Halina Lizińczyk, jedna z najbardziej zasłużonych postaci szczecińskiej kultury, dziś o g. 16 w Sali im. Zbigniewa Herberta Książnicy Pomorskiej będzie promowała swoją książkę zatytułowaną „Córka organisty”. Jednym z istotnych wątków powieściowego debiutu dziennikarki jest tożsamość Szczecina. To kolejna książka w ostatnich latach poświęcona tej tematyce.
W oczach Artura D. Liskowackiego, wybitnego pisarza i naszego redakcyjnego kolegi, „Córka organisty” to „obszerna, wielopokoleniowa saga ze Szczecinem w tle, to literacki dokument, ukazujący rodzącą się tożsamość Miasta, wpisany w jego złożone dzieje współczesne (w narracji głównej to lata 1971-1981), nasycony realizmem, a zarazem indywidualną prawdą i osobistym doświadczeniem”.
Sam Artur D. Liskowacki też napisał kilka książek ważnych dla wszystkich tych szczecinian, którzy chcą wiedzieć, skąd się wzięli i w jakim mieście żyją, a najsłynniejszą z nich jest oczywiście powieść „Eine kleine”, która w roku 2001 była nominowana do Nagrody Nike. Jej najnowsze – czwarte! – wydanie ukazało się trzy lata temu w wydawnictwie Forma.
A pod koniec ub. roku pojawiła się książka Agnieszki Kuchcińskiej-Kurcz, kierowniczki filii Muzeum Narodowego Centrum Dialogu „Przełomy”, zatytułowana „Wieża Babel. Pomorze Zachodnie po 1945 roku”. Publikacja nawiązywała do wystawy plenerowej o tym samym tytule, którą mogliśmy oglądać do końca stycznia tego roku. Wystawa miała stanowić zachętę do refleksji, czy na Pomorzu Zachodnim, na terytorium mającym bardzo skomplikowaną historię, przez kilkadziesiąt lat udało się stworzyć społeczność, wspólnotę, silnie związaną ze swoją małą ojczyzną, która dla większości stała się nią dopiero po drugiej wojnie światowej. Książka Agnieszki Kuchcińskiej-Kurcz przypomniała przedwojennych mieszkańców tych ziem, opowiadała o losach Niemców wysiedlanych, albo zatrzymywanych po wojnie wbrew ich woli, o historii ludności autochtonicznej, w tym Kaszubów. Przypomniała również o tych, którzy na te ziemie przybyli z własnej woli skuszeni obietnicami lepszego życia, zatrzymali się podczas powrotów z Zachodu, z obozów koncentracyjnych, oflagów, stalagów, z formacji Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Narodziny polskiego Szczecina są ważną osią „Confinium”, ostatniej powieści Krzysztofa Niewrzędy, opublikowanej w młodym szczecińskim wydawnictwie Granda. Wydawca opisuje ją w następujący sposób: „Książka ukazuje dzieje miasta porzucanego i zagarnianego oraz los pospiesznie dorastającego Tadeusza, który konfrontuje się z samym sobą, rozpaczliwie szuka swojej tożsamości, wyzwala się spod wpływów i walczy ze strachem, jakim naznaczył go koszmar bycia więźniem niemieckiego obozu. Jest to wielowątkowa opowieść o ludziach wplątanych w Historię, która z chaosu powojennych zdarzeń wywołuje tych, których wcale nie naznacza narodowość. Jest to opowieść o klątwie tamtego okresu, braku sprawiedliwości, a także o fatalnym wpływie przypadków na ludzkie losy, które niosą z sobą grozę niepewności trwania na przekór zmianom. Tym zmianom, które dokonują spustoszeń, choć mają być gwarantem nowego ładu”.
Pomóc w zrozumieniu specyfiki tzw. „Ziem Odzyskanych” może także książka „Tam, gdzie zatrzymał się pociąg” Andrzeja Krywalewicza. Powstała dzięki rozmowom z osobami, które osiedlały się tu po wojnie a skierowana jest do „wszystkich tych, którzy chcą poznać unikalne i nigdzie indziej nie opowiedziane wydarzenia, będące udziałem ludzi z całego obszaru przedwojennej Polski”.
Szczecin wzięli na celownik także autorzy powieści graficznych, czyli, mówiąc z grubsza, komiksów, które ze względu na swój intelektualny ciężar są przeznaczone dla dorosłych czytelników. Kilka lat temu głośno było o dziele „Totalnie nie nostalgia” Wandy Hagedorn i Jacka Frąsia. Wanda Hagedorn komentowała: „Pierwsze 11 lat życia spędziłam w „odzyskanym-dla-macierzy-Szczecinie”. Było to dzieciństwo katolickie, patriarchalne i pe-er-el-owskie, czyli depresyjno-opresyjno-represyjne. Całkiem banalne w tamtym czasie”.
Ważne dla historii naszego miasta wydarzenia są także motorem napędowym fabuł kryminałów, pisanych przez takich autorów jak Leszek Herman, Marek Stelar czy Przemysław Kowalewski. Ten ostatni punktem wyjścia dla powieści „Szóstka” uczynił szczecińską katastrofę tramwajową z 1967 roku. Zginęło w niej aż piętnaście osób, była wielkim wstrząsem dla mieszkańców – tak wielkim, że powstała wokół niej niejedna teoria spiskowa. ©℗
(as)