Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Kings of Convenience - Porywająca cisza

Data publikacji: 06 maja 2017 r. 23:23
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:42
Kings of Convenience - Porywająca cisza
 

Czego można się spodziewać po dwóch gościach w niemodnych ciuchach i retro-fryzurach, którzy łapią się za gitary i zaczynają śpiewać? Piosenki turystycznej, czy krainy łagodności? W przypadku Kings Of Convenience – klasy wykonawczej i luzu.

Norweski duet wystąpił w sobotę w filharmonii jako kolejni artyści Szczecin Music Fest. Eirik Glambek Bøe and Erlend Øye pochodzą z Bergen i grają razem od 1999 roku, a fonograficzny debiut zaliczyli dwa lata później, wydając album „Quiet is the new loud”. Od tamtej pory grupa wypuściła jedynie trzy płyty, koncertuje stosunkowo rzadko, ale zyskała wielu fanów na całym świecie. Kiedy muzycy zapytali szczecińską publiczność „skąd jesteście?”, otrzymali wiele odpowiedzi, m.in. „z Argentyny”. W holu filharmonii przed koncertem można było usłyszeć obce języki. Stwierdzenie organizatora, że KOC to zespół dla niektórych „kultowy” nie jest przesadzone, skoro jego fani są w stanie przebyć wiele kilometrów, aby zobaczyć koncert.

Występ duetu właściwie wszystko wyjaśnił. Ci niemodnie ubrani i uczesani panowie z gitarami grają piosenki w najlepszym znaczeniu tego słowa. Starannie skomponowane i wykonane, z interesującymi melodiami, sprytnymi przejściami wnoszącymi coś ciekawego w harmonię nie mogą się nie sprawdzić. Zaczęli delikatnie i cicho, trzema piosenkami, które mają się pojawić na nowej płycie. Z czasem rozkręcali się coraz bardziej, od czasu do czasu zagadując do publiczności, skracając dystans, żartując, m.in. z oświetleniowca, który nie posłuchał prośby muzyków i nie ściemnił światła na widowni. W połowie występu do duetu dołączył jeszcze kontrabasista Davide Bertolini (odpowiedzialny m.in. za produkcję ostatniej płyty), oraz smyczek Tobias Hett. Z nimi zagrali m.in. najbardziej znane „I’d rather dance with you”, czy „Misread”, przy których widzowie, na prośbę zespołu, opuścili swoje miejsca i bawili się jakby byli na koncercie w mniej oficjalnym miejscu niż filharmonia. Cisza jest nowym hałasem, tak głosi tytuł pierwszej płyty KOC. W tej z natury cichej, ułożonej muzyce jest też coś porywającego i luźnego.

Szymon WASILEWSKI

Fot. Ryszard APKIESER

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA