Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

"Krokodyl" w Starej Rzeźni

Data publikacji: 28 września 2017 r. 08:32
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:46
"Krokodyl" w Starej Rzeźni
 

To już w ten czwartek (28 września)! Premiera kolejnego spektaklu powstałego na warsztatach teatralno-terapeutycznych „Otwieracz". Od 2009 roku organizuje je Teatr Współczesny w Szczecinie. Aktorami są dzieci niedosłyszące, niedowidzące, z niepełnosprawnościami sprzężonymi. Pracują pod kierunkiem profesjonalistów. Finałem tej wielomiesięcznej pracy jest przedstawienie - zagrane na prawdziwej scenie, przed prawdziwą publicznością. Tym razem będzie opowieść o krokodylu...

Mniej więcej połowę obecnego składu aktorskiego „Otwieracza" stanowią osoby, które w projekcie uczestniczą niemal od początku. Od początku też pracują pod kierunkiem Marii Dąbrowskiej i Konrada Pachciarka.

- Dzieci, które są z nami długo, stały się jakby wolontariuszami dla tych, co dołączyły teraz - przyznaje Maria Dąbrowska. - Jest dużo łatwiej. Są dla nas dużym wsparciem. I więcej czasu możemy im poświęcać na artystyczne podpowiedzi.

Ci stali uczestnicy warsztatów, to już właściwie nie takie dzieci.

- Karol, który gra Krokodyla, jest z nami od początku, czyli już 8 rok - opowiada Maria Dąbrowska. - W tym roku skończył 18 lat!
Ale projekt ten co roku zasilają młode „kadry". Najmłodszy uczestnik ma teraz 5 lat. Być może próby teatralne także się wpiszą na stałe w rozkład jego zajęć. Instruktorzy, którzy pracują z uczestnikami „Otwieracza", mają możliwość obserwowania, jak ich podopieczni dorastają, dojrzewają, jak coraz bardziej angażują się w pomoc innym, coraz łatwiej nawiązują kontakty...

- Nie do końca jestem w stanie ocenić, czy te zmiany są wywołane teatralnym oddziaływaniem - przyznaje Maria Dąbrowska. - Bo oni cały czas pracują nad sobą, biorą udział w terapiach i innych spotkaniach artystycznych. Wiem, że np. pięknie malują, bo widziałam ich wystawę. Każda artystyczna działalność jest pewnie uzupełnieniem tej ich codziennej, żmudnej pracy związanej z pokonywaniem ograniczeń spowodowanych niepełnosprawnościami. Te dzieci zawsze były odważne. Tylko nie zawsze ta odwaga szła w parze z możliwością skupienia uwagi. Czasami przejawiała się np. w przeszkadzaniu. Oczywiście to nie było specjalnie, ale przez to, że tej energii nie potrafiły jeszcze skoncentrować na działaniu na scenie, była ona bardziej rozproszona. Teraz, jak są na scenie, to potrafią już nad swoją energią zapanować, wiedzą, kiedy i do czego jest potrzebna.

Zajęcia teatralne są wyjątkowe, bo w pewnym sensie wymuszają działania zespołowe. To, jak się okazuje, doskonały rodzaj terapii.

- Nie jestem w stanie dostosować pracy indywidualnie, do każdego - tłumaczy Maria Dąbrowska. - I to też jest cenne. Bo taką pracę oni wykonują na swoich terapiach, z terapeutą czy nauczycielem. I są to spotkania dostosowane do konkretnego dziecka. A u nas jest tak, że każdy ma jakiś inny problem i razem musimy się w tym znaleźć. To ma zalety. Te dzieci często pokonują tutaj jakieś swoje lęki, związane ze swoimi ograniczeniami, bo np. „niedosłyszę lub niedowidzę, to nie mogę czegoś zrobić". Tu jest działanie grupy, grupa prze i jesteśmy w tym razem. I te dzieci często robią rzeczy, których na pewno nie zrobiłyby na indywidualnych terapiach.

Tuż przed premierą jest naprawdę ciężka praca. Każdy chce, żeby finał był udany. Reżyser zdziera gardło, aktorzy dorzucają własne pomysły... Po dwóch godzinach widać wyczerpanie. I Maria Dąbrowska, i Konrad Pachciarek w takich momentach myślą „to już ostatni Otwieracz". Ale po krótkiej przerwie... zaczynają od początku. Od 2009 r. w tym projekcie wyreżyserowali i wystawili: Robopiraki na start! (2010), Dżamble (2011) oraz Co może król? (2012), UFF... (2013), Prestrachy (2014), Tu wolno się bawić (2015).

- Ja z tymi dziećmi się bardzo dobrze czuję - przyznaje Maria Dąbrowska. - Mimo że zdzieram sobie głos i jestem bardzo zmęczona, to też dostaję potężną dawkę energii. Bo te dzieci mają w sobie taki rodzaj czystej energii. Z mojego punktu widzenia, aktorki, dla której dużo pomysłów musi być szalonych, nieułożonych i nielogicznych, to te dzieci są idealnymi twórcami. Ich pomysły są nietuzinkowe, bo przez te ich ograniczenia otwierają im się inne przestrzenie.

A dlaczego od tylu lat z „Otwieraczem" jest też Konrad Pachciarek?
- Powodów jest tysiąc - odpowiada. - Te dzieci, ich energia, wrażliwość...

Tegoroczna premiera już w czwartek (28 września) o godz. 18 w CSL Stara Rzeźnia, ul. Tadeusza Wendy 14/1. Bezpłatne wejściówki są do odebrania w kasie Teatru Współczesnego.
Przedstawienie tym razem inspirowane jest książeczką Roalda Dahla „Krokodyl olbrzymi", ale tytuł wystawianego spektaklu to „Krokodyl nie taki wielki".

Współpraca pedagogiczna – Joanna Biczak, muzyka – Kuba Fiszer, kostiumy – Krystyna Mruk, charakteryzacja – Jagoda Prześluga, Joanna Olejniczak, Paula Jarmołowicz. Występują: Wiktoria Belko, Zuzanna Ewertowska, Łukasz Gonera, Joanna Grzybowska, Michał Grzybowski, Antoni Koch, Borys Kowalczyk, Patryk Kowalski, Karol Pabich, Jakub Piłat, Tomasz Piszczyk, Wojciech Piszczyk, Wiktor Rynkowski, Ewa Sobieraj, Jolanta Urbańska. Wolontariuszki: Dominika Ambicka i Katarzyna Mazurkiewicz (Teatr ABANOIA) oraz Zuzanna Rychter.

Tekst i fot. Agnieszka Spirydowicz

Na zdjęciu: Ostatnie próby przed premierą.

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ludzie tak wielcy !
2017-09-29 16:05:51
Pani Maria razem Panią Joanną Biczak z Konradem Pachciarkiem do lat tworzą coś wspaniałego dając dzieciom możliwość pokazania swojej osobowości, nabrania pewności w kontaktach z innymi, uczą współpracy, wyzwalają empatię i chęć pomocy innym. W otaczającym nas brutalnym, egoistycznym świecie to bardzo cenne tym bardziej, że robią to oddając swój czas i energię, dzieląc się swoimi umiejętnościami z własnej inicjatywy nie oczekując za swój wysiłek sławy czy pieniędzy. Dzięki nim dzieci są szczęśliwsze,bardziej otwarte i za nic nie chcą opuścić kolejnej edycji warsztatów. Troje wspaniałych ludzi potrafi swoim pomysłem zarazić innych wolontariuszy. Nie obnoszą się, ze swoją działalnością związaną z Otwieraczem w mediach społecznościowych czy mediach w ogóle poza incydentalnymi wypowiedziami z okazji przedstawień kończących sezon pracy Otwieracza. Trochę szkoda, że tak wspaniała inicjatywa nie jest szerzej rozpropagowana. Być może to skromność głównych bohaterów a być może skłonność mediów do wyszukiwania i nagłaśniania głównie tego co szokujące, sprawia, że tak mało osób wie o Otwieraczu, jego twórcach i uczestnikach. Mam nadzieję, że jeszcze na kilka edycji wystarczy Wam sił a znajdą się też w szczecińskich instytucjach ludzie, którzy zrozumieją i docenią Waszą postawę, wagę Waszych działań i pomogą pokonać przeszkody związane ze zdobyciem, sali, kostiumów itp. Dzięki i powodzenia !
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA