Szczecińska Opera na Zamku zaprasza na pierwsze po majowych premierowych spektaklach spotkanie z operą, oratorium i misterium jednocześnie – „Królem Rogerem” Karola Szymanowskiego, w reżyserii Rafała Matusza, pod kierownictwem muzycznym i batutą Jerzego Wołosiuka. Spektakle Opera gra w sobotę o g. 19 i w niedzielę o g. 18. W tytułową rolę wcieli się artysta światowych scen – z pochodzenia szczecinianin, Łukasz Goliński, występujący w operach w Londynie, Berlinie, Hamburgu, Pradze, Sztokholmie czy Frankfurcie. Mamy bilety dla naszych Czytelników!
Po spektaklu w sobotę dyrektor artystyczny Opery na Zamku w Szczecinie Jerzy Wołosiuk zostanie uhonorowany Srebrną Odznaką Honorową Gryfa Zachodniopomorskiego. Nagrodę wręczy marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.
„Król Roger” to arcydzieło operowe XX wieku. Opera grana od Nowego Jorku, przez Pragę, Londyn czy Sydney. Nic wcześniej ani później takiego nie powstało. Jest to absolutnie najwybitniejsza polska opera, które jest czytana i rozumiana na wszystkich szerokościach geograficznych. Dlaczego? Otóż język, którym posługują się autor libretta Jarosław Iwaszkiewicz i Karol Szymanowski, jest niebywale uniwersalny. Perspektywa króla, przywódcy, lidera, a przy tym kruchego i zmiennego człowieka ma wymiar powszechny. To perspektywa czytelna dla każdego odbiorcy na świecie. I bez względu na to, czy opera jest pokazana w realiach sycylijskich wczesnego średniowiecza, czy tak jak w inscenizacji Opery na Zamku w Szczecinie, poza czasem i poza miejscem, to uniwersalizm języka, przesłanie „Króla Rogera” nas porusza. Nic wcześniej i nic później w świecie opery takiego nie powstało, mimo że już wcześniej opera pytała o kondycję człowieka, jego świat wokół i ludzkie relacje. Jednak „Król Roger” te pytania zadaje najdobitniej i jeszcze dobitniej domaga się odpowiedzi – od nas samych.
Jacek Jekiel – dyrektor Opery na Zamku: „«Nie mogę się otrząsnąć z tego wrażenia – a także smutku – że to już jednak przeszłość i że zapewne nic takiego już nie potrafię napisać» – napisał w jednym z listów Karol Szymanowski, kiedy obejrzał swoje dzieło wiele lat po prapremierze. Sam kompozytor był wstrząśnięty tym, czym miłośnicy jego opery – stworzył bowiem monumentalne arcydzieło XX wieku, inspirowane egzotyką, istną symfonię wokalną. «Król Roger» to opera metafizyczna, stawiająca pytania o prawdziwe wewnętrzne ja i wolność człowieka. Spełniony władca, mąż, który teoretycznie ma wszystko, wyznawca apollińskiego porządku zderza się ze swoim kultem dobra i stałości z dionizyjskim transem i destrukcją. Jak dwa żywioły: król Roger i Pasterz-prorok stają naprzeciwko siebie. Psychologiczne napięcie pomiędzy dwoma hegemonami, za którym płynie genialna muzyka, rośnie do granic możliwości. «Uśnijcie krwawe sny Rogera» – śpiewa jego żona. Bo nawet wielki władca jest zawsze wewnątrz tylko bezbronnym, słabym człowiekiem. Krwawe sny króla muszą ustąpić zmysłowym bachanaliom, do których nam – ludziom – tak bardzo często bliżej, łatwiej… Tak jak król Roger i Pasterz zderzają się ze sobą, tak i my, jako teatr, po raz pierwszy w naszej 65-letniej historii zmierzamy się z tym fenomenalnym utworem Karola Szymanowskiego. Opera o wewnętrznej przemianie, sile, wolności, niosąca za sobą tysiące możliwości interpretacji to fenomen naszych czasów. Każdych czasów. Zobaczymy je więc na naszej scenie jako dzieło mistyczne, ponadkulturowe, uwspółcześnione. «Król Roger» to bowiem intelektualny skarbiec niekończących się pytań o istotę transcedencji i wybór”.
Rafał Matusz, reżyser spektaklu: „«Król Roger» jest o spotkaniu człowieka z samym sobą, o wewnętrznym kosmosie, o samostanowieniu, wątpliwościach, jakie człowiek ma wobec siebie, próbą odpowiedzi, kim tak naprawdę on jest dla samego siebie. Czy jest coś więcej, czy on jest absolutem? Jak naprawdę relacje pomiędzy mną a «mną wewnętrznym», pomiędzy mną a światem się porządkują i układają. «Król Roger» w naszym wykonaniu w Operze na Zamku będzie przede wszystkim bardzo współczesną historią. Nie przenosimy się do czasów kostiumowych, choć król Roger II, król Sycylii to postać historyczna. My przygotowujemy tę operę jako opowieść z XXI wieku. To jest współczesny władca, ale władzę traktujemy w symboliczny sposób. Pasterz jest kimś w rodzaju ciemnej strony króla Rogera, z którą walczy. Także w planie jest to pokazanie walki jasnej i ciemnej strony człowieka. Można powiedzieć, że także dobra i zła, chociaż Pasterz nie jest do końca taki zły, a Roger nie jest do końca taki dobry… Nie chcemy ulegać łatwym, manichejskim podziałom na dobro i zło, ponieważ na tym polega współczesność, że człowiek jest i trochę zły, i trochę dobry jednocześnie. Spotkanie Rogera z Pasterzem będzie dla niego wstrząsem, czymś, czego nigdy się nie spodziewał, czymś, co «obróci» wszystko, co o sobie wie, co uruchomi jego wewnętrzne pragnienia, skrywane lub w ogóle nieuświadomione. Będzie rodzajem głębokiej psychoanalizy. I z tą psychoanalizą będziemy mieli na scenie operowej do czynienia. (…) Te wszystkie stopnie komplikacji, które są w człowieku, to, jaki jest podwójny, potrójny, jak walczy ze sobą, buntuje, podważa, jak potrafi się oszukać, jakich zręcznych forteli może użyć jego podświadomość, podszywająca się pod jego metafizykę… To wszystko w tej operze jest. Ja się zastanawiam, czy w ogóle Szymanowski i Iwaszkiewicz zastanawiali się, co tą operą «nawyprawiają» w historii muzyki. To dzieło unikatowe, nie ma niczego podobnego wcześniej, nie ma niczego później. Dlatego to dla mnie ogromne wyzwanie reżyserskie, żeby podjąć się rozczytania tego libretta. Jeżeli szukamy w operze doznań bardzo emocjonalnych, poszukiwawczych, obnażających człowieka, zadających elementarne pytania – to ta opera porusza się właśnie w tym obszarze. Cała «para» poszła w to, żeby to było duże widowisko”.
(as)