Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Film o Arturze Danielu Liskowackim

Data publikacji: 25 grudnia 2016 r. 21:01
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:41
Film o Arturze Danielu Liskowackim
 

Pisarz nie musi wszystkiego co go otacza traktować jak potencjalny temat kolejnej opowieści, jednak niewątpliwie głębiej doświadcza świata otaczającego. Takie wrażenie można odnieść, oglądając film „Kadry z życiopisania”, w którym w roli głównej wystąpił Artur Daniel Liskowacki. Na drugim zaś planie towarzyszy mu Szczecin.

Film w reżyserii Marka Osajdy, ze zdjęciami Bartosza Jurgiewicza to liryczny dokument, w którym odbija się nasza szczecińska niepowtarzalność. Niemiecki czy polski, zachwycający czy niezręczny, rozmach architektury czy brak słowiańskiego ciepła? Jest wszak Szczecin nazywany i Paryżem, i Wenecją Północy.

Wiele miejsc ukazanych w filmie w niebanalny sposób odkrywamy na nowo. A może film z pięknymi, oryginalnymi zdjęciami budzi w nas nową wrażliwość na nasze miasto? Pomaga nam w tym erudycja Artura Daniela Liskowackiego. Jego refleksyjne, ale też niepozbawione poczucia humoru wypowiedzi budują narrację bardzo nam bliską. Polski prozaik, eseista, dramaturg, poeta, dziennikarz nie przemawia do nas w filmie ex katedra. Nie zasiada też w fotelu przy kominku – jak swego czasu Czesław Miłosz – czytając swoje utwory. Jego twórczość schodzi na plan dalszy dokumentu, będąc jedynie przyczynkiem do niego, żyje własnym życiem i każdy może po nią sięgnąć. W filmie widzimy autora „Eine kleine” 
w roli przewodnika po pięknym mieście, znakomicie znającego jego historię dawną i współczesną. Miasto, które może być inspiracją i przekleństwem. Domyślamy się, że twórca, który zmaga się z tworzywem słowa, musi ścierać się także z tematem – miastem. Oglądamy go w różnych sytuacjach, ale w roli pisarza zaledwie dwukrotnie: gdy przed rozświetlonym ekranem komputera w swoim mieszkaniu pozwala płynąć słowu i podczas spotkania z czytelnikami w bibliotece ProMedia z okazji wznowienia zbioru esejów „Ulice Szczecina”. Poza tym wędrujemy z autorem „Murzynka B” od ulicy Montwiłła w pobliżu Teatru Polskiego, gdzie mieszkał od urodzenia, poprzez Wały Chrobrego z drugim bliskim mu Teatrem Współczesnym, dalej ulicą Herbową w otoczeniu Jasnych Błoni, gdzie spędził dzieciństwo, poprzez plac Lotników z kontrowersyjnym pomnikiem kondotiera Colleoniego po serce miasta, w którym ogniskowały się wydarzenia jego historii najnowszej w linii trzech placów: Solidarności, Hołdu Pruskiego i Żołnierza Polskiego. W ich granicach znajduje się budynek prasy, z którą jako dziennikarz, felietonista, krytyk ADL jest związany. Obecnie i najdłużej z „Kurierem Szczecińskim”. Pisarz mówi też o swej pasji, jaką jest piłka nożna. W kadrach na stadionie obserwujemy go nie tylko w roli wiernego czytelnika „Przeglądu Sportowego”, lecz również rozgrywającego i napastnika. Jest też chwila refleksji nad współczesną kulturą, także masową, w Książnicy Pomorskiej i niespieszna kawa z żoną Jolantą w towarzystwie kotki Kamy.

Elżbieta KUBERA

Więcej w magazynowym "Kurierze Szczecińskim", e-wydaniu i wydaniu cyfrowym gazety.

Fot. Dariusz GORAJSKI

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Piotr Wójcicki
2016-12-27 10:38:41
"A może ci co piszą nie pili wigilijnego barszczu więc nie uderzył im do głowy bo są ateistami? Żydami? Mahometanami? Buddystami?" - Uhum... Na 100%. "Warto sprawdzić w IPN i archiwach PZPR i innych instytucjach dawnego systemu." - Proszę więc samemu sprawdzić. I podzielić się z nami swoimi rewelacjami. Oczywiście publicznie i pod nazwiskiem. "Dajcie już spokój, ojca się nie wybiera, ani atmosfery, w której się dorasta i tego, co jest wpajane do głowy za młodu". - Oczywiście. Pisze to Pan/Pani z autopsji?
Rodzina
2016-12-27 08:09:01
Dajcie już spokój, ojca się nie wybiera, ani atmosfery, w której się dorasta i tego, co jest wpajane do głowy za młodu.
Do Piotra Wójcickiego
2016-12-26 20:42:02
A może ci co piszą nie pili wigilijnego barszczu więc nie uderzył im do głowy bo są ateistami? Żydami? Mahometanami? Buddystami? wiem, że trudno to zrozumieć, ale proszę jednak spróbować. A co do konieczności sprawdzenia przeszłości bohatera filmu to oczywiście trzeba to zrobić, żeby nie wyszła lukrowana nudna laurka. Warto sprawdzić w IPN i archiwach PZPR i innych instytucjach dawnego systemu.
obserwator
2016-12-26 20:10:44
jak ten nasz wielki pisarz cały rok wiernie wypełnia wolę KODU i Po to na świeta ma prezent
Jakób
2016-12-26 17:10:20
@ do poniższych: piszecie o pośle Stanisławie Piotrowiczu?
Piotr Wójcicki
2016-12-26 17:07:56
O, jaki wspaniały wysyp pełnych miłości bliźniego i świątecznego ciepła wypowiedzi prawdziwych polskich katolików! Zuchy! Komuś kto w świątecznym czasie pisze takie głupie, prymitywne i w dodatku nie mające nic wspólnego z rzeczywistością komentarze chyba naprawdę mocno wigilijny barszcz uderzył do głowy. Powiedziałbym, że to nawet wstyd, ale w świecie anonimowych internetowych prześmiewców pojęcie "wstyd" najwyraźniej nie ma racji bytu.
Jaracz
2016-12-26 15:35:27
Z pewnością warto sprawdzić tego pana w archiwach PZPR i IPN zawsze warto wiedzieć kto jest kto
obserwator
2016-12-26 08:13:55
a gdzie mowa o wiernej słuzbie PO, KODOWI i dowalaniu ludziom wierzącym??
telejajcarz
2016-12-25 23:22:40
Warto się zastanowić co bohater filmu robił w czasach PRL-u i nakręcić dr4ugą, a właściwie może pierwszą część filmu
film
2016-12-25 21:18:24
Dobrze, że to nie film o osobie, która w czasach PRL była odznaczona m.in.: Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem 30-lecia Polski Ludowej, odznaką Zasłużony Działacz Kultury...
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA