznej choreografii oraz inscenizacji jest Robert Glumbek, znany już dobrze w Szczecinie z powodu swojej poprzedniej realizacji w Operze na Zamku – choreografia „Ogniwa” – za którą otrzymał w 2014 roku tytuł „Najlepszego Choreografa w Polsce” oraz Bursztynowy Pierścień w kategorii najlepszy spektakl sezonu. Scenografię przygotował Wacław T. Ostrowski, światła David Karolak, a kostiumy Tijana Jowanowic. Rolę głównej bohaterki wspaniale zagrała i wytańczyła Karolina Cichy-Szromnik, a towarzyszył jej równie udanie Paweł Wdówka i grający postać Fatum Maksim Yasinski. Wzruszona i zachwycona publiczność nagrodziła baletowy spektakl wyjątkowo długą i szczerą owacją. I słusznie, bo oklaskiwała przedstawienie, które z pewnością zapisze się w historii Opery na Zamku. Jednym słowem – mamy wielki spektakl.

(mos)

Fot. Dariusz Gorajski 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

UG yg
2018-05-25 10:43:04
Około tydzien temu słyszałem jak dyrektor tej instytucji powiedział ze jak młodzieżą przyjdzie to zobaczy zgubne działanie narkotyków .czyli ze baleto śpiewów wygibasy maja odstraszyć malolatow od brania. Jaki młody człowiek zapłaci dobrowolnie za bilet aby zobaczyć adaptacje książki z lat 70. Tak książka to robiła wrażenie w Polsce ale tak 25 lat temu.
Max
2018-05-15 18:58:38
Lubię balet i staram się w miarę często bywać w ośrodkach operowo-baletowych pokroju szczecińskiego. Naprawdę nie rozumiem skąd tyle żółci w komentarzach. Porównywalne baletu w Poznaniu czy Bydgoszczy to jak 2 liga piłki nożnej w zderzeniu ze szczecińską ekstraklasą. Na pewno jak na warunki naszego kraju poziom baletu szczecińskiego należy do ścisłej czołówki i jest najlepszy w Polsce północnej i zachodniej. Ktoś kto pisze jakieś złośliwe pierdoly albo jest z nieudacznej konkurencji albo nienawidzi naszego miasta i opery. Tak czy owak oby go ta żółć zżarła
Nie jestem zazdrosny jak reszta
2018-05-15 10:07:31
Bardzo świetny taniec, bardzo świetnie ukazana historia model dziewczyny. Polecam każdemu. Polecam także nie słuchanie opinii negatywnych tutaj, prawdopodobnie piszą je osoby zazdrosne,być może z innej opery w Polsce. Szczecińska poeta posiada 2 najlepszych tancerzy współczesnych w Polsce stad ten jad w ich "opiniach". Chciałbym aby inne opery w Polsce były tak dobre jak ta Szczecińska. Gratulacje dla Karoliny Cichy i Pawła Wdówki. Fenomenalne!
Cry
2018-05-14 21:32:17
Program dot. Spektaklu nieczytelny, małe literki, zamazany :(
J.
2018-05-14 20:49:24
Ach ci szczecińscy krytycy sztuki :) Balet Opery na Zamku to chyba najgorszy zespół zawodowych tancerzy w Polsce. I nie mam na myśli rzeczy tak ulotnych jak interpretacja postaci w ruchu, ale zwyczajną, fundamentalną umiejętność tańca. Proponuję wszystkim widzom zwrócić uwagę na ich synchrony, a właściwie ich brak. Z precyzją wykonywanych ruchów jest dokładnie tak samo. Część osób radzi sobie całkiem nieźle, ale jako całość - nie do przyjęcia. Ten spektakl również barziej obnażył niedoskonałości zespołu baletu niż zachwycił tańcem. Niestety dla widzów. To była męka.
Robert
2018-05-14 14:09:46
Potwierdzam: spektakl był znakomity a sam szczeciński balet - szacun! Natomiast nie wiem dlaczego tutaj na forum tej gazety zawsze są na każdy temat zjadliwe kompletnie niedorzeczne i niezgodne z prawdą opinie. Może się coś nie podobać, ale pisanie, że "jest wiele takich opinii jak moja" jest po prostu śmieszne. Zwłaszcza, że spektakl został przyjęty dużą owacją.
Alicja
2018-05-14 13:13:29
Przepraszam, ale mam odmienne zdanie. Spektakl beznadziejny. Pierwsza część dobra do spania, dopiero w drugiej trochę się rozkręciło. Nie wszystko da się dobrze przenieść na balet. Jestem zawiedziona, zresztą takich opinii jak moja słyszałam po spektaklu więcej. Ale tak to już jest, gdy recenzja jest super to okazuje się, że dla przeciętnego widza spektakl jest mierny. I tak też jest w tym przypadku. Ochy, achy nie pokrywają się z odczuciami zwykłego widza, który nie jest jakimś koneserem tylko zwykłym człowiekiem, który inaczej odbiera sztukę niż artyści czy recenzenci. Zwykły widz widzi i odczuwa zupełnie co innego niż artysta. Nie polecam tej wersji dobrej książki i całkiem niezłego filmu.
O
2018-05-14 12:31:24
Takie mamy czasy, że trzeba popierać lewackie, obrzydliwe wzorce, aby wywołać skandal i czerpać z tego korzyści materialne.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA